Jest prawie 38°C w mojej domowej siłowni, kiedy robię ostatnią serię przysiadów, rozpaczliwie próbując nie zwracać uwagi na palące żywym ogniem mięśnie ud, pożar w płucach i ból praktycznie wszystkich pozostałych części mojego ciała. Po wykonaniu ostatniego ćwiczenia siadam na podłodze, dysząc jak lokomotywa, i zaczynam okładać pięściami moje nogi, żeby choć odrobinę zmniejszyć ból.
Mój pies odwraca głowę i patrzy na mnie z niedowierzaniem. Trenuję tak ostro pięć razy w tygodniu, praktycznie odkąd pamiętam. Poświęciłem niezliczoną ilość godzin swojego życia, z własnej woli tak się katując. Nie jestem nawet całkiem pewien, po co czy też dlaczego to robię.
Ludzie ćwiczą z różnych powodów. Jednym z nich bez wątpienia jest próżność. Ale przecież nie wszyscy trenują po to, żeby móc się pochwalić sześciopakiem czy pokonać kumpli w konkursie wyciskania. Dla wielu głównym argumentem przemawiającym za regularnym treningiem jest: „Bo to jest dobre dla mojego zdrowia”.
Dzięki treningowi spędzimy na Ziemi więcej lat, na dodatek w lepszej formie. Ale czy na pewno? Czy regularne zmuszanie swojego ciała do wysiłku na granicach możliwości rzeczywiście daje gwarancję, że będziemy żyć dłużej? No to jak powinien wyglądać trening zapewniający długowieczność w dobrej formie do samego końca?
Sprawdź też: Szybki test - jak silny jesteś
Na szczęście pytanie to zadało sobie również wielu uczonych i w pismach medycznych znaleźć można bardzo dużo artykułów na ten temat. Dziś wiemy, że poszczególne narządy starzeją się w różnym tempie. Ktoś może mieć np. serce w dużo gorszym stanie niż nerki czy mózg. Bo starzenie się to przecież nie tylko upływ czasu – to również stopień zużycia i zaniedbania.
Jak szybko się starzejemy
Ale wiemy też, że ludzie się starzeją. Wiemy, że przeciętny człowiek osiąga szczytową wydolność płuc w okolicach 25. roku życia. Że przeciętnie po trzydziestce siła mięśni maleje w tempie 3-8% na każde 10 lat. Że koło 40. zauważalnie spada szybkość, a w okolicach 50. roku życia zaczyna maleć gęstość kości. Po sześćdziesiątce zaczyna już obowiązywać prawo Murphy’ego – jeśli coś może pójść nie tak, zapewne tak właśnie pójdzie.
Jest kilka teorii na temat tego, dlaczego i w jaki sposób się starzejemy (i ostatecznie umieramy). Wiemy, że telomery (coś w rodzaju zabezpieczeń na końcu chromosomu) skracają się z każdym podziałem komórek, że wolne rodniki dokonują zniszczeń w komórkach, że układ hormonalny z czasem się rozregulowuje.
Niby tyle wiemy o człowieku, ale przecież nie mam pojęcia, jak długie są moje telomery ani do jakiego stopnia wolne rodniki zniszczyły moje komórki. To zbyt abstrakcyjne pojęcia. Na szczęście jest prostszy sposób na ocenę wieku i kondycji ciała: poziom sprawności. „Trening jest lekarstwem – mówi prof. Scott Trappe, dyrektor Laboratorium Wydolności Człowieka na Ball State University. – Kiedy ćwiczysz, mięśnie produkują składniki, które stymulują wątrobę, kości, serce, mózg i wiele innych organów”.
Postanowiłem więc sprawdzić, jak wygląda mój wiek fitnessowy i jak się ma do 33 świeczek na moim torcie urodzinowym. Jestem starszy czy młodszy? Czy hektolitry potu cokolwiek mi dały poza zmęczeniem?