Kobiety mogą nam pozazdrościć naszej zdolności do przeżywania orgazmu. Powiązany u nas z ejakulacją, a tym samym z zapłodnieniem, kończy prędzej czy później każdy w zasadzie stosunek. Szanse spotkania faceta, który nigdy nie miał orgazmu, są praktycznie równe zeru, ale statystyka udowadnia, że każdy z nas ma w swoim otoczeniu jedną lub więcej znajomych kobiet, które nigdy nie przeżyły tych 30 sekund, o które chodzi w seksie. Eksperci oceniają, że od 10 do 15% kobiet nigdy nie szczytowało (podczas seksu we dwoje lub podczas masturbacji), a drugie tyle jest w stanie osiągnąć orgazm tylko przez samozaspokojenie.
Wiemy, wiemy, co teraz pomyślałeś: mają pecha, biedactwa, moje partnerki zawsze dochodzą i są zadowolone! Niech Ci będzie, dobre samopoczucie to podstawa, ale obowiązek badacza każe przypomnieć, że w anonimowych ankietach 92% kobiet przyznaje się do udawania orgazmu przynajmniej raz w życiu.
Odrzuć w seksie zasadę 3-2-1, czyli 3 minuty gry wstępnej, 2 minuty stosunku i 1 orgazm. Twój. To początek udanego współżycia.
Dlaczego to robią? Przyznają się z kilku powodów: na przykład nie chcą nadwerężać naszego, męskiego ego. On dwoi się i troi, widać, że się stara, a tu orgazmu ani widu, ani słychu - po co mu sprawiać przykrość, skoro wystarczy tylko kilka razy głębiej i głośniej westchnąć, by poczuł się prawdziwym mężczyzną?
Także babskie wieczory, opowieści przyjaciółek i kobieca prasa mają swój udział - wszystkie inne mają kosmiczne orgazmy, to i ja nie będę gorsza! Zresztą było nawet całkiem przyjemnie... Psychologowie i seksuolodzy dorzucają swoje trzy grosze: one udają, ponieważ większość facetów nie ma bladego pojęcia, jak wygląda kobiecy orgazm.
Co one czują podczas orgazmu?
Tracey Cox, autorka światowego bestselleru "Hot Sex, czyli seks bez tabu", na podstawie wywiadów z innymi kobietami i własnych, bez wątpienia, doświadczeń tak opisuje te odczucia: "Jeżeli on wnika we mnie mocno i głęboko, pierwsze bolesne odczucia przechodzą w ciepłe, przyjemne fale, które odczuwam głęboko w środku. Przychodzą też skurcze, ale mniej intensywne niż podczas orgazmu łechtaczkowego, który jest bardziej euforyczny, coś jak wybuch wulkanu, nagła eksplozja.
Na samym początku reaguję bardzo mocno na każdą pieszczotę, potem wrażenia narastają jeszcze bardziej, jakby reszta mojego ciała przestała istnieć i liczył się tylko mały obszar między udami. Mam wrażenie gorąca, jakbym płonęła; gdy już szczytuję, moja pochwa zaczyna zaciskać się i pulsować, nawet jeżeli nie krzyczę, to oddycham szybciej i głośniej. Przeżywam chwile niewiarygodnej rozkoszy. Po orgazmie jestem jakby uczulona na dotyk, odsuwam partnera od siebie, jestem kompletnie wyczerpana i muszę chwilę poleżeć w bezruchu. Rozumiem, dlaczego Francuzi nazywają orgazm la petit morte, czyli małą śmiercią".
Czy w Twojej sypialni też to tak wygląda?
Różne drogi na szczyt
Naszym orgazmem nie będziemy się tu zajmować, bo "koń jaki jest, każdy widzi". Nie znaczy to oczywiście, że męskie orgazmy nie różnią się intensywnością, długością trwania, ilością skurczy itp. między sobą - jasne, że tak, i wie to każdy, kto miał okazję tego doświadczyć. Skoncentrujmy się raczej na jej doznaniach w zależności od rodzaju stymulacji.
1. |
Orgazm pochwowy
Tu nie ma co prochu wymyślać - powiecie. Nie do końca. To prawda, unerwienie pochwy i obecność dwóch magicznych punktów A i G sprawia, że pieszczoty palcami lub penisem przyciągają orgazm jak topola w polu pioruny, ale doświadcza go jednak jedynie 30% kobiet. Może to wskazywać, że sprawa nie jest tak prosta i wymaga pewnej wprawy. Skądinąd nie tylko od nas, ale i od partnerek. Gdy już nadejdzie, towarzyszą mu głębokie doznania, rozchodzące się po całym ciele.