Są faceci, którzy doskonale radzą sobie z łysieniem. Można właściwie powiedzieć, że przekuli łysą glacę w swój atut i dzierżą ją niczym... berło? Wiecie o co chodzi - weźmy takiego Bruce'a Willisa. Albo genialnego Jana Frycza jako Dario w "Ślepnąc od świateł". Czy ktokolwiek zażartował kiedyś z ich fryzury? No właśnie.
Fakty są jednak takie, że ponad 40% facetów, którzy z różnych przyczyn tracą włosy, traci również sporo pewności siebie. Co trzeci z ankietowanych w australijskim badaniu powiedział, że brak czupryny wpłynął negatywnie na jego poczucie własnej wartości; co piąty przyznał, że doprowadziło to do depresji.
Tym razem najświeższe doniesienia ze świata nauki przylatują, wyjątkowo, nie ze Stanów, a ze Wschodu. A to dlatego, że japońscy naukowcy odkryli fascynującą rzecz. Substancja chemiczna, która regularnie pojawia się w kuchniach restauracji McDonald's na całym świecie, może być sprzymierzeńcem w walce z łysieniem typu męskiego.
W niedawno opublikowanym raporcie naukowcy zapewnili, że (trudne słowo) dimetylopolisiloksan - środek przeciwpieniący stosowany pod złotymi łukami - może być kluczem do przyspieszenia wzrostu liczby mikroorganizmów zamieszkujących mieszki włosowe. To właśnie one (bakterie, grzyby, pasożyty) są zdolne do generowania całkowicie nowych włosów na skórze u myszy. Trwają intensywne badania, które sprawdzą ich potencjał w przypadku nieco większych ssaków.
Na ten moment nadprogramowe opakowania frytek z całą pewnością przyczynią się jedynie do wzrostu Twojej procentowej zawartości tkanki tłuszczowej, ale jesteśmy zdania, że trzeba trzymać rękę na pulsie. Zwłaszcza, gdy rzecz tyczy się wspaniałych, usmażonych na złoto i cienko pokrojonych ziemniaków.
Tu znajdziesz aktualny stan badań nad innowacyjnymi lekarstwami na łysienie.
Sprawdź też: Łysienie androgenowe - obalamy 7 mitów