Większość z nas, idąc po raz pierwszy na siłownię albo chwytając po raz pierwszy hantle starszego brata, myśli przede wszystkim o obwodach. Mieć większy biceps, motylki, klatę... Chcemy się pokazać, chcemy się lepiej poczuć we własnej skórze. A wypchana mięśniami skóra jakoś lepiej leży na człowieku. Zresztą ubrania też lepiej leżą, gdy masz płaski brzuch, proste plecy, szerokie barki i mięśnie przedramion. Jednak w ćwiczeniach siłowych tak naprawdę nie chodzi o większe mięśnie. Chodzi o większą siłę.
I rzeczywiście, ogólna zasada jest taka, że mięsień o większym przekroju poprzecznym będzie w stanie wygenerować większą moc maksymalną niż ten o mniejszym przekroju, dlatego to nasze dążenie do zwiększenia obwodów nie jest takie zupełnie bez sensu.
Siła jest podstawową cechą
Ostatnio bardzo popularne są też treningi funkcjonalne: metaboliczne, z masą własnego ciała, stabilizacyjne etc. Jednak u podstaw każdego wysiłku, każdej dyscypliny zawsze drzemie surowa siła. To właśnie silne mięśnie są warunkiem rozwoju innych cech motorycznych: szybkości, zwinności, gibkości czy koordynacji ruchowej. A przecież te cechy przydają się nam nie tylko w sporcie.
Przeczytaj też: Zrób test i sprawdź, jak silny jesteś
One zdecydowanie ułatwiają nam życie codzienne. Silne mięśnie przydają się w niezliczonych sytuacjach. Gdy musisz odkręcić słoik, gdy trzeba przenieść karton z książkami, przytrzymać na smyczy dużego psa albo podnieść z podłogi nieprzytomnego kumpla. Również w sytuacjach dramatycznych siła mięśni bywa niezastąpiona: utrzymać jedną ręką przyjaciela, który zsuwa się z grani, unieść choć na chwilę ciężką stalową belkę, która przygniotła nogę jakiemuś nieszczęśnikowi, czy powstrzymać agresywnego barana szukającego guza...
Tak, siła naprawdę przydaje się praktycznie codziennie. Ale to zastosowania oczywiste. Pierwsze skojarzenia, kiedy myślimy o znaczeniu siły mięśni. Znacznie rzadziej zastanawiamy się, co siła daje nam mimochodem, niespektakularnie.