Wokół raka narosło wiele mitów. Najgorszy z nich to ten, że kiedy słyszysz diagnozę "nowotwór", czujesz się jak skazaniec, który właśnie usłyszał wyrok śmierci. A to nieprawda.
Medycyna potrafi już sobie poradzić z większością tych chorób, pod jednym wszak warunkiem - że nie zgłaszasz się do lekarza dopiero wtedy, gdy guz osiąga już rozmiary kapusty. Wtedy faktycznie bardzo często jest już za późno. Jednak jeśli zachowasz czujność i pojawisz się w gabinecie, gdy tylko zauważysz jakieś niepokojące zmiany, szanse wyleczenia są ogromne. Albo - jeszcze lepiej - żyj tak, żeby rak w ogóle nie wziął Cię na celownik. Od tego, jak żyjesz dziś, zależy, jak długo będziesz żył. Dosłownie.
W Polsce na raka umiera o 25% więcej mężczyzn niż kobiet. Pech? Nie. To kwestia naszego trybu życia.
Faceci chorują częściej
Kilka minut po wyjściu z gabinetu lekarskiego pacjent wraca, puka dwa razy, wsadza głowę przez drzwi i pyta:
- Przepraszam, doktorze, co to było to, na co choruję? Żaba? Ryba?
- Rak - odpowiada doktor. - Rak!
Bawi Cię ten dowcip? Niespecjalnie? Nic dziwnego, w końcu co czwarty z nas prędzej czy później taką właśnie diagnozę usłyszy. Nowotwory jakby się uwzięły na facetów. Częściej niż kobiety chorujemy i częściej też umieramy.
Jak wynika ze statystyk, w 2006 roku z powodu chorób nowotworowych zmarło 51 777 mężczyzn i "tylko" 39 855 kobiet. To znaczy, że co roku na raka umiera o 25% więcej facetów niż kobiet. W liczbie nowych zachorowań również "prowadzimy", chociaż tu różnice nie są już tak duże. Nowe przypadki to odpowiednio 64 092 i 61 927.
Liczby nie kłamią. Skąd się biorą te różnice? Kwestia genów? Nic z tych rzeczy. Raczej stylu życia i naszej niefrasobliwości. Według brytyjskiego Instytutu Badań Chorób Nowotworowych, aż połowy przypadków zachorowań można uniknąć, jeśli zmienimy tryb życia.
Różnice w zapadalności na choroby nowotworowe wynikają głównie z tego, że jesteśmy w większym stopniu niż kobiety przekonani o własnej nieśmiertelności. Uważamy, że choroby nas nie dotyczą i nawet jeśli na własne oczy widzimy umierających na raka płuc nieszczęśników, myślimy sobie, że to się, owszem, zdarza, ale przecież nie nam, nie mnie... Jasne, tych kilkadziesiąt tysięcy facetów, którzy w zeszłym roku zmarli na raka, myślało dokładnie tak samo.