Tajlandia, rok 1982. Na stołecznym lotnisku ląduje samolot z Austrii. Na jego pokładzie jest Dietrich Mateschitz, dyrektor marketingu w koncernie produkującym pastę do zębów, przybywający do tego kraju w podróży służbowej. Jest zmęczony po długim locie.
Kiedy przyjeżdża do hotelu, w jego ręce trafia miejscowy napój o nazwie Krating Daeng - Czerwony Bizon. Wypija go i ku własnemu zaskoczeniu czuje, że zmęczenie i znużenie znika, jak ręką odjął. Momentalnie dochodzi do wniosku, że ten produkt przyniesie mu krociowe zyski. Mateschitz rezygnuje z pracy i chociaż nawet jego znajomi pukają się znacząco w czoło, inwestuje wszystkie oszczędności w fabrykę u podnóża Alp, skąd zamierza zalać swoim napojem cały świat.
Intuicja go nie zawodzi. Stworzony przez niego i wprowadzony na rynek Red Bull błyskawicznie zdobywa ogromną popularność. Początkowo wśród imprezowiczów, dla których nowy napój staje się cudownym środkiem na wytrwanie w szalonej zabawie do białego rana. Ale wkrótce sięgają po niego inni: kierowcy tirów, studenci w czasie sesji, lekarze na nocnych dyżurach, menedżerowie pracujący po godzinach, sportowcy podczas treningów...
Zdaniem producentów, energy drinki nawet umarłego postawią na nogi. Naukowcy nie podzielają jednak ich entuzjazmu.
Dzięki Red Bullowi nazwisko Mateschitza pojawia się na liście najbogatszych ludzi świata magazynu "Forbes",więc naturalną koleją rzeczy wkrótce Austriakowi wyrasta liczna konkurencja. U schyłku lat 90. energetyki stają się najpopularniejszym zamiennikiem dla kubka gorącej kawy, przynosząc swoim producentom zyski liczone w miliardach dolarów.
W Polsce tylko w 2004 roku sprzedano ponad 32 miliony puszek z napojami energetyzującymi. Oznacza to, że w każdej sekundzie ktoś otwierał jedną z nich, by skłonić swój organizm do pracy na najwyższych obrotach. Dzisiaj
Ale co dokładnie dostajemy, gdy kupujemy energy drinka? Czy gazowana woda wzbogacona o taurynę, guaranę i inne składniki, których nazwy brzmią jeszcze bardziej egzotycznie, potrafi nadzwyczajnie podnieść naszą wytrzymałość, poprawić zdolność koncentracji i przyspieszyć czas reakcji?
Zdecydowaliśmy się poddać napoje energetyzujące drobiazgowej analizie - zapytaliśmy ekspertów od żywienia, w czym tkwi tajemnica sukcesu tych legalnych "dopalaczy" i czy rzeczywiście są one warte swojej ceny.
Guarana
Co to jest: Pnącze pochodzące z Ameryki Południowej. Jego nazwa pochodzi od zamieszkującego tereny Brazylii plemienia Guarani, które przypisuje tej roślinie magiczną moc. Indianie uważają guaranę za afrodyzjak, lekarstwo na problemy jelitowe i środek pomagający odzyskać siły.
Jak to działa: Przypisywane guaranie cudowne właściwości nie znalazły potwierdzenia w badaniach naukowych. Jej jedyny 100-procentowo pewny atut to wyższa niż w kawie zawartość kofeiny, która jest ponadto łatwiej przyswajana przez ludzki organizm niż ta z małej czarnej. Reszta to mity.
Kofeina
Co to jest: Alkaloid purynowy zaliczany do grupy stymulantów.
Jak to działa: Już 100 mg kofeiny może znacząco podnieść sprawność Twojego mózgu. 238 mg spowoduje, że poprawi się wydajność układu krążenia, dzięki czemu poczujesz się fizycznie mniej zmęczony - aby to jednak osiągnąć, musiałbyś wypić trzy puszki energetyków.
Niestety, taka dawka jest już zbyt duża i może zdestabilizować funkcjonowanie innych układów ludzkiego ciała. Negatywne skutki takiej ilości kofeiny to m.in. zbytnie pobudzenie systemu nerwowego, objawiające się rozdrażnieniem, gonitwą myśli, bezsennością itp. "Z tego powodu możesz być raczej podenerwowany, a nie naładowany energią" - mówi dr Gregory M. Stewart z Instytutu Medycyny Sportowej w Tulane University.