Bolało jak diabli i nie chciało przestać. O czwartej nad ranem miałem dość. Ubłagałem brata, żeby mnie zawiózł na pogotowie. Zrobili mi tam prześwietlenie, i to właśnie wtedy, oglądając kliszę pod światło, lekarz powiedział, że "to będzie bolało". Powiedział, że musi mi tę kostkę nastawić i zagipsować, żeby naderwane ścięgna i więzadła mogły się odpowiednio zrosnąć. Najpierw trzeba było przywrócić ją do stanu pierwotnego, czyli ponownie ustawić pod kątem 90 stopni w stosunku do podudzia.
Kiedyś natknąłem się w jakiejś taniej powieści na zdanie wygłoszone przez przemądrzałego bohatera, że on się nie boi bólu, ponieważ, gdy ból robi się nie do zniesienia – mdleje. "Co za bzdury" – pomyślałem wtedy. Jednak gdy lekarz złapał moją stopę i pociągnął, zrozumiałem, co miał na myśli autor. Przed oczami pojawiły mi się czarne plamki i odpłynąłem. Natura okazała mi łaskę. Niestety, już po chwili pielęgniarka za pomocą soli trzeźwiących przywróciła mnie do świata świadomych i odczuwających ból. Nikt nigdy nie wyjaśnił mi, po co to było potrzebne. Siostra Bezlitosna czekała do końca zabiegu, nie pozwalając mi ani na chwilę uciec w nieświadomość.
W kleszczach bólu
Dopóki ból doskwiera, trudno postrzegać go inaczej niż jak najgorszego wroga. Jednak uczeni, którzy badają zjawisko bólu, widzą w nim pewną wyrafi nowaną elegancję, a nawet doszukują się w nim specyfi cznego piękna – przecież jest nieodłącznym elementem naszego życia. "Ból jest wspaniały właśnie dlatego, że jest taki okropny – wyjaśnia prof. Sean Mackey, który na Uniwersytecie Stanforda zajmuje się badaniami nad bólem. – Jest dla nas sygnałem, że trzeba odpocząć i pozwolić bolącej części ciała wyzdrowieć. W znakomitej większości przypadków to jest właśnie zadanie bólu: zmusić człowieka, żeby pozwolił ciału się naprawić".
Podobnie jak wzrok, słuch i węch, ból dostarcza nam istotnych dla przeżycia informacji – dosyć precyzyjnych danych na temat tego, gdzie atakują mroczne siły: z zewnątrz czy z wewnątrz. Tak jak siatkówka przetwarza światło w impulsy, które pozwalają Ci zobaczyć, czy światło jest czerwone, czy zielone, tak samo nocyceptory, czyli receptory bólu zlokalizowane w różnych tkankach ciała, dostarczają Ci informacji o zagrożeniach. O tym, jak szybko i w jaki sposób zareagujesz, decyduje siła i rodzaj pierwotnego impulsu z nocyceptorów.
Gdyby nie ból, już byś pewnie nie żył.
Czasami, np. gdy zatniesz się w palec, sygnał wędruje błyskawicznie, z prędkością ok. 20 m/s, i wywołuje reakcję mięśniową, która sprawia, że cofasz rękę jak – nomen omen – oparzony. Ten odruch działa, zanim jeszcze w ogóle poczujesz ból. Poczucie bólu wymaga bowiem więcej czasu – Twój mózg musi przetworzyć sygnał i zinterpretować go jako ból. Zanim sygnał dotrze do mózgu, musi pokonać długą drogę wąskimi wiązkami nerwów do głównych arterii, potem do centralnej magistrali rdzenia kręgowego i stamtąd do mózgu. Między neuronami są synapsy, w których wydzielają się substancje zwane neurotransmiterami, dzięki którym sygnał może "przeskakiwać" z neuronu na neuron.
To właśnie od neurotransmiterów zależy intensywność bodźca. Gdy sygnał już dotrze do mózgu, ten musi sprawdzić, skąd pochodzi, jaki jest jego rodzaj i czym może grozić organizmowi. Dopiero po ustaleniu tych faktów włączają się bardziej wyrafi nowane mechanizmy interpretujące – mózg ocenia, czy sygnał jest na tyle błahy, że warto go stłumić, czy też na tyle istotny, że trzeba go dodatkowo podbić. Uwaga! Te decyzje mózg podejmuje zupełnie niezależnie od tego, co Twoja świadomość ma na ten temat do powiedzenia.
Komentarze