E-papierosy się pali - Fałsz
Wprawdzie nazwa e-papieros niejako wymusza użycie określenia "palić", jednak w rzeczywistości w e-papierosach nie dochodzi do procesu spalania. Tak naprawdę użytkownicy tych urządzeń wdychają nie dym, a jedynie opary płynu, w którym rozpuszczona jest nikotyna.
Jest to o tyle istotne, że podczas spalania – czyli gwałtownego utleniania – tytoniu w klasycznych papierosach powstaje wiele groźnych dla zdrowia substancji.
Uczeni oceniają, że w dymie tytoniowym jest co najmniej 5000 substancji chemicznych. W e-papierosach ich liczba została zredukowana do zaledwie kilku. Dzięki temu łatwiej ocenić ich potencjalną szkodliwość lub nieszkodliwość.
E-papierosy szkodzą biernym palaczom - Fałsz
Problem biernego palenia w przypadku papierosów elektronicznych jest prostym, by nie powiedzieć prostackim przeniesieniem obaw związanych z paleniem tytoniu w pomieszczeniach zamkniętych. Istotnie: gdy osoba niepaląca wejdzie do klubu, w którym jest aż siwo od dymu tytoniowego, po kilku minutach wyjdzie stamtąd, śmierdząc dymem, a jej płuca i układ krwionośny zareagują.
Gdy jednak wyjdzie z nawet malutkiego pokoju, w którym spędzi kilka godzin z palaczem, tfu! – użytkownikiem e-papierosów, tylko naprawdę zazdrosna żona mogłaby wyczuć ślad zapachu. Badania przeprowadzone w Fraunhofer Wilhelm Klauditz-Institut w Brunszwiku wykazały, że w pomieszczeniu, w którym ktoś inhalował opary nikotyny z e-papierosa, wykryto ślady jedynie nikotyny i substancji zapachowych. W samej "chmurce" (zanim trafiła do płuc użytkownika) było natomiast czterokrotnie mniej potencjalnie niebezpiecznych substancji niż w dymie papierosowym, co więcej – te, które wykