Haj lajf: wielkie narkotykowe kłamstwo

Marihuana, amfetamina i extasy. Trzy najpopularniejsze w Polsce narkotyki sprawiają, że świat nabiera kolorów, ludzie są bardziej sympatyczni, a zabawa znakomita. Ale nie ma nic za darmo. Za życie na haju trzeba płacić. Zawsze pieniędzmi, czasami wolnością, zdrowiem, a bywa, że i życiem.

Narkotyki shutterstock.com
fot. shutterstock.com

Kiedy pod koniec lat 80. eksperymentowałem z narkotykami, wciąż były one zastrzeżone dla - tak to nazwijmy - bohemy. Kojarzyły się z kulturą i kontrkulturą, Witkacym, Doorsami, Huxleyem... Dawały poczucie przynależności do grupy "wtajemniczonych". Nie kupowało się ich, lecz zdobywało.

Dziś narkotyki dawno przestały już być elitarne, sięgają po nie nastolatki, robotnicy, księgowi i dziewczyny ze szkół krawieckich - nie są już mniej lub bardziej świadomym poszukiwaniem słynnych wrót percepcji. Mają właściwie jeden cel: zapewnić dobrą zabawę. Powoli przejmują rolę zarezerwowaną dotychczas dla alkoholu.

Wódka - tradycyjny polski stymulant imprezowy - ma sporo wad. Jest niesmaczna, w knajpie jest droga, budzi agresywne zachowania i potrafi błyskawicznie wyłączyć z zabawy i jest znacznie trudniejsza do ukrycia niż dragi. Narkotyki imprezowe mają swoje atuty w tej konkurencji: zapewniają przyjemniejsze doznania, są tańsze, nie zwalają z nóg. Mówiąc wprost, po przepitej nocy Twój szef z pewnością wyczuje charakterystyczny odór niestrawionego alkoholu. Narkotyki są w zasadzie bezwonne.

Miasto wciąga

Eska (extasy), koka (kokaina), zioło (marihuana), feta (amfetamina), kwas (LSD) - wszystkie tzw. narkotyki rekreacyjne mają swoje nazwy slangowe, które weszły do powszechnego obiegu. A skoro zadomowiły się w języku, to znaczy, że zadomowiły się i w kulturze.

Mieli rację konserwatyści, że zbliżenie z Zachodem ściągnie nam na głowę problemy, z jakimi dotychczas nie musieliśmy się borykać. Między innymi rozpowszechnienie środków odurzających. Jak wynika z danych EMCODA, niemal co dziesiąty dorosły Polak palił w życiu marihuanę lub haszysz, prawie 7% wie z własnego doświadczenia, jak działa amfetamina i około 3% poprawiało sobie nastrój, sięgając po extasy. Kokaina jest mniej popularna, bo zetknęło się z nią w ciągu ostatniego roku 2% dorosłych (od 16. do 64. roku życia).

Zdecydowanie większą popularnością narkotyki cieszą się w dużych miastach niż w małych miasteczkach i na wsi. To właśnie duże ośrodki akademickie najszybciej wchłonęły nadchodzącą z Zachodu modę klubową, polegającą na ciężkiej harówce od poniedziałku do piątku i weekendowym clubbingu. Coraz większy odsetek bywalców klubów zamiast wspierać państwowy monopol alkoholowy, funduje samochody i złote łańcuchy ludziom, którzy żyją z handlu narkotykami.

Niejako przy okazji sami wyrzucają się poza obręb praworządnego społeczeństwa. Jako że kupowanie i produkcja tych środków nie jest w Polsce legalna, znaczy to, że mamy w naszym kraju kilka milionów przestępców, którzy często nie mogą zrozumieć, dlaczego państwo wrzuca ich do jednego worka z oszustami, złodziejami i mordercami. W ich mniemaniu nie robią nic złego.

2008/shutterstock.com
fot. 2008/shutterstock.com

Amfetamina bardzo silnie uzależnia, a jeśli zażywa się jej dużo i często, wywołuje tzw. zespoły psychotyczne, z typowymi objawami urojeń ksobnych i prześladowczych.

Często posługują się argumentem, że skoro państwo nie zakazuje pić alkoholu, skoro pozwala na handel papierosami, to dlaczego tak konsekwentnie walczy z substancjami, które, jak wynika z badań, często są znacznie mniej szkodliwe niż tradycyjne używki. Mniej szkodliwe? Zależy, jak na to spojrzeć.

A ja palę faję...

Nadal najpopularniejszym narkotykiem w Polsce jest marihuana i jej przetwory, takie jak haszysz czy tzw. olej. Wśród uczniów i studentów odsetek użytkowników sięga nawet 30%. Najczęściej pali się ją w postaci skrętów, ubitą w szklanej lufce do papierosów (do kupienia w każdym kiosku, a konia z rzędem temu, kto widział ostatnio palacza korzystającego z tzw. fifki) lub zapieka w ciasteczkach.

Co ci obiecuje: Rozluźnienie. Dobry nastrój i stan euforii, w którym wszystko wydaje się śmieszne, złudną głębię porozumienia z towarzyszami zabawy i oderwanie od problemów życia codziennego.

Czym ci grozi: W przypadku marihuany najpoważniejsze zagrożenia wynikają z dwóch faktów: po pierwsze, jest to substancja nielegalna, więc ryzykujesz kłopoty z przedstawicielami prawa. Strach przed odpowiedzialnością na widok policjanta może Cię skłonić do rzeczy, na które normalnie nigdy byś się nie odważył, czyli np. na ucieczkę samochodem.

Po drugie, marihuana zaburza koordynację ruchową i poczucie upływu czasu. 20 lat temu sam wlazłem pod koła "pędzącej" 40 km/h nyski, chociaż widziałem ją doskonale, tylko tak się skupiłem na rozwiązaniu zagadki, dlaczego samochód tak mruga światłami, że zapomniałem, iż stoję na środku ruchliwej ulicy. Przy okazji dziękuję temu anonimowemu kierowcy za refleks, bo gdyby nie on, prawdopodobnie ktoś inny musiałby Cię teraz przekonywać, że nawet niewinna maryśka może zabić.

Zobacz także: Marihuana: co w trawie piszczy?

Szybki jak speed

Drugie miejsce na liście narkotykowych przebojów zajmuje amfetamina. "Fetę" wciąga się głównie przy okazji imprez albo - zwłaszcza wśród studentów i przeciążonych obowiązkami pracowników - żeby zwiększyć wydajność.

Co ci obiecuje: Że nie zaśniesz, że będziesz miał energię przez całą noc i jeszcze połowę dnia. Że nauczysz się szybciej, że wpadną Ci do głowy lepsze pomysły, że nie będzie Ci się chciało jeść ani pić i będziesz się mógł skupić na tym, co akurat robisz, niezależnie od tego, czy jest to wkucie anatomii, całonocny taniec czy amatorski wyścig rowerowy.

Czym ci grozi: "To nieprawda, że tzw. feta jest w gruncie rzeczy bezpieczna - przestrzega Wojciech Gzubicki, psychiatra z Wojewódzkiego Szpitala dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Bolesławcu. - Amfetamina bardzo silnie uzależnia, a jeśli zażywa się jej dużo i często, wywołuje tzw. zespoły psychotyczne, z typowymi objawami urojeń ksobnych i prześladowczych. Na przykład choremu wydaje się, że jest śledzony, doznaje wyjątkowo nasilonego lęku, przejawia psychotycznie motywowane zachowania, czasami nieracjonalnie ucieka, jest bez powodu agresywny itp. Zazwyczaj ten stan mija po kilku dniach, ale niestety bywa i tak, że zostaje na lata".

Jeżeli nie przeraża Cię wizja samego siebie oglądającego się nerwowo na każdym rogu i sprawdzającego, czy pod szafą nie kryją się tajni agenci, to nie wiemy, co Ci poradzić. Bo nas to jednak przeraża.

Exta-si, exta-no!

Extasy to hit eksportowy Brytyjczyków. To właśnie od popularnych na Wyspach na początku lat 90. imprez rave rozpoczął się tryumfalny pochód extasy po świecie nocnych klubów. Ocenia się, że w Wielkiej Brytanii extasy łykają co tydzień 4 miliony ludzi. W Polsce krąg użytkowników jest wciąż mniejszy, ale dynamicznie się rozszerza, zwłaszcza w dużych miastach, ale i na tzw. prowincji też jest coraz więcej tabletek z charakterystycznymi przetłoczeniami.

Zdaniem socjologów i specjalistów od walki z uzależnieniami, to jeden ze skutków ubocznych masowej emigracji Polaków do ojczyzny Szekspira. Wracają do kraju i pokazują tym, którzy tu zostali, jak się bawią ludzie w wielkim świecie. 

Narkotyki shutterstock.com
fot. shutterstock.com

Doznania po zażyciu extasy w dużym stopniu zależą od nastawienia użytkownika. Jeśli np. boi się policji, po pigułce będzie się jej bał jeszcze bardziej.

