Ale, do cholery, Ty wcale nie myślisz, że Twoja, w chwili, kiedy ona oświadcza Ci, że odchodzi. Słyszysz stek banałów z ust kobiety, która jeszcze chwilę temu wydawała Ci się tak bliska, najważniejsza, najpiękniejsza, i nie możesz uwierzyć własnym uszom.
Co to znaczy: „Zostańmy przyjaciółmi”? Przyjaciele nie traktują się w ten sposób, nie robią sobie świństw! Co oznacza tekst: „Muszę pobyć sama”? Przecież nie siedziałeś jej na karku przez cały dzień! „Nie, oczywiście, że nie ma nikogo innego poza tobą”. Taaak? No, zobaczymy! Masz ochotę kogoś zabić, a jednocześnie błagać ją, żeby Cię nie zostawiała. Nie rób głupot. Grozi Ci syndrom złamanego serca.
ZOBACZ TEŻ: 7 plag współczesnego świata
Co mówi nauka?
W ostatnich latach problem tzw. złamanego serca z jakichś powodów szczególnie zainteresował psychologów i neurologów. Intensywność emocji po utracie partnera, stres, jakiego doświadcza zarówno nasza psychika, jak i organizm, w bardzo wielu przypadkach nosi cechy choroby psychicznej.
W badaniach opublikowanych w magazynie „Journal of Personality and Social Psychology” stwierdzono, że 40% badanych, którzy przeżyli porzucenie, do 8 tygodni wcześniej miało objawy klinicznej depresji, z czego 12% z ostrym przebiegiem.
Prof. David Buss, autor głośniej książki „Ewolucja pożądania”, pisze, że ból spowodowany porzuceniem jest jednym z najbardziej stresujących doświadczeń, jakie może przeżyć istota ludzka. W psychologicznej skali bólu poprzedzają go jedynie tak okropne doświadczenia, jak utrata dziecka.
Koniec długotrwałego związku może być ekstremalnie traumatyczny, szczególnie w przypadku, kiedy mężczyzna został zdradzony, bez uprzedzenia poinformowany o tym, że partnerka odchodzi. Do tej samej kategorii zalicza się też utratę partnera w wyniku śmierci.
ZOBACZ TEŻ: Czy Twój związek jest idealny? [Test]
Naukowcy odkryli, że tak intensywny wyrzut hormonów stresu może osłabić mięsień sercowy. Lekarze nadali temu nawet nazwę – syndrom złamanego serca, którego objawy do złudzenia przypominają zawał (nawet obraz EKG wygląda zupełnie tak samo), chociaż nim nie są.
Na skutek nagłego, nawet 30-krotnego podniesienia się poziomu adrenaliny we krwi z powodu wstrząsu dochodzi do zablokowania przepływu wapnia do komórek mięśnia sercowego. Wtedy, na skutek braku minerału, przestają się one kurczyć, dając niepokojące symptomy.
Na szczęście, w odróżnieniu od zawału, u chorych nie stwierdza się zwężenia ani zamknięcia tętnic wieńcowych, a pacjenci wracają do zdrowia już po paru dniach. Ale nawet jeżeli serce nie jest dosłownie złamane, to porzuconemu zagraża wiele innych niebezpieczeństw.
Tacy mężczyźni popełniają samobójstwa 3-4 razy częściej niż zawiedzione w uczuciach kobiety. Poza tym miks bólu i alkoholu skłania facetów do ryzykownej jazdy samochodem, wdawania się w bójki i generalnie prowokowania losu.
Nie jest to może w raportach policyjnych klasyfikowane jako samobójstwo, ale psychologicznie niewiele je dzieli. Dlaczego rozstanie tak boli? Aby sobie na to odpowiedzieć, warto zastanowić się, co dokładnie tracimy. Żądza, przyciąganie i przywiązanie
Miłość to złożona historia. Istnieją przynajmniej trzy jej składniki, którym towarzyszą inne reakcje chemiczne w mózgu. Najbardziej prymitywny jest popęd seksualny. To on popycha nas do uprawiania seksu z jak największą ilością partnerek.
Pożądanie jest napędzane testosteronem (tak u mężczyzn, jak i u kobiet). Skan mózgu wskazuje na aktywność dwóch fragmentów mózgu – hipotalamusa ukrytego głęboko w najstarszej, „gadziej” części mózgu, i sąsiedniego, zwanego ciałem migdałowatym (amygdala), odpowiadającego za przetwarzanie oraz zapamiętywanie reakcji emocjonalnych.
Druga z sił, które powodują, że ludzie łączą się w pary, jest przyciąganie, u człowieka zwane „romantyczną miłością”. W odróżnieniu od pożądania (które pcha nas do uprawiania seksu ze wszystkimi kobietami dookoła) romantyczna miłość ukierunkowuje nasze działania i energię na jedną konkretną osobę.
Przeczytaj też: Kiedy kobiety myślą o rozstaniu?
Ta siła objawia się wtedy, kiedy spotykamy kobietę i czujemy, że to ta jedna, jedyna. Robimy wtedy wszystko, żeby ją zdobyć. Ta siła z ewolucyjnego punktu widzenia ma duże znaczenie adaptacyjne, ponieważ chroni nas przed traceniem czasu oraz zasobów na partnerki „słabo rokujące”.
Badania mózgu aktualnie zakochanych kobiet i mężczyzn wykazują zwiększoną aktywność w obrębie tzw. brzusznej części nakrywki śródmózgowia (VTA). „To prymitywna struktura mózgu, która wykształciła się wcześnie w procesie ewolucji” – mówi prof. Lucy Brown, neurolog z Albert Einstein College of Medicine w Nowym Jorku.
Komórki w tej strukturze produkują i przesyłają dopaminę – neuroprzekaźnik odpowiedzialny za motywację i nagrodę. To dopamina skłania nas do aktywnego zdobywania jedzenia, picia, seksu czy miłości i to dzięki niej odczuwamy satysfakcję po ich uzyskaniu.
Trzecia siła to przywiązanie. O wiele mniej malownicze i emocjonujące niż poprzednie, ale wykształciło się w procesie ewolucji jako zabezpieczenie opieki rodzicielskiej dla potomków. W bajkach i romantycznych komediach przywiązanie to jest to, co załatwia się jednym lakonicznym zdaniem: „A potem żyli razem długo i szczęśliwie”.
Przywiązanie to proces rozłożony w czasie, w którego powstawaniu biorą udział hormony – oksytocyna, zwana hormonem przytulania, ponieważ wydziela się w momencie, kiedy odczuwamy największą bliskość z drugą osobą, oraz wazopresyna, która powoduje obniżenie napięcia.
To przybliża nas do wyjaśnienia dramatu, jaki przeżywa każde stworzenie (bo w przypadku zwierząt stadnych obserwuje się podobnie dramatyczne reakcje) w chwili rozdzielenia z kochaną osobą. Na poziomie biologicznym pozbawia nas hormonów niwelujących napięcie i zwiększa wydzielanie hormonów stresu.