Wyrwałeś się w końcu na zasłużony odpoczynek. Mniej więcej w tym samym czasie oderwało się od pracy i książek tysiące dziewczyn. I one również ruszyły nad morze, żeby szukać słońca, relaksu, czasami miłości, a czasami jedynie okazjonalnego seksu.
Nic więc dziwnego, że tak często właśnie w trakcie wakacyjnego wypoczynku dochodzi do przypadkowych kontaktów seksualnych, które, chociaż same w sobie bardzo przyjemne, mogą mieć jednak mniej przyjemne konsekwencje. Tu przyda się odrobina matematyki.
Wyobraź sobie, że spotkałeś fantastyczną dziewczynę i po trzech drinkach w barze na plaży ona najwyraźniej nie ma nic przeciwko temu, żeby pójść z Tobą do pokoju.
To ostatni moment, gdy możesz jeszcze użyć mózgu (później krew odpłynie Ci do zupełnie innego organu), więc używaj czym prędzej. Policz. Statystycznie dorosła Polka ma w życiu 4 partnerów. Każdy z tych partnerów miał również cztery partnerki, które miały około czterech partnerów.
I już w tym momencie zdajesz sobie sprawę, że w zasadzie za chwileczkę będziesz miał kontakt (pośrednio, oczywiście) z płynami ustrojowymi aż 64 osób. A przecież każdy z tych czterech partnerów z końca łańcucha również miał 4 partnerki...
Co więcej, skoro dziewczyna, której właśnie pokazujesz swoją kolekcję znaczków, zgodziła się ją podziwiać po kilku godzinach znajomości, możesz spokojnie założyć, że jej erotyczna przeszłość zdecydowanie zawyża statystyczną średnią, a więc liczbę byłych trzeba pomnożyć.
Wynik jest na tyle duży, że najwyższy czas zastanowić się, czy dalej chcesz się w to pakować. Jeśli uznasz, że warto, przynajmniej zmniejsz ryzyko zarażenia się czymś, na co mogła chorować jedna z kilkuset osób, z którymi pośrednio spała wcześniej Twoja wybranka.
Lista chorób przenoszonych drogą płciową jest długa. Znajdziesz na niej AIDS, wirusowe zapalenie wątroby, opryszczkę, chlamydiozę, grzybice oraz oczywiście słynną kiłę i rzeżączkę. Niektóre z nich są łatwe do wyleczenia, inne zaś nieuleczalne. Wszystkie zaś potrafią być uciążliwe na co dzień.
Dlatego zainwestuj dziś 15 minut swojego czasu, by poznać potencjalne zagrożenia i dowiedzieć się, dlaczego warto wydać 10 złotychj na paczkę prezerwatyw.
HIV można leczyć
Pierwsza połowa lat 90. upłynęła pod znakiem AIDS. Zewsząd atakowały nas ostrzeżenia, straszyły plakaty, a ksiądz Arkadiusz Nowak, działający na rzecz ludzi zakażonych wirusem HIV, miał status celebryty. Każdy wiedział, czym grozi przypadkowy seks bez zabezpieczenia, i właściwie nie ruszał się z domu bez prezerwatywy.
Dzięki tym kampaniom udało się też zmniejszyć liczbę zakażeń na tradycyjne choroby weneryczne, czyli kiłę i rzeżączkę, które jeszcze w latach 80. zbierały obfite żniwo.
Dziś AIDS nieco spowszedniało i nie budzi już takiego przerażenia. Ba, pojawiają się nawet teksty naigrawające się z kampanii straszących AIDS. Niektórzy blogerzy bagatelizują sprawę; wyliczają prawdopodobieństwo złapania HIV i porównują je ze statystycznym ryzykiem np. śmierci w wypadku.
Rzeczywiście, prawdopodobieństwo zakażenia wirusem HIV jest drastycznie mniejsze niż wiele innych nieszczęść, jakie mogą się w życiu człowieka zdarzyć.
A jednak... Według oficjalnych danych w Polsce jest ponad 13 tysięcy osób zakażonych wirusem HIV, a według szacunków mniej więcej 20 tysięcy Polaków również jest, tylko o tym nie wie. W sumie, mimo nikłego statystycznego ryzyka, około 30 tysięcy ludzi w naszym kraju ma naprawdę poważny problem. W tym roku ta liczba zwiększy się o kolejnych 600-900 pechowców.