Teoretycznie o grypie wiem wszystko. Pisałem już o niej wiele razy, strona www Państwowego Zakładu Higieny z meldunkami epidemiologicznymi jest w moich zakładkach na jednym z pierwszych miejsc, wiem, że szczyt zachorowań w Polsce przypada zazwyczaj na przełom lutego i marca (tak, to właśnie teraz!), potrafię odróżnić objawy zwykłego przeziębienia od klasycznej grypy sezonowej.
Pamiętam, żeby w sezonie grypowym częściej niż zazwyczaj myć ręce, unikać tłumu i nie zarywać nocy, bo wirusy najczęściej dostarczamy do organizmu za pośrednictwem rąk, bo w tłumie najłatwiej złapać wirusa, a zarwanie nocy osłabia układ odpornościowy. Teoretycznie więc robię wszystko, żeby nie zachorować. Teoretycznie.
Sam na sam
Zaczęło się niewinnie. Po południu poczułem delikatne łaskotanie w gardle, swędziały mnie też oczy. Myślałem, że to od wgapiania się w monitor, więc po powrocie do domu postanowiłem poczytać. Ale wieczorem było już gorzej. Swędzenie zamieniło się w ból całego ciała ze szczególnym uwzględnieniem głowy, miałem dreszcze i bolała mnie skóra.
Czułem się naprawdę fatalnie. Nie robiłem tego od dawna, ale w końcu zdecydowałem się zmierzyć temperaturę. Rtęć w cienkiej rurce dobiła do 38,6 st. C. Jestem typowym facetem, liczby robią na mnie większe wrażenie niż odczucia, więc uznałem, że sytuacja wymaga reakcji.
A więc to grypa
Ewolucja wymyśliła gorączkę, żeby ułatwić organizmowi zwalczanie patogenów. Wirusy nie lubią temperatury powyżej 38 ºC, w takiej też wzrasta aktywność układu odpornościowego. Lekarze zalecają, by zacząć zbijać gorączkę, dopiero gdy przekroczy 38,4 ºC. Ja byłem cieplejszy, ale postanowiłem jeszcze poczekać.
Nie musiałem czekać długo. Około dwudziestej trzeciej termometr dobił do 39 ºC i uznałem, że dłużej czekać nie będę. Gorączka, ból głowy, bóle mięśni, dreszcze i coraz silniejszy ból gardła. Los oszczędził mi kataru, którego wyjątkowo nie cierpię. Miałem wszystkie klasyczne objawy. To grypa.
Nie przeszkadzaj
Grypa to choroba wirusowa, więc właściwie się jej nie leczy. Tzn. istnieją leki przeciwwirusowe, ale lekarze stosują je oszczędnie, by nie dopuścić do takiej sytuacji, z jaką mamy do czynienia z antybiotykami – nadużywanie tych ostatnich doprowadziło do powstania bakterii opornych na działanie wszystkich znanych antybiotyków.
Grypa jest tak powszechna, że gdybyśmy w każdym przypadku podawali leki przeciwwirusowe, mogłyby się pojawić wirusy, których nie bylibyśmy w stanie pokonać. Ale to, że typowej grypy w zasadzie nie leczy się farmakologicznie, nie oznacza, że mamy cierpieć jak w średniowieczu. Przynajmniej ja nie zamierzałem.