Ile alkoholu to już za dużo?

Stara szkoła: codzienne picie alkoholu w małych dawkach jest zdrowe. Nowa szkoła: Niestety, to może Cię zabić.

alkohol, picie alkoholu shutterstock.com

Lubimy się przechwalać, ile potrafimy wypić i ile wypiliśmy ostatnio. Każdy z nas był kiedyś świadkiem albo bohaterem opowieści o niesamowitych przygodach po alkoholu.

Jeden obudził się pod stołem w ciemni fotograficznej i myślał, że jest w trumnie, inny spędził najgorętszą noc w życiu, na kacu wyszedł po bułki i niestety nie wiedział, jak trafić z powrotem do tej pięknej dziewczyny. Trzeci przez całą niedzielę próbował ustalić, co się wydarzyło w sobotę, a każda kolejna informacja wywoływała kolejną falę wstydu...

ZOBACZ: 10 nieznanych faktów o alkoholu

Śmiejemy się z tego po fakcie, anegdoty krążą, są wzbogacane i po latach zamieniają się w epickie opowieści godne pióra Tolkiena. Nikt się nie martwi, wszyscy są zadowoleni, a gdyby zapytać któregokolwiek z bohaterów, czy uważa, że ma problem z alkoholem, z pewnością się obruszy. "Ja? Zwariowałeś?" – to najbardziej prawdopodobna odpowiedź.

Zwolnienie

Takie intensywne picie to jednak domena młodych ludzi. Gdy nie masz jeszcze dzieci, nie musisz iść rano do roboty, nie dusi Cię kredyt, a w domu nie czeka wściekła żona – można imprezować. Z czasem jednak dorastasz, obowiązków przybywa, proporcjonalnie ubywa więc ilość wolnego czasu.

Już nie bardzo możesz sobie pozwolić na całodniowego kaca. Zaczynasz więc pić jak dorosły i odpowiedzialny facet. Tanie alkohole zastępujesz tymi droższymi, uczysz się wybierać wino, patrząc na etykietę, nie tylko na zawartość alkoholu, ba – nawet kupujesz sobie specjalne kieliszki do różnych rodzajów alkoholu. Nie upijasz się, tylko zaczynasz się delektować.

PRZECZYTAJ: Jak alkohol wpływa na organy wewnętrzne?

Wieczorem wypijasz z żoną butelkę wina do kolacji albo siadasz ze szklaneczką whisky przed telewizorem. Dolewasz raz, może dwa razy. Żadnych burd, żadnego upadlania się i naprawdę sporadyczny kac. Jesteś przekonany, że wszystko masz pod kontrolą i że takie delikatne popijanie jest wręcz korzystne dla zdrowia. Niestety, musimy Cię wyprowadzić z błędu.

Cieniutka granica

Po pierwsze, niedawno w renomowanym piśmie medycznym "British Medical Journal" ukazał się artykuł, którego autorzy podważają wiarygodność wcześniejszych ustaleń, według których umiarkowane picie alkoholu przynosi korzyści zdrowotne.

Po drugie, jak donosi "Journal of the American College of Cardiology", granica, po przekroczeniu której alkohol zaczyna bardziej szkodzić, niż pomagać, jest ustawiona nisko.

Człowiek lubiący wypić (według nomenklatury amerykańskiej: heavy drinker), czyli taki, który wypija 14 i więcej jednostek alkoholu tygodniowo, jest już o 25% bardziej narażony na przedwczesną śmierć z różnych powodów, i aż o 67% bardziej na śmierć z powodu nowotworów.

Przypomnijmy: 14 standardowych porcji alkoholu to np. siedem porterów albo codziennie kieliszek wina do kolacji. Przypuszczałbyś, że takie zachowania mogą być groźne dla zdrowia? Bardziej szczegółowe (i uwzględniające również inne czynniki ryzyka) analizy statystyczne wykazały, że bezpieczną granicą jest dawka 1,6 drinka dziennie. Czyli jedno duże piwo. I koniec.

Powyżej tej granicy zaczyna się karuzela ryzyka: najpierw kręci się powoli, ociężale, jak koła lokomotywy w wierszu Tuwima, ale później przyspiesza i trudno z niej wysiąść. Jak czytamy w raporcie Biura Analiz Sejmowych "Alkohol w Polsce 2016" – "z używaniem alkoholu wiąże się ponad 200 rodzajów chorób i urazów, w tym m.in.: uzależnienia, depresje i samobójstwa, wypadki, utonięcia, a także choroba wieńcowa, nadciśnienie tętnicze, zaburzenia rytmu serca, udary mózgu oraz zwiększone ryzyko powstawania nowotworów jamy ustnej, gardła, przełyku, wątroby i jelita".

A przecież z alkoholem związane jest jeszcze jedno niebezpieczeństwo: po kilku głębszych włącza Ci się tryb "Ja nie dam rady?!" i tracisz samokontrolę. Większość poważnych przestępstw popełniamy, właśnie będąc pod wpływem alkoholu.

Według danych ze wspomnianego wyżej raportu "nietrzeźwe osoby dorosłe stanowiły większość wśród podejrzanych o popełnienie zabójstwa (82,5%), spowodowanie uszczerbku na zdrowiu (64,3%), udział w bójce lub pobiciu (76,8%), zgwałcenie (67,5%), rozbój, kradzież rozbójniczą, wymuszenie rozbójnicze (65,7%), uszkodzenie rzeczy (74,2%) oraz przestępstwa przeciwko funkcjonariuszom publicznym (84%)".

Damy sobie uciąć co najmniej paznokcie, że gdyby jeden czy drugi chojrak nie wypił wcześniej nic, nie wpakowałby się w kłopoty.

Patrząc na wyniki naszej ankiety, którą przeprowadziliśmy w lecie wśród czytelników, widzimy prawidłowość, która być może da Ci do myślenia. Na pytanie o to, jak często pijesz, 7% odpowiedziało, że codziennie, a 25%, że 3-4 razy w tygodniu. W sumie daje to 32% ankietowanych, którzy piją z regularnością, sugerującą przekroczenie limitu bezpieczeństwa. Jednocześnie zaś na pytanie, czy uważasz, że pijesz za dużo, twierdząco odpowiedziało jedynie 23%. Prawie 10% pijących nie widzi więc takiego zagrożenia.

NOWE PODEJŚCIE

Dzięki wieloletnim badaniom na dużych populacjach medycyna zweryfikowała też poglądy na temat tego, kto jest zagrożony przez alkohol. W 2013 roku Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne wprowadziło do literatury medycznej nowe pojęcie: "Zaburzenia spowodowane używaniem alkoholu".

Jest ono szersze niż dotychczas używane "nadużywanie alkoholu" i "uzależnienie od alkoholu". W tym nowym podejściu podkreśla się, że o zaburzeniach można mówić już wtedy, gdy "przyjmowanie substancji staje się nadrzędną i dominującą aktywnością i zainteresowaniem w stosunku do innych zainteresowań, codziennych aktywności i obowiązków, spraw osobistych i zdrowotnych".

 

alkohol wykresikMotor Presse Polska

 

Sprawdź, czy jesteś zagrożony. Nie łudź się, że skoro nie pijesz jak Nicolas Cage w "Leaving Las Vegas", to znaczy, że nie masz problemu. Możesz mieć. Zresztą nie Ty jeden.

Zobacz również:
REKLAMA