Testosteron a męskość - męski hormon pod lupą

Od lat testosteron jest przedstawiany jako symbol siły, witalności i hartu ducha, czyli tych rzeczy, które decydują o naszej męskości. Jednak czy na pewno poziom testosteronu decyduje o tym, czy jesteś męski? I co to w ogóle jest ta męskość? Sprawdzamy mity, błędne interpretacje i próby ideologizowania męskiego hormonu.

testosteron, sterydy, męskość shutterstock.com

W dniu 1 czerwca 1889 roku francuski fizjolog, Charles-Édouard Brown-Séquard, wygłosił w Towarzystwie Biologicznym w Paryżu przemówienie, w którym opisał swoje eksperymenty z czymś, co nazwał „liquide testiculaire”, czyli „płyn jądrowy”. Mikstura sporządzona była z wody, krwi pobranej z żył w jądrach, nasienia oraz soku wyciśniętego z jąder tuż po ich obcięciu. Dawcami były psy i świnki morskie. Taki eliksir protoplasta dzisiejszych biohackerów wstrzykiwał następnie sobie. Monsieur Brown-Séquard z dumą przyznał, że efekty były więcej niż zadowalające. 

72-letni wówczas uczony powiedział, że po „płynie jądrowym” potrafi sikać 25% dalej niż wcześniej, że czuje wielkie ożywienie w umyśle i myśli mu się tak samo, jak w młodości. Zastrzegał jednak, że efekty szybko przemijają – wszystko wskazuje więc na to, że był to jedynie efekt placebo. Ale to nie miało znaczenia dla żądnych tej substancji mężczyzn. Do końca 1889 roku już 12 000 facetów stosowało koktajle z jąder, a aptekarze zbili na sprzedaży eliksiru życia fortuny. Pomysł zażywania wyciągu z jąder trafił nawet do literatury.

ZOBACZ TEŻ: Prawdy i mity o testosteronie

Sir Arthur Conan Doyle w opowiadaniu „Przypadek szalonego profesora” opisuje sędziwego uczonego, który poddawał się tej eksperymentalnej terapii, by sprostać wymaganiom młodej narzeczonej. Oczywiście w rzeczywistości to nie miało prawa działać, ale trzeba przyznać, że intuicja Brown-Séquarda, iż istnieje jakaś substancja produkowana w gruczołach, rozprowadzana z krwią, mająca wpływ na całe ciało, od penisa do mózgu, była całkiem trafna. Tak właśnie działają hormony.

Hormony to elementy naszego układu endokrynnego – cząsteczki hormonów przyłączają się do receptorów na komórkach różnych tkanek i dostarczając informacje, które decydują o naszym libido, płodności, poziomie energii, sile mięśni, nastroju, metabolizmie, pamięci, śnie i wszystkim tym, co jest z tymi procesami związane – w skrócie: o całym naszym życiu. Pierwszy hormon – sekretyna – został odkryty w 1902 roku. Wkrótce odkryto również estrogeny, progestogeny i androgeny – hormony determinujące rozwój płciowy. I to był dopiero początek.

Pod koniec lat 20. XX wieku amerykański biolog, Fred Koch, zaczął pozyskiwać ekstrakt z byczych jąder w hurtowych ilościach z chicagowskich rzeźni. Żeby uzyskać miligram wyciągu, musiał „przemielić” kilka ton tego surowca. W 1935 roku udało mu się zidentyfikować substancję, która okazała się hormonem androgenowym – testosteronem. Szybko został okrzyknięty męskim hormonem. Znów wszyscy zaczęli eksperymentować z wyciągiem z jąder. Okazało się, że po wstrzyknięciu testosteronu grzebienie na głowach kogucików stawały się sztywniejsze.

PRZECZYTAJ: Sterydy anaboliczne - blaski i cienie

W latach 20. XX wieku francuski chirurg rosyjskiego pochodzenia, Siergiej Woronow, zdobył ogromną sławę, bo opracował metodę wszczepiania tkanek małpich jąder do jąder człowieka, co miało przywrócić energię i zapewnić długowieczność. Lekarz zastrzegał, że jego metoda nie działa jak afrodyzjak, ale może zwiększyć popęd płciowy.

Więcej nie trzeba było dodawać. Dokonania Woronowa stały się na tyle słynne, że powstał nawet drink o nazwie „Monkey Gland” (małpi gruczoł). W skład drinka wchodziły: gin, sok pomarańczowy, grenadina i absynt. W latach 30. panowało przekonanie, że udało się zlokalizować esencję życia. W jądrach.

Kwestia płci

Wygląda na to, że sto lat później, mimo nieprawdopodobnego rozwoju nauki, wciąż wielu ludzi jest przekonanych, że tak właśnie jest. W USA i Europie Zachodniej coraz powszechniej zaczyna się uważać testosteronową terapię zastępczą (TTZ) za remedium na tzw. męską menopauz ę i sposób na zachowanie wiecznej młodości oraz wigoru, jaki przystoi samcowi alfa, nawet gdy si ę starzeje. Równocześnie niski poziom testosteronu stał się czymś wstydliwym, do czego lepiej si ę nie przyznawać.

Bo w powszechnym mniemaniu facet, który ma mało testosteronu, to cienias, mięczak, który wszystkiego si ę boi i nie ma szansy na sukces. Na całym świecie do władzy dochodzą mężczyźni prezentujący się w stylu w mniej lub bardziej macho. Władimir Putin w Rosji, Viktor Orbán na Węgrzech, Jair Bolsonaro w Brazylii, Recep Erdo ğan w Turcji, Rodrigo Duterte na Filipinach... Donald Trump w kulcie męskości i testosteronu poszedł jeszcze dalej. W czasie kampanii w 2016 roku w programie na żywo pozwolił sobie nawet na publiczne odczytanie wyników badania.

„Poziom testosteronu u pana wynosi 441, to właściwie w porządku” – powiedział gospodarz programu, amerykański lekarz celebryta dr Mehmet Oz. Aplauz. Na koszulkach zwolenników amerykańskiego prezydenta widniało hasło: „Donald Trump: Wreszcie ktoś z jajami”. W trakcie tej samej kampanii lekarz z Florydy proponował sprawdzenie poziomu testosteronu wszystkim facetom zamierzającym głosowa ć na Hillary Clinton... Problem w tym, że to bzdury. Testosteron nie decyduje o poglądach politycznych, o sukcesach miłosnych, to nie od niego zależy, czy będziesz bił żonę, czy zostaniesz prezydentem. A jednak mit o jego niemal boskiej sile, o sile męskości jest wciąż żywy. Skupmy si ę jednak nie na micie, lecz na faktach.

Oparte na faktach

Testosteron rzeczywiście jest męskim hormonem płciowym, ale – jak podkreśla prof. Pierre-Marc Bouloux z brytyjskiego Towarzystwa Endokrynologicznego – to wcale nie znaczy, że jest istotą męskości. Wszystkie płody zaczynają życie jako dziewczynki. Dopiero po około sześciu tygodniach u niektórych zaczyna się wydzielać testosteron. To będą chłopcy.

„Testosteron jest bardzo ważnym elementem maskulinizacyjnym już w macicy. To dzięki niemu rośnie penis, a gdy osiągasz wiek dojrzewania, obniża Ci się głos, członek się powiększa itd.” – wyjaśnia prof. Bouloux. Gdy już dojrzejemy, poziom testosteronu aż do 40.-45. roku życia utrzymuje się na mniej więcej stałym poziomie. Później zaczyna nieznacznie spadać.

Mniej więcej 10-15% mężczyzn doświadcza znacznego spadku testosteronu. Jednak czy taki spadek wywołuje jakieś objawy, to zupełnie inna kwestia” – wyjaśnia profesor i dodaje, że nazywanie tego spadku testosteronu „męską menopauzą” może być mylące, bo przecież mężczyźni również mają estrogen, a kobiety testosteron, tylko w innych stężeniach. Testosteron inaczej działa na różnych mężczyzn. Jedni są na niego bardziej wrażliwi, drudzy mniej.

Dlatego nie ma wiarygodnych badań potwierdzających bezspornie, że to od poziomu testosteronu we krwi zależą takie tradycyjnie męskie cechy, jak asertywność, odwaga czy skłonność do podejmowania ryzykownych zachowań. Wysoki poziom testosteronu nie zapewnia tych „męskich” cech. Testosteron rzeczywiście zwiększa przyrost masy mięśniowej, ale przecież o tym, czy jesteś mężczyzną, nie decyduje obwód bicepsa.

Samiec niekoniecznie alfa

Trzy główne androgeny to testosteron, dihydrotestosterone (DHT) i androstendion. Ta trójka nie działa jednak samodzielnie – funkcjonuje w niezwykle skomplikowanym układzie, w którym są też enzymy, receptory, białka i inne hormony. Prof. Bouloux wyjaśnia, że np. mężczyźni, u których spada poziom enzymu przekształcającego DHT w estrogen, mogą odczuwać spadek libido.

„To sugeruje, że poziom libido u mężczyzn może być bardziej zależny od poziomu estrogenu niż testosteronu” – mówi profesor. Te hormony najwyraźniej działają w parze. Co więcej – zdaniem endokrynologa przekonanie, że poziom męskiego hormonu determinuje nasze zachowania, jest błędne. To nie testosteron sprawia, że niektórzy ludzie są agresywni seksualnie.

Jeśli masz predyspozycje do agresji seksualnej, wyrzut testosteronu może ją co najwyżej spotęgować. Poza tym mężczyźni są mniej lub bardziej wrażliwi na testosteron. U niektórych nawet niewielka ilość powoduje zmiany, inni – nawet mając bardzo wysoki poziom tego hormonu we krwi – nadal nie będą ani specjalnie umięśnieni, ani wyraźnie agresywni.

Koniec ery męskości

 Badania wykazały, że na poziom testosteronu mają wpływ nie tylko czynniki biologiczne (np. trening czy dieta), ale również społeczne. Np. oglądanie zwycięskiego meczu ulubionej drużyny potrafi go podnieść, a gdy Twoja drużyna przegrywa, poziom testosteronu spada. Dlatego gdy w 2007 roku w piśmie

„Journal of Clinical Endocrinology and Metabolism” ukazały się wyniki badań, z których wynika, że między rokiem 1987 a 2004 przeciętny poziom testosteronu u mężczyzn obniżał się w tempie 1% rocznie, powstały dziesiątki teorii obarczających winą za to zjawisko „feminizację” społeczeństwa. A przecież przyczyn może być więcej, np. rozpowszechnienie otyłości albo zmniejszenie aktywności fizycznej, np. z powodu rozpowszechnienia gier komputerowych i internetu.

A może dlatego, że więcej niż kiedyś ojców angażuje się w opiekę nad dziećmi, a skądinąd wiadomo, że zajmowanie się potomstwem obniża poziom testosteronu. Pytanie jednak: czy to źle, że mężczyźni opiekują się swoimi dziećmi? I czy to źle, że przeciętny poziom testosteronu spada? I najważniejsze – czy naprawdę spada? Lekarze wydają się znacznie mniej przejęci tymi doniesieniami niż media (tak, my też o tym pisaliśmy) i komentatorzy na konserwatywnych forach internetowych.

„To nie jest tak naprawdę problem medyczny – wyjaśnia prof. Allan Pacey, androlog z University of Sheffield. – Znacznie bardziej niepokoi nas szerzące się dzięki social mediom i sektorowi prywatnemu przekonanie, że mężczyźni powinni coś zrobić ze spadającym z wiekiem testosteronem”. Prof. Pacey zwraca uwagę, że poziom męskiego hormonu waha się przez całe nasze życie. Gwałtowny skok jest potrzebny w okresie dojrzewania, ale później już nie potrzebujesz tak dużo, żeby wciąż być pełnowartościowym mężczyzną.

„Czyżby 45-latek był w mniejszym stopniu mężczyzną niż 25-latek? – pyta retorycznie androlog. – Takie myślenie jest niebezpieczne”. Owszem, część z nas na starość doświadczy spadku testosteronu poniżej dopuszczalnego poziomu i to może być problem zdrowotny. Jednak to zdarza się bardzo rzadko: dotyczy ok. 4% mężczyzn między 50. a 80. rokiem życia. Jakie są objawy? Faktycznie, niepokojące: spadek libido, zaburzenia erekcji, niepłodność, otyłość, anemia i osłabienie, rozdrażnienie i lękliwość... Lista jest długa i dla większości facetów przerażająca.

Zanim się zbadasz

Dla firm farmaceutycznych objawy, które są głównie subiektywne i bardzo rozpowszechnione, to prawdziwe eldorado. A przecież przyczyn spadku libido może być wiele. Może jesteś z niewłaściwą kobietą, a może za dużo pracujesz. Rozdrażnienie i nerwica? W czasach epidemii to raczej norma niż wyjątek. Zaburzenia erekcji mogą byś spowodowane nadużywaniem alkoholu albo cukrzycą. Powodów może być wiele – nie tylko spadek testosteronu. T

en ostatni to raczej wyjątek niż reguła. Wielu pacjentów przychodzi do lekarzy przekonanych, że mają za niski poziom testosteronu. Po badaniach okazuje się, że jest on w normie. Zanim więc Ty pójdziesz w ich ślady, zrób to, co możesz zrobić sam – przez dwa miesiące wysypiaj się, jedz regularnie, różnorodnie i zapisz się na siłkę. Tylko tyle i aż tyle. Jeśli to nie zadziała – idź do lekarza. Wcześniej nie ma sensu, bo od niego usłyszysz to samo. My dajemy Ci tę dobrą radę za darmo. No, prawie za darmo.

Zobacz również:
REKLAMA