Wbrew pozorom, to nie kobiety wynalazły hormony. Owszem, to ich gospodarka hormonalna doprowadza nas czasem do szału, to ona odpowiada za słynny PMS, czyli zespół napięcia przedmiesiączkowego, który zamienia kobiety w rozdrażnione lwice, ale my też mamy hormony. Dokładnie te same, tylko winnych proporcjach. I też możemy nimi zarządzać.
Właściwie nie tylko możemy, ale wręcz powinniśmy, jeśli chcemy je wykorzystać do własnych celów, nawet jeśli są to cele, hm, niecne... Zobacz, skąd się biorą hormony, co robią i jak je zmusić do potulnej współpracy.
Godz. 7:00: wstawaj i walcz!
To, co Ty nazywasz porządnym wyspaniem się, Twój organizm odbiera jako ośmiogodzinny okres głodu. Obawiając się, że to może potrwać dłużej, ciało zaczyna oszczędzać energię, zmniejszając produkcję leptyny i insuliny - dwóch hormonów, które decydują o tym, jak szybko zamieniasz pokarm na energię. Jeżeli nie pobudzisz organizmu do ich wydzielania, przez pół dnia będziesz chodził do tyłu, próbując sobie przypomnieć, co właściwie chciałeś zrobić.
Więcej, więcej!
Wrzuć coś na ruszt w ciągu godziny od wyłączenia budzika. Porządny posiłek tuż po wstaniu z łóżka podnosi poziom leptyny, która hamuje uczucie głodu i zwiększa budżet na wydatki energetyczne. Ale musi to być konkretne śniadanko, a nie kawa z rogalikiem, np. jajecznica z dwóch jajek albo dwie kanapki z twarogiem - dawka białek i węglowodanów zapewni stałe i powolne dostawy insuliny. Nie poczujesz więc gwałtownego przyrostu i spadku mocy, jak dzieje się to, gdy dostarczysz organizmowi tylko coś słodkiego.
Godz. 13:00: opanuj ten głód
Pora w końcu coś zjeść! Czujesz takie ssanie, że zjadłbyś konia z kopytami. O tej porze Twój organizm zaczyna wydzielać potężne dawki greliny - hormonu odpowiedzialnego za apetyt - i zaczynasz się ślinić na samą myśl o kotlecie z górą ziemniaków i kapustą. Tu uwaga dla tych, co na diecie: dieta uboga w węglowodany zwiększa wydzielanie greliny aż o 1/4. Twoje ciało odbiera zmniejszone dawki kalorii jako zapowiedź okresu niedożywienia, spowalnia więc metabolizm i sygnalizuje głód.
Więcej, więcej!
Ale bez przesady... Grelina to nie diabeł wcielony i ma też swoje lepsze strony. Jak wykazały badania uczonych z Yale University, hormon ten przyspiesza proces uczenia się. To pamiątka jeszcze z czasów, kiedy nasi przodkowie jedli tylko wtedy, gdy mieli okazję, a nie wtedy, gdy mieli ochotę. Po prostu pod wpływem greliny szybciej znajdowali pożywienie.