Spoglądam w lustro i widzę swoje oczy, czerwone i opuchnięte jak u królika na potężnym kacu. W ciągu ostatnich czterech dni przespałem zaledwie dziesięć godzin i właśnie doszedłem do wniosku, że chyba pora już znaleźć sobie jakąś inną, mniej niebezpieczną działkę w pisarskim fachu - na przykład pisanie listów z żądaniem okupu.
"Ma pan kłopoty z zaśnięciem?" - pyta Katarzyna, sympatyczna pielęgniarka, przygotowując pęk drucików zakończonych okrągłymi czujnikami.
"W pewnym sensie" - odpowiadam enigmatycznie.
Ona uśmiecha się współczująco. Rzeczywiście, wyglądam koszmarnie: moja twarz jest wymizerowana, cera ziemista, oczy zapadnięte. W gruncie rzeczy przypominam własne zdjęcie rentgenowskie.
Sen umożliwia nam fizyczną, emocjonalną i umysłową odnowę. Ale dlaczego śpimy - wciąż jest zagadką.
Dzień dobry, chcę się niewyspać
Cztery dni wcześniej pojawiłem się w recepcji Clinilabs na siedemnastym piętrze Szpitala Świętego Łukasza na Manhattanie z pewną prośbą. Wyjaśniłem doktorowi Gary'emu Zammitowi, 45-letniemu szefowi instytutu, że chciałbym sprawdzić na własnej skórze skutki długotrwałego pozbawienia snu.
Doktor był skonsternowany. Zammit i jego personel są przyzwyczajeni raczej do pacjentów cierpiących na bezsenność, którzy szukają pomocy w znalezieniu snu, niż do wizyt ekscentrycznych dziennikarzy, którzy z własnej woli wystawiają się na wszystkie fatalne następstwa braku snu: dekoncentrację, stres, otyłość, osłabienie układu odpornościowego, podatność na zaburzenia pracy serca i układu nerwowego, ataki dysonansu poznawczego itd. Krótko mówiąc, ludzi obłąkanych niczym Kaligula.
O dziwo, zgodził się, ale najpierw uprzedził, że powinienem mieć świadomość, w co się tak naprawdę pakuję. Niedobór snu jest jednym z najbardziej szkodliwych i najsłabiej zbadanych zaburzeń, z jakimi borykają się obecnie Amerykanie. Według ostatnich badań amerykańskiej Narodowej Fundacji Snu, prawie 68% dorosłych Amerykanów cierpi na niedobór snu (w tym 58% cierpi na bezsenność przynajmniej raz w tygodniu).
Nie chodzi tu o zwykłe zmęczenie, ociężałość czy otępienie, ale o stany, w których naprawdę masz już wszystkiego dość: wrzeszczysz na dzieci, masz ochotę skasować samochód i podłożyć bombę pod urząd skarbowy. Jesteś jak zombie.
Neurolodzy wciąż nie wiedzą dokładnie, dlaczego ludzie potrzebują snu. Sen umożliwia nam fizyczną, emocjonalną i umysłową odnowę. Co do tego uczeni nie mają wątpliwości. Ale dlaczego śpimy - wciąż pozostaje zagadką.