Co ci obiecuje: Już sama nazwa jest obietnicą. Ekstatyczny taniec, ekstatyczny seks, euforyczne uniesienia, poczucie, że "wszyscy ludzie są mi braćmi" oraz intensyfikację doznań zmysłowych, niedostępną w żaden inny sposób.

Czym ci grozi: Możesz mieć poważne kłopoty ze zdrowiem, zwłaszcza jeśli cierpisz na choroby układu krążenia. Extasy powoduje migotanie komór serca nawet u zdrowych. Ale jest też substancją halucynogenną, a zatem silnie wpływa na postrzeganie rzeczywistości. Doznania po zażyciu extasy w dużym stopniu zależą od nastawienia użytkownika. Jeśli np. boi się policji, po pigułce będzie się bał bardziej.

Według "Słownika wyrazów obcych" Władysława Kopalińskiego, ekstaza to "stan marzycielskiego zachwytu o pokroju majaczeniowym (...), z oderwaniem uwagi od bieżącej sytuacji i w ogóle od rzeczywistości". Greckie słowo ekstasis oznacza zaś... obłęd.

Doktor Gzubicki, w końcu praktyk, ujmuje to tak: "Substancje psychoaktywne to niebezpieczne zabawki. Owszem, może się zdarzyć, że ktoś będzie zażywał okazjonalnie extasy kilkanaście lat i nic złego nie będzie się działo z jego psychiką, ale najczęściej bywa inaczej. Do naszego szpitala trafiają pacjenci z objawami ostrej psychozy ponarkotykowej o obrazie schizofrenopodobnym, które pojawiają się właśnie po zażywaniu środka odurzającego.

Często nie jesteśmy w stanie powiedzieć, o ile objawy nie ustępują, co było pierwsze, czy to prawdziwa choroba psychiczna o obrazie schizofrenii, a narkotyk tylko był czymś w rodzaju wyzwalacza u osoby wrażliwej na jego działanie, czy też to narkotyk jest przyczyną zaburzeń".

Jak widzisz, wątpliwości są. Ale czy naprawdę chcesz na własnej skórze przekonywać się, co było pierwsze?

Podobnie jak większość substancji pobudzających, extasy powoduje charakterystyczne rozszerzenie źrenic, które nie zwężają się nawet pod wpływem światła. Heroina i opium działają odwrotnie, zwężając źrenice do rozmiarów główki od szpilki. Inne klasyczne, zewnętrzne objawy po zażyciu extasy to szczękościsk i zgrzytanie zębami.

Innym z fizjologicznych objawów zażycia extasy jest wzrost temperatury ciała. Jeśli nie wypijasz odpowiedniej ilości płynów, możesz się odwodnić. Extasy to używka typowo imprezowa. Rzadko kto połyka ją w domu. Żeby naprawdę poczuć działanie "dropsów", potrzebni są ludzie, muzyka, światła i taniec. A podczas tańca temperatura ciała podnosi się jeszcze bardziej.

W klubach też spotyka się najwięcej jej zwolenników. Badanie Europejskiego Centrum Monitorowania Narkotyków i Narkomanii przeprowadzone w klubach, dyskotekach i na koncertach w całej Europie wykazało, że ponad połowa bywalców tych miejsc przyznała się do próbowania extasy. W niektórych miejscach było to nawet 75%. 

Nieco bardziej odległym efektem zażycia "dropsów" jest trwający czasami nawet kilka dni tzw. zjazd, czyli coś w rodzaju alkoholowego kaca. Zjazd może być bardzo nieprzyjemny, mogą mu towarzyszyć mdłości, kołatanie serca, zaburzenia snu, ale może też mieć przebieg łagodniejszy i objawiać się głównie spadkiem nastroju, poczuciem bezsensu istnienia i mocno obniżoną samooceną. Spowodowane to jest deficytem serotoniny - hormonu odpowiedzialnego za uczucie zadowolenia i przyjemności - po zażyciu MDMA, czyli właśnie extasy.

5 drażliwych pytań o extasy

• Czy od extasy można się uzależnić?

W sensie fizycznym, tak jak można się uzależnić od tytoniu czy heroiny - nie. Ale można się uzależnić psychicznie. Psycholodzy podejrzewają, że wielu użytkowników extasy to osoby z depresją, które podświadomie próbują poprawić sobie nastrój za pomocą pigułek.

Czy extasy można się otruć?

Badania na zwierzętach wykazały, że MDMA w dużych dawkach powoduje degenerację neuronów w mózgu. Skutki długotrwałego oddziaływania extasy na mózg i umysł człowieka nie są ciągle porządnie zbadane. Przedawkowanie może spowodować wystąpienie tzw. złośliwego zespołu neuroleptycznego (spadek ciśnienia krwi, gwałtowny wzrost temperatury, drgawki i śpiączka), który może mieć skutek śmiertelny.

Narkotyki shutterstock.com
fot. shutterstock.com

Obiecywane przez narkotyki odjazdy, doznania i relaks, czyli słynne Beatlesowskie strawberry fields - truskawkowe pola, to w gruncie rzeczy pola minowe.

Czyli można umrzeć po "esce"?

Tak, zdarzają się takie przypadki, jednak ich prawdopodobieństwo jest mniej więcej takie samo jak to, że zginiesz, spadając ze schodów, umrzesz w wyniku biernego palenia czy zadławienia kawałkiem żółtego sera.

Jak ratować kogoś, kto przesadził?

Jeżeli widzisz, że ktoś jest odwodniony, przegrzany lub traci przytomność, podaj mu wodę. Niech pije często, małymi łykami, a Ty w tym czasie wezwij pogotowie. Inne budzące niepokój objawy reakcji na MDMA: ból głowy, nudności i wymioty, drgawki, przyspieszone bicie serca i problem z oddawaniem moczu.

Czy seks po extasy naprawdę jest taki super, jak mówią?

Rzeczywiście, MDMA zwiększa podniecenie seksualne i intensywność doznań, więc jest w tym trochę racji. Ale jednocześnie zaburza ogląd rzeczywistości, wszystko wydaje Ci się milsze i piękniejsze niż jest naprawdę, a kontakty nawiązuje się bardzo łatwo. Może się więc tak zdarzyć, że kiedy się rano obudzisz, zobaczysz obok siebie kogoś i baaardzo się zdziwisz.

Pacjentów mamy pod dostatkiem

Czyli jak problem rzekomo bezpiecznych używek widzi Wojciech Gzubicki, lekarz psychiatra, który potem musi leczyć przerażonych i odklejonych od rzeczywistości użytkowników tych substancji:

Wielu ludzi odważa się brać substancje psychoaktywne, bo wydaje im się, że skoro kumple już brali, biorą nadal i nic im się nie dzieje, to przestrogi lekarzy są wyssane z palca. To typowa argumentacja "eksperymentatorów". Bardzo zwodnicza. Zapominają, że wrażliwość osobnicza na te środki jest bardzo różna. To jest tak jak z wódką. Jeden może wypić nawet 0,7 litra i spokojnie wrócić do domu, a inny już po dwóch piwach staje się agresywny albo zaczyna bełkotać i traci kontakt z rzeczywistością.

Nie da się przewidzieć reakcji mózgu, nawet jeśli kilka czy kilkanaście pierwszych dawek dało tylko przyjemne efekty. To są bardzo silne i niebezpieczne środki i każdy, kto po nie sięga, musi liczyć się ze skutkami. Jednym z nich jest pobyt w szpitalu psychiatrycznym, który często w związku z zachowaniami agresywnymi jest przymusowy.

1. Bo to pójście na łatwiznę.

2. Bo kupujesz w ten sposób beemki chłopakom z miasta.

3. Bo ryzykujesz pobyt w więzieniu.

4. Bo możesz wylądować w psychiatryku.

5. Bo ta mina może Cię po prostu zabić.

Media często przemycają komunikat, że narkotyki nie są tak niebezpieczne. Nie zgadzam się z tym. Takie przedstawianie sprawy powoduje, że młody człowiek, często jeszcze dziecko, z całego tekstu zapamiętuje tylko tę wygodną dla siebie informację, że narkotyki wcale nie są takie straszne. I taką wymówką się posługuje, a kiedy trafia do nas, do szpitala, jest zdziwiony, bo przecież czytał, że to niczym nie grozi. My, psychiatrzy, naprawdę nie narzekamy na brak pacjentów. Wy sobie napiszecie, że to błahostka, a ja ich potem muszę leczyć.

Truskawkowe pole minowe

Teraz już przynajmniej wiesz, że obiecywane przez narkotyki odjazdy, doznania i relaks, czyli słynne Beatlesowskie strawberry fields, czyli truskawkowe pola, to w gruncie rzeczy pola minowe. Stu ludzi może przejść i nic im się nie stanie, a akurat Ty możesz mieć pecha i trafić na minę. Nie możemy zabronić Ci sięgania po dragi, zresztą zrobiło to już państwo.

Ale możemy Ci powiedzieć, i to w konkretnych punktach, dlaczego jednak nie warto wchodzić na to pole:

Jednak wchodzisz? Tylko potem nie narzekaj, że nie wiedziałeś.

MH 11/2008

Zobacz również:
REKLAMA