Gdy masz 15-34 lat, prawie czterokrotnie bardziej grozi Ci śmierć wskutek wypadku niż raka. Według danych GUS w ciągu roku na raka umiera około 450 młodych mężczyzn, a w tym samym czasie na drogach ginie prawie 1700 ich równolatków. Czy to Cię odstrasza od oglądania w Internecie filmików z wypadków? Sądząc po ich popularności – niekoniecznie.
Boimy się raka, bo jeszcze 30-40 lat temu taka diagnoza była niemal równoznaczna z wyrokiem śmierci i nie miałeś większego wpływu na to, co się z Tobą stanie. Nikt nie miał. Dziś, dzięki postępom medycyny, potrafimy już wyleczyć połowę nowotworów. Co więcej – dzięki temu, że coraz lepiej je znamy, wiemy też, jak zminimalizować ryzyko zachorowania.
Dlatego zamiast przewracać strony w poszukiwaniu przyjemniejszego tematu, przełam naturalną niechęć i dowiedz się, co to w ogóle jest ten straszny rak, co robić, żeby nie zachorować, i jak reagować, gdy jednak Cię trafi . Krótko mówiąc, pokonaj strach i odzyskaj kontrolę.
Jeden drobny błąd, czyli uszkodzenie DNA
Według raportu American Cancer Society z 2010 roku, od początku lat 90. śmiertelność z powodu nowotworów spadła w USA o 21% wśród mężczyzn i o 12% wśród kobiet.
Twoje ciało zbudowane jest z komórek jak dom z cegieł. Z ilu? Liczba jest szokująca. Uczeni z University of Bologna szacują, że w ciele człowieka jest około 37 bilionów komórek. Bilionów. Komórki żyją krócej niż cały organizm. Dzielą się, obumierają i są zastępowane nowymi.
Robią to zgodnie z instrukcją zapisaną w kodzie genetycznym. Komórka „wie”, co ma robić, kiedy ma się podzielić i kiedy umrzeć właśnie dzięki DNA. Każda nowa komórka, żeby była zdrowa, musi mieć dokładnie przypisany cały zestaw genów.
Przypominamy: komórek jest 37 bilionów, czyli DNA musiało zostać powielone w bilionach kopii. Nic więc dziwnego, że czasami kopia zawiera błąd. To się zdarza często, jednak w instrukcji jest zapisane, że jeśli kopia będzie niedokładna, komórka musi ulec samozniszczeniu, czyli apoptozie.
Niestety, czasami – zważywszy na niewyobrażalną ilość podziałów komórkowych – kopia jest zepsuta w takim miejscu, które nie ulega naprawie. I wtedy powstaje komórka zmutowana, obca. Ona zaczyna się dzielić częściej i chętniej niż komórki zdrowe, na domiar złego nie ma mechanizmu samozniszczenia – w pewnym sensie jest nieśmiertelna. I to jest właśnie początek nowotworu.
Łagodne i złośliwe, czyli nie każdy zabija
Gdybyśmy mieli narzędzia, które pozwalają wykryć raka już na tym najwcześniejszym etapie, zanim tkanka nowotworowa (czyli zbiorowisko zmutowanych komórek) zrobi się duża, moglibyśmy przestać się bać raka.
Niestety, większość nowotworów jest na tyle sprytna, że póki są słabe i podatne na leczenie (te fazy nazywają się inicjacją i promocją), siedzą w ukryciu jak myszki pod miotłą i nie dają zauważalnych objawów.
Człowiek sobie żyje, a zmutowane komórki się w nim namnażają, nabierają sił, budują sobie własne, gęste naczynia krwionośne (żeby mieć dostawy energii), a gdy już czują się silne, przechodzą do ataku (ten etap nazywany jest progresją).
Wtedy już tkanka nowotworowa zaczyna groźnie naciekać na zdrowe tkanki, zaburzając ich funkcjonowanie; w wielu przypadkach dochodzi też do przerzutów. Jednak nie wszystkie zmutowane komórki są agresywne.Znaczną część stanowią nowotwory łagodne – wyróżniają się one tym, że nowa tkanka jest zazwyczaj dobrze ograniczona, otoczona czymś w rodzaju torebki.
Takie zmiany jest łatwo usunąć: wystarczy sprawny chirurg z ostrym skalpelem, który wytnie guza z zapasem i już – pacjent może o guzie zapomnieć. Niektóre zmiany nowotworowe (np. włókniaki) w ogóle nie wymagają interwencji, bo rosną na tyle wolno, że nie stanowią zagrożenia.
Gorzej wygląda sytuacja z nowotworami złośliwymi. Tych są dwa rodzaje: złośliwe miejscowo i – najgroźniejsze – nowotwory złośliwe, które dają przerzuty.
Komentarze