To, czy w tym roku zachorujesz, czy nie, wprawdzie zależy trochę od losu, ale przede wszystkim od Ciebie. Wyobraź sobie, że Twoje ciało to twierdza, coś niczym zamek krzyżacki w Malborku. To, czy zostanie zdobyta i splądrowana, zależy od kilku rzeczy: siły umocnień, wyszkolenia i morale załogi oraz stanu zapasów.
Jak wiadomo, tabory zawsze stanowiły czuły punkt wszelkich armii. Funkcję umocnień pełnią skóra i śluzówki. To pierwsza linia obrony przed wirusami i bakteriami. Odpowiednia higiena dziesiątkuje chorobotwórcze ustroje na skórze, ale nawet kiedy codzienna kąpiel była uważana za świadectwo wyuzdania, skóra i tak sobie radziła. Dzięki kwaśnemu odczynowi, który nie jest ulubionym środowiskiem bakterii.
Załoga tej fortecy to układ odpornościowy. Rozlokowany strategicznie, w różnych częściach ciała: w szpiku, w śledzionie, krwi, węzłach chłonnych i grasicy. Gdy w pobliżu pojawia się wróg (wcześniej musiał przeniknąć przez skórę lub śluzówkę), układ natychmiast przechodzi w stan gotowości bojowej i wszelkimi dostępnymi środkami stara się zwalczyć wroga.
Moment najgorętszej bitwy poznasz po gorączce. To wtedy właśnie Twój organizm broni się najzajadlej. W zdecydowanej większości przypadków wygrywa bitwy, nawet jeśli na jakiś czas siłom nieprzyjaciela udaje się wedrzeć do środka. Takie najazdy to właśnie choroby. Im dłużej wojska najeźdźców siedzą w warowni, tym bardziej ją pustoszą i tym dłużej trzeba ją potem odbudowywać. Dlatego warto tak ją zabezpieczyć, żeby drobnoustroje trzymały się z dala.
Oto kilka strategii, które pozwolą Ci przetrwać najgorszy nawet atak mikroskopijnych barbarzyńców. A w razie potrzeby wezwij posiłki.
Strategia: nocna zmiana warty
Problem: niedobór snu. Jak wynika z badań University of California, skrócenie snu o 40% osłabia układ odpornościowy aż o połowę. Jak to wyliczono? O tyle właśnie spadła liczba komórek NK, odpowiedzialnych za walkę z wirusami.
Rozwiązanie: śpij 8 godzin. Codziennie. Zrezygnuj z pracy/imprez/telewizji do białego rana. Nie łudź się, że można wyspać się na zapas lub odespać tydzień zarwanych nocy sobotnio-niedzielnym wylegiwaniem się do południa. Nie można. Żeby być wyspanym, musisz spać co najmniej 8 godzin na dobę, a zdaniem niektórych naukowców nawet 9.
A jeśli już zdarzy Ci się zarwać noc, straconego snu szukaj nie śpiąc dłużej, lecz wcześniej kładąc się spać. W przeciwnym wypadku rozregulujesz sobie zegar biologiczny i następnej nocy znowu będzie Ci trudno zasnąć.