Kobiecy orgazm okiem nauki

Wśród uczonych zajmujących się fizjologią seksu trwa zacięta rywalizacja, kto pierwszy odkryje wszystkie tajemnice kobiecego orgazmu. Zaglądamy do ich laboratoriów, aby zobaczyć, co już wiedzą i w jaki sposób może to poprawić nasze życie seksualne.

Orgazm, kobieta
Naukowcy zbadali, co się dzieje, gdy kobieta w laboratorium myśli o codziennych sprawach , a co, gdy jest pieszczona oralnie i zaczyna fantazjować. 

21 sekund

Wiem, jak to jest, gdy go przeżywam, i wiem, co zrobić, żeby mieć orgazm, kiedy biorę sprawy we własne ręce. Ale teraz w tym dziwnym laboratorium czuję się bardzo nieswojo. Zresztą, kto mógłby się tu czuć komfortowo, chyba tylko ekshibicjonistka, którą nie jestem. Ale kiedy kładę się z zamkniętymi oczami i uruchamiam wyobraź- nię oraz palce, szybko przywołuję to znajome, cudowne uczucie. Mrowienie między nogami, ciepło, aż w końcu zalewa mnie fala rozkoszy i w całym ciele czuję cudowne pulsowanie i drżenie.

Trwa to 21 sekund, jak się później dowiaduję. Gdy otwieram oczy i wracam do rzeczywistości, widzę napis: „Skończone. Możesz się ubrać”. Sięgam po swoje ubrania i powoli usiłuję się doprowadzić do porządku. „Może pani wejść – mówię. – Jestem gotowa”. Dr Nicole Prause wchodzi do pokoju. Jest wysoka, szczupła i przystojna w ascetyczny sposób. W wieku 39 lat jest naukowcem wyróżniającym się w swojej dziedzinie, bo, po pierwsze, jest kobietą, a, po drugie, prowadzi własne laboratorium, które nazywa się Liberos.

Naukowcy badają seks od ponad pół wieku. Kiedy oglądałam serial „Masters of Sex” na Netflixie, wydawało mi się, że wiemy już dosłownie wszystko na temat aktu seksualnego. Jakże się myliłam. Jest jeszcze tyle do odkrycia, jeżeli chodzi o sam orgazm. Ale sytuacja się powoli zmienia dzięki takim naukowcom, jak Prause. Jednak myliłby się ten, kto uważa, że to nauka lekka, łatwa i przyjemna.Po odejściu z UCLA w zeszłym roku i otrzymaniu grantu na badania Prause jest sobie własnym szefem, którego nie ogranicza żadna uniwersytecka polityka. Dr Prause skoncentrowała się na seksie jako najzdrowszym sposobie na depresję, chroniczne bóle, zaburzenia snu, a nawet artretyzm. „Nadejdzie taki dzień – mówi Prause – kiedy lekarze zaczną przepisywać masturbację na receptę. To środek naturalny, darmowy, ogólnie dostępny i skuteczny. Czego można chcieć więcej?”.

Damski orgazm: 8 podstawowych lekcji

Po pierwsze – badacze nie mogą przebywać w tym samym pomieszczeniu, w którym ochotnicy przeżywają orgazm. Po drugie – pieniądze na badania laboratoryjne w większości są kierowane na badania nad poważnymi chorobami, takimi jak nowotwory. No i oczywiście jest jeszcze prestiż – tak się składa, że badacze seksu często nie są traktowani jak „poważni” naukowcy. Dla naukowców – i wielu kobiet – kobiecy orgazm jest skomplikowany i trudno uchwytny.

Tylko 65% heteroseksualnych pań mówi, że osiąga go podczas każdego stosunku (dla porównania – 95% mężczyzn szczytuje podczas każdego seksu). Prause jest jedną z tych badaczek, które chciałyby to zmienić.

5 punktów

Naukowcy już jakiś czas temu zgodnie ustalili, że u kobiety można wywołać orgazm, stymulując jeden z pięciu punktów: łechtaczkę, punkt G, szyjkę macicy, brodawki i wierzcie lub nie – małżowinę ucha. Niektóre utalentowane kobiety potrafią wywołać orgazm, używając tylko i wyłącznie swojej wyobraźni.

To nieprawda, że kobiecy orgazm nie jest potrzebny ewolucji. Jak dowodzi słynna antropolog dr Helen Fisher: „Zadowolenie seksualne kobiety jest korzystne dla mężczyzny na wielu płaszczyznach. Im bardziej ona jest zadowolona, tym bardziej zwiększają się szanse na kolejny seks, a co za tym idzie – na przekazanie swoich genów (co jest podobno nadrzędnym biologicznym celem człowieka) potomkowi”.

Nestorem badań nad orgazmem jest dr Barry Komisaruk z Rutgers University, który ma za sobą 15 lat pracy nad tym zagadnieniem. W 2004 roku Komisaruk wraz z zespołem po raz pierwszy pokazali, co się dzieje z mózgiem kobiety podczas orgazmu, a konkretnie, jakie obszary się aktywizują. W swoich badaniach używali skanowania mózgu masturbującej się ochotniczki za pomocą rezonansu magnetycznego. Maszyna rejestrowała zwiększony przepływ krwi i tlenu w konkretnych obszarach, co jest oznaką aktywności neuronów.

Odkryli, że w mózgu nie istnieją żadne specyficzne ośrodki seksu. Podczas orgazmu aktywne są m.in. obszary związane z przyjemnością i pamięcią. To jest właśnie to, co sprawia, że chcemy powtarzać to przyjemne doświadczenie. Oprócz tego aktywnych jest wiele innych miejsc w mózgu, co nie jest dziwne, bo w seksie bierze udział całe ciało.

Orgazm: Czy ona udaje?

Orgazm w mózgu zaczyna się od kory czuciowej w obszarze odpowiedzialnym za bodźce z genitaliów. Następnie aktywuje się system limbiczny, czyli m.in. ciało migdałowate (przetwarzanie emocji) i hipokamp (pamięć, fantazje), część kresomózgowia i przednia część kory zakrętu obręczy (doznania z narządów wewnętrznych).

„Te dwa ostatnie obszary są również związane z doświadczaniem bólu – mówi Komisaruk. – To tłumaczy, dlaczego orgazm blokuje impulsy bólowe”. Sposób, w jaki mózg się aktywizuje, jest prawie taki sam u kobiet, jak u mężczyzn. Z jedną kluczową różnicą – bezpośrednio po orgazmie męski mózg słabiej reaguje na stymulację niż mózg kobiecy.

To dlatego kobiety mogą mieć orgazm wielokrotny, a faceci najchętniej by się zdrzemnęli. Innym wielkim zasłużonym dla sprawy jest holenderski uczony, dr Janniko Georgiadis, który przeprowadził ponad 60 badań nad orgazmem na swoim macierzystym uniwersytecie w Groningen. Georgiadis używał do badań technologi PET, dzięki której oczywiście zaobserwował wzmożoną aktywność w obszarach wskazanych przez Komisaruka, ale zaciekawiły go też obszary, w których aktywność się zmniejszała na skutek orgazmu. Najwyraźniej było to widoczne w korze przedczołowej i płacie skroniowym: obszarach odpowiedzialnych za myślenie, planowanie, rozumienie, w skrócie rzecz ujmując – za wszystkie intelektualne procesy.

Przepływ krwi i tlenu zmniejszał się tam o ok. 10% w porównaniu do stanu normalnego.  Podczas orgazmu – jak wyjaśnia Georgiagis – doświadczamy stanu zmienionej percepcji tego, co dzieje się dookoła. Mamy zmniejszoną czujność, obniżony lęk. Zresztą każdy wie, że podczas orgazmu nie myślimy jasno, więc już teraz wiemy, dlaczego. Rozumiemy też, dlaczego łatwiej kobietom osiągnąć orgazm w stanie relaksu.

Laboratorium Dr Prause

Za pomocą swojej aparatury oraz ofiarnych ochotniczek, takich jak ja, Prause usiłuje znaleźć odpowiedź na fundamentalne pytania. Mianowicie – jaki rodzaj dotyku i ruchu intensyfikuje podniecenie. Albo czym orgazm się różni od bardzo intensywnego podniecenia. Stosując zaawansowane techniki badania aktywności mózgu, analizuje sekunda po sekundzie, co dzieje się pod moją czaszką w czasie seksu.

Widzę zapis aktywności bioelektrycznej mojego mózgu, w czasie gdy się masturbowałam dla celów naukowych. Oto fale alfa, które są charakterystyczne dla mózgu w stanie relaksu, głębokiego odprężenia. Razem z falami theta pojawiają się w czasie medytacji i tego, co niektórzy terapeuci nazywają „flow”.

Im wyższa częstotliwość fal alfa, tym bardziej zrelaksowani się czujemy. Na monitorze widzę fale przedstawione w kolorach od ciemnoniebieskiego (alfa o niskiej częstotliwości), przez zielony, pomarańczowy do żółtego (alfa o wysokiej częstotliwości). Tylko jeden obraz jest jednolicie żółty – to stan dochodzenia do orgazmu, ale, co ciekawe, nie sam orgazm. Inne wykresy też potwierdzają ten wzór – największe natężenie fal alfa pojawia się podczas „drogi na szczyt”, a w trakcie orgazmu następuje „przełączenie” i powrót do stanu początkowego.

W trakcie dalszych badań Prause sformułowała hipotezę, że to nie sam orgazm jest celem, do którego dążymy, ale właśnie ten rozkoszny stan go poprzedzający, coś, co wiele kobiet opisywało jako bycie na krawędzi orgazmu. Jaki stąd wniosek płynie dla męskiego czytelnika? Otóż, jeżeli Twoja partnerka nie miała orgazmu, ale mówi, że było jej fajnie, to całkiem możliwe, że tak uważa. Według Prause wiele kobiet może mylić stan podniecenia z samym orgazmem.

Tak w każdym razie wynika z jej badań – niektóre masturbujące się ochotniczki twierdziły, że miały orgazm, a urządzenie rejestrujące skurcze (umieszczone w odbycie) nie zarejestrowało niczego. Co ciekawe, u badanych mężczyzn nie zdarza się, aby pomylili orgazm z jakąś inną fazą seksu.

Wszystko jest rytmem

Dr Adam Safron, neurolog z Northwestern University, twierdzi, że rytm seksu – powtarzalne ruchy ciała, rąk, pieszczot, którymi dzielą się partnerzy – może powodować synchronizację fal mózgowych i prowadzić do niezwykle przyjemnego stanu umysłu zbliżonego do transu.

Dr Prause zgadza się z twierdzeniem, że na seks możemy patrzeć jak na rodzaj medytacji. Chodzi głównie o tę drogę na szczyt, gdy synchronizujemy nasze rytmy, żeby stać się jak jeden organizm (przepraszamy za te górnolotne słowa). Medytacja to praktyka, w której z biegiem czasu się doskonalimy. Uczymy się uspokajać umysł i wyciszać się na bodźce zewnętrzne.

Podobnie jest w seksie. W medytacji chodzi również o to, aby nauczyć się być tu i teraz. Jeżeli jakaś myśl się pojawia, po prostu ją rejestrujesz i pozwalasz jej odejść, nie przywiązujesz się do niej. Jeżeli nauczysz się tej koncentracji w seksie na chwili obecnej, na swoich odczuciach, na dotyku skóry partnerki, na oddechu, to w znacznym stopniu poprawi jakość doznań. Ale nie tylko o jakość doznań chodzi.

Takie medytacyjne podejście do seksu w znacznym stopniu pogłębia więź między partnerami. Dr Safron twierdzi, że synchronizacja na poziomie układu nerwowego prowadzi do pogłębienia zdolności komunikacji do takiego poziomu, że rozumiemy się w pół słowa, w pół spojrzenia, a nawet niemal czytamy sobie w myślach – jesteśmy jak para zawodowych tancerzy. Po moim powrocie do domu moje życie seksualne zaczęło się zmieniać.

Nie myślę teraz o seksie jak o wyścigu w pogoni za orgazmem. Koncentruję się na samej przyjemności, staram się ćwiczyć medytacyjne podejście bycia tu i teraz. I paradoksalnie im mniej gonię za orgazmem, tym częściej go doznaję.  

MH 01/18

Zobacz również:
REKLAMA