Teoria jest taka, że masz kłaść się na wałku czy piłce i uciskać nimi bolące miejsce, żeby rozbić punkty spustowe, w których mięśnie skleiły się z powięzią, czyli elastyczną błonką, która je otacza.
Takie połączenie zakłóca prawidłowy schemat ruchu i utrudnia dopływ krwi, która nie może dostarczyć tlenu i substancji odżywczych, a także usunąć produktów przemiany materii. Proces rozklejania może być naprawdę bolesny. Większość terapeutów twierdzi jednak, że jest to cierpienie w słusznej sprawie. Jednak nie wszyscy.
Rolowanie bywa nieskuteczne i nieefektywne z kilku powodów. Po pierwsze, właściwe źródło problemu może znajdować się nawet 15 cm od bolesnego punktu, który katujesz wałkiem. Po drugie, punktowy ucisk, trwający dłużej niż 40 s i wywołujący ból, powoduje jeszcze większe sklejenia tkanek.
Po trzecie, uciskamy nie tylko mięsień, ale również naczynia krwionośne, nerwy i narządy wewnętrzne. Po czwarte, w dłuższej perspektywie nie ma większego sensu masować rolką dużych obszarów mięśniowo-powięziowych, gdyż napięcia w ich obszarze przeważnie są wypadkową aż kilkunastu punktów kluczowych, które wywołują skrócenie większych struktur.