Medytacja - przepis na wewnętrzną równowagę

Zestresowany i przepracowany? A w dodatku nie umiesz wypocząć? Mamy dla Ciebie skuteczne i łatwe w użyciu lekarstwo. Masz 10 minut dziennie? OK, to wystarczy. 

Medytacja i wyciszenie shutterstock.com
Czasem warto odpuścić i przyjrzeć się wszystkiemu z dystansem - to pomaga.

Odkąd pamiętam, faceci w mojej rodzinie zachowywali się impulsywnie: byli godni, gwałtowni, narwani, trochę za dużo pili, a gdy mieli do kogoś pretensje, absolutnie tego nie ukrywali. Wychowałem się w przeświadczeniu, że tak właśnie zachowuje się facet, i stałem się kopią moich męskich przodków. Miałem burzliwe związki, które kończyły się z mojej winy. W pracy konfliktowałem się z szefem.

Doskonale wiedziałem, że jestem trudny dla innych, ale przede wszystkim sam byłem sobą zmęczony. Nie umiałem odpuścić, zrelaksować się, nabrać dystansu. A właśnie za tym tęskniłem. Moim sposobem na wyluzowanie była impreza i danie sobie w palnik lub wielogodzinna sesja na PS. Ale każdy, kto tego próbował, dobrze wie, że nie daje to oczekiwanych efektów.

Moja partnerka sugerowała terapię, ale mnie odrzucało na samą myśl o tym, że jakiś obcy facet ma grzebać w mojej głowie. Szczęśliwie, wpadł mi w ręce artykuł o skutecznej i prostej medytacji. Przeczytałem i uznałem, że spróbuję. Tym bardziej że dotyczył prostej i ponoć skutecznej techniki.

1. Medytacja to nic trudnego

Tym, co mnie najbardziej przekonało, była prostota, bez żadnej mistycznej otoczki: kwiatów lotosu, kadzidełek, Buddy i nirwany. Bez nawiedzonych nauczycieli duchowych. Trzeba po prostu usiąść w ciszy. No więc usiadłem na brzegu łóżka, zamknąłem oczy, oddychałem głęboko i starałem się nie myśleć o niczym. Łatwo powiedzieć!

W mojej głowie panował chaos i gonitwa myśli. Myślałem o czekającej mnie rozmowie z szefem, kłótni z partnerką i o tym, jak załatwić sprawę z sąsiadem, który zarysował mi auto. Zastanawiałem się, czy iść na imprezę firmową, a jak iść, to co zrobić, żeby się tam nie upić i nie zrobić dymu – jak zwykle.

Nie jest łatwo opanować myślotok, ale zgodnie z zaleceniami postanowiłem mu się przyjrzeć, tak jakby obrazy wyświetlały się na ekranie przede mną. I uderzyło mnie coś istotnego – wszystkie myśli kręciły się wokół mnie: ja, ja, ja, strasznie ważny ja. Przez chwilę patrzyłem na siebie z dystansu – na tego gościa, który drogę do pracy traktuje jak trasę wyścigu F1, na spacerze z psem ciągnie biedaka, gdy ten zatrzymuje się, aby coś powąchać, bo przecież ma swoje Cholernie Ważne Sprawy, w windzie nerwowo naciska przycisk zamknięcia drzwi, bo te pół sekundy go zbawi.

Znerwicowany, skoncentrowany na sobie palant, krótko mówiąc. Zawziąłem się. Codziennie rano siadałem na brzegu łóżka, zamykałem oczy, oddychałem głęboko i próbowałem oczyścić głowę. Za każdym razem, gdy moje myśli zaczynały krążyć wokół jakiegoś tematu, spokojnie im się przyglądałem i czekałem, aż sobie pójdą. Zaczynałem zdawać sobie sprawę, że te myśli, uczucia i impulsy nie są mną.

One są jak chmury na niebie: pojawiają się i znikają. Nie muszę się nimi aż tak bardzo przejmować ani działać zgodnie z nimi, ani nawet nie muszę w nie wierzyć. Część z nich to tylko złudzenie. Negatywne emocje wystarczy przeczekać – miną. Wystarczy się na nich nie koncentrować. 

Medytacja i wyciszenie shutterstock.com

2. Nie jesteś taki ważny

Mniej więcej w tym czasie, na początku mojej przygody z medytacją, podczas jazdy samochodem wysłuchałem pewnej audycji, w której mówiono, że gdyby dzieje Ziemi przedstawić na skali rocznej, to historia ludzkości, jaką znamy, zaczęłaby się 31 grudnia o godzinie 11.59.

Uświadomiłem sobie nagle, jakim nieznaczącym pyłkiem w kosmosie jest moje życie. Po co ja się tak przejmuję różnymi pierdołami? Jeszcze głupiej jest przejmować się rzeczami, na które nie mam wpływu. Natomiast mam wpływ na to, jak przeżyję to swoje krótkie (w kosmicznej skali) życie. Mogę żyć mądrze albo głupio.

Mogę zatruwać życie sobie i wszystkim dookoła, albo mogę starać się być szczęśliwy, mniej przejmować się sobą, a bardziej innymi. Mogę zrobić coś dobrego dla świata, choćby to była niewielka rzecz.

3. To działa!

Nie wiem na 100%, czy to efekt medytacji czy nagłego uświadomienia sobie własnego znaczenia, ale coś się zmienia w mojej relacji z innymi ludźmi. Z moich ust coraz częściej wychodzą zdania typu: „Przepraszam, to moja wina, załatwię to”, „Świetnie ci poszło, stary” albo (o zgrozo!): „Mogę cię prosić o radę?”.

Staram się nie patrzeć na każdy problem jak na świetny powód do wejścia na wysokie obroty wkurzenia, tylko jak na zadanie do rozwiązania. Inaczej też wyglądają spory z moją dziewczyną – coraz częściej staram się zrozumieć jej punkt widzenia. Mój pies także powiedziałby o mnie z pewnością kilka ciepłych słów. Głównie dlatego, że nie słyszy moich porannych przekleństw, gdy ubieram się, aby z nim wyjść, i może wreszcie dokładnie obwąchać krzaczki na spacerze.

Prawdopodobnie nie różnię się wiele od większości facetów we współczesnym świecie. Jesteśmy wiecznie napięci, zestresowani, przepracowani, nie umiemy odpoczywać, bo lekarstwem na nadmiar bodźców ze świata jest dla nas jeszcze więcej bodźców (imprezy, gry). Jesteśmy na stałe podłączeni do sieci i nawet gdy przebywamy z bliskimi ludźmi, to nie potrafimy oddać się temu na 100% bez ciągłego spoglądania na telefon w strachu, że coś nas ominie.

Z drugiej strony nigdy w historii ludzkość nie dysponowała takim arsenałem badań naukowych i sposobów na pokonanie stresu. Mam tu oczywiście na myśli naturalne środki, nie pigułki, bo te ostatnie to temat na zupełnie inny artykuł. Teoretycznie za pomocą kilku kliknięć możemy dowiedzieć się, jak za pomocą nieskomplikowanych ćwiczeń uzyskać równowagę wewnętrzną i spokój ducha.

Ja tak zrobiłem i w moim przypadku medytacja okazała się pomocna, chociaż zdaję sobie sprawę, że to nie musi być metoda dla każdego. Dzięki medytacji nauczyłem się koncentrować na jednej rzeczy, co wpływa pozytywnie praktycznie na wszystkie obszary życia – jestem bardziej efektywny w pracy, a w domu stałem się lepszym partnerem. To, co wydawało mi się skomplikowane, teraz się wyprostowało.

Lepiej śpię, mam więcej energii. Może rację miała moja mama, która na wszystkie problemy miała jedną receptę („Idź się przejść, to Ci przejdzie”)? W medytacji nie chodzi o osiągnięcie nirwany, ale o zrozumienie, że ta nirwana może być wszędzie – gdy idziesz na spacer z psem i zamiast tonąć w swoich myślach, cieszysz się z bycia tu i teraz ze swoim sympatycznym psem. Gdy pijesz wino ze swoją dziewczyną albo jesz śniadanie, patrząc przez okno. Naprawdę, większość z nas ma w zasięgu ręki wszystko, czego potrzebuje do szczęścia. 

Medytacja i wyciszenie shutterstock.com

4. Zrób post

Nie bez przyczyny we wszystkich znanych nam kulturach stosowano rytualne posty. Ludzie po prostu intuicyjnie wiedzieli, że odmówienie sobie czegoś, do czego jesteśmy przywiązani, pomaga oczyścić nie tylko ciało, ale i umysł.

Post wizualny

Jasne: całą noc spędzasz z zamkniętymi oczami. Ale w ciągu dnia Twoje oczy nieustannie bombardowane są bodźcami. Zrobienie sobie przerwy i posiedzenie z zamkniętymi oczami zmienia sposób, w jaki doświadczasz otoczenia. Gdy dajesz odpocząć obszarowi mózgu odpowiedzialnemu za przetwarzanie informacji wizualnych, uaktywniają się inne zmysły. Wzrasta Twoja kreatywność. Uspokajasz się. To jest zen.

Post dźwiękowy

Nie bez powodu słowo „spokój” oznacza również ciszę. Cisza pomaga uspokoić myśli i zrelaksować ciało. W dzisiejszych czasach ludzie (zwłaszcza w miastach) są nieustannie atakowani różnego typu dźwiękami, co utrzymuje system nerwowy w stanie ciągłego pobudzenia. I uzależniamy się od hałasu do tego stopnia, że cisza wzbudza w nas niepokój. Nawet w chwilach relaksu wkładamy do uszu słuchawki z muzyką.

Dlatego warto dla higieny psychicznej przez co najmniej 10 minut dziennie posłuchać ciszy. Może to być właśnie ten czas przeznaczony na medytację. Jeżeli mieszkasz przy hałaśliwej ulicy, wypróbuj zatyczki do uszu albo słuchawki wygłuszające (takie jakich używają perkusiści albo faceci koszący trawnik przed blokiem).

Post cyfrowy

Smartfon uzależnia, wszyscy to wiemy. Trudno się bez niego obejść, bo poza społecznościówkami oraz wciągającymi grami jest to po prostu narzędzie komunikacji. Dlatego nie zachęcamy do dnia bez telefonu. Wystarczy, że będziesz go wyciszał wtedy, gdy jesteś w towarzystwie bliskich ludzi. Zresztą trzeba to sobie jasno powiedzieć, że zajmowanie się swoim telefonem w towarzystwie innych jest zwyczajnie niegrzeczne. I już.

Post procentowy

Na świecie rozprzestrzenia się moda na „Suchy styczeń”, czyli miesiąc bez kropli alkoholu. Obok ewidentnych korzyści zdrowotnych (spadek wagi średnio o 1,5 kg, zmniejszenie otłuszczenia wątroby o 15%, spadek glukozy we krwi o 16%) zdecydowanie poprawia się jakość snu, a co za tym idzie – stajemy się spokojniejsi, bardziej zrównoważeni i pozytywnie nastawieni do świata. 

Zobacz również:
REKLAMA