Na pewno widziałeś lub przynajmniej słyszałeś o filmie „Bogowie”, w którym Tomasz Kot wcielił się w postać profesora Zbigniewa Religi – pioniera polskiej transplantologii. To właśnie prof. Religa z zespołem zdołał w 1985 roku przeszczepić serce z powodzeniem – pacjent przeżył. Happy end. Dziś przeszczepienia serca są już wykonywane niemal rutynowo. Wg danych Poltranspantu w 2018 roku dokonano w Polsce 147 transplantacji serca od osób zmarłych. Praktycznie więc co drugi dzień gdzieś w Polsce ktoś, kto miał serce niezdatne do użytku, dostaje drugą szansę – jak samochód, który ma jeszcze całkiem zdrową karoserię, więc dostaje nowy silnik w miejsce zepsutego.
Przeszczepione serce potrafi pracować nawet ponad 30 lat (rekord świata to 33 lata). Jeżeli jednak skuteczność kardiochirurgów miałaby Cię skłonić do lekceważenia potrzeb serca, wstrzymaj konie. Po pierwsze, na przeszczep czeka się długo, po drugie, nie każdy się kwalifikuje (no wiesz, karoseria musi być w porządku), po trzecie, z cudzym sercem w piersi masz trochę pod górę – trzeba stale przyjmować leki immunosupresyjne (te leki osłabiają działanie układu odporności, więc łatwiej o różne choroby), trzeba się regularnie badać i raczej już nie odważysz się na szaleństwa. No i, po czwarte, około 100 osób w ciągu roku ma przeszczepione serce, a na zawał serca umiera w tym czasie kilkadziesiąt tysięcy. Nie, nie można zlekceważyć zagrożenia.
Jak działa serce
Żebyś zrozumiał, jak zadbać o ten najważniejszy mięsień Twojego ciała, krótka powtórka z anatomii. Twoje serce to w gruncie rzeczy pompa, która tłoczy krew najpierw do płuc, gdzie zostaje nasycona życiodajnym tlenem, a następnie rozprowadza ją (tę krew) tętnicami po całym ciele. I kiedy piszemy, że po całym, to dokładnie to mamy na myśli. Krew musi dotrzeć i do mózgu, i do wątroby, ale również do mięśni i do każdego milimetra skóry. Bez stałych, regularnych dostaw świeżej krwi tkanki zaczynają obumierać.
Sprawdź też: 2 domowe test na stan układu krążenia
Jeśli odetniesz dopływ krwi do palca, trzeba będzie go uciąć, gdy np. udar odetnie dostawy krwi do mózgu, tracisz władzę w kończynach, pamięć, masz zaburzenia mowy etc. Bez krwi i bez tlenu tkanki radzą sobie fatalnie. I tutaj mamy zapętlenie, bo chociaż to serce rozprowadza krew po całym ciele, to samo również jej potrzebuje. W końcu serce to mięsień – specyficzny, bo niezależny od woli, ale mięsień.
Gdy zatem zmuszasz go do cięższej pracy, np. podczas treningu albo wchodząc na 4. piętro, musi ono dostarczyć więcej tlenu nie tylko do mięśni nóg i korpusu, ale również sobie samemu. Bo ono też pracuje ciężej. Podczas gdy w czasie spoczynku bije około 70-75 razy na minutę, gdy dajesz sobie wycisk, musi zrobić nawet dwa razy więcej skurczów. A to również wymaga energii. Dlatego natura wymyśliła to dosyć sprytnie i serce samo sobie dostarcza krew osobnym obwodem. Tętnice, które zaopatrują mięsień sercowy w natlenowaną krew, nazywamy wieńcowymi. Do zawału serca dochodzi właśnie wtedy, gdy któraś z tętnic się zatka i do mięśnia sercowego nie dociera tlen.
Jak doskonale wiesz z każdego treningu, gdy mięśniom zaczyna brakować tlenu, zaczynają odmawiać posłuszeństwa. Tyle że inne mięśnie mogą sobie odpocząć i poczekać na świeże dostawy – serce niestety nie może czekać, gdyż jeśli ono przestanie pracować, nikt mu krwi z tlenem nie dostarczy. Serce to nie baron Münhausen – samo się z opresji za włosy nie wyciągnie. Potrzebna jest pomoc lekarzy, i to szybka pomoc. W przypadku zawału serca za standard przyjęło się, że jeśli trafisz na oddział kardiologiczny w ciągu godziny, masz duże szanse wyjść z zawału w miarę cało. Każda zwłoka zwiększa ryzyko, że zamienisz się... w zwłoki.