Cały problem z udanym podrywem polega na tym, że to, co dla kobiet jest wyszukaną grą i misternym splotem niedomówień, dla większości mężczyzn jest niepotrzebnym komplikowaniem najprostszych spraw.
Takie podejście powoduje, że tylko jeden na trzydziestu z nas potrafi rozpoznawać ukryte sygnały seksualne, które świadczą o tym, że wpadliśmy jakiejś dziewczynie w oko. Tym samym procent zaprzepaszczonych erotycznych okazji rośnie u niektórych zastraszająco, ale za to u tych sprytniejszych - sukces goni sukces. Idziemy tropem ich podbojów.
W tłumie pięknych dziewczyn, w klubie lub dyskotece przeciętny facet zachowuje się jak komar na plaży nudystów. Niby raj, niby wiadomo, co robić, ale od kogo tu zacząć, by nie zostać pacniętym przy pierwszym podejściu - oto komarowy dylemat.
Leil Lowndes, światowej sławy specjalistka od komunikacji międzyludzkiej i autorka bestsellera "Erotyczne sygnały, czyli mowa ciała kobiety", uspokaja nas: "O ile nie jesteś psychiczną lub fizyczną katastrofą, to biorąc pod uwagę prawo średniej, trzy lub cztery kobiety w każdej sytuacji towarzyskiej będą miały ochotę poznać Cię bliżej".
Reszta spisze Cię od razu na straty, ale te trzy, to i tak całkiem niezły wynik, o ile człowiek nie jest zachłanny. Trzeba też wiedzieć, że te decyzje zapadają błyskawicznie i są bardzo trudno odwracalne.
Obserwacja w terenie
Z oczywistych powodów my chcielibyśmy, aby owe sytuacje towarzyskie wyglądały mniej więcej tak: wchodzimy do lokalu, a tam długonoga, nieznajoma piękność uśmiecha się do nas zachęcająco i kiwa palcem, zapraszając na wolne miejsce obok. Tak to mogłoby wyglądać, prawda? Komu by to przeszkadzało? Słyszeliśmy nawet, że gdzieniegdzie tak to wygląda, ale że płatny seks jest niezdrowy i niemodny, więc nie polecamy i nie podamy adresów.
Wróćmy do rzeczywistości. Oto więc wchodzimy i co się dzieje? No, psiakrew, nic się nie dzieje! Jedna z drugą chichocą między sobą, któraś rzuciła na nas okiem przez 3 sekundy i wróciła do swego piwa z sokiem, inna patrzy, ale niewidzącym wzrokiem - totalna porażka.
Żadna nie jest zainteresowana. Pasuję - myślisz - nie wchodzę w tę grę. Mylisz się, chłopie, ta gra już się rozpoczęła, kiedy tylko przekroczyłeś drzwi klubu, a i zainteresowane się znajdą, tylko, po prostu, trzeba wiedzieć, gdzie szukać.
Raczej nie oczekuj, że któraś straci przytomność na Twój widok lub zawiśnie Ci na szyi z westchnieniem zachwytu. Tak na pewno nie będzie. Wszedłeś jednak w pole emisji Ukrytych Sygnałów Seksualnych (skrót USS to nie tylko marynarka Stanów Zjednoczonych) i tylko od Twojej spostrzegawczości zależeć będzie dalszy ciąg wieczoru.
Warto więc wyregulować odbiorniki na dobrą częstotliwość, bo być może właśnie przegapiasz okazję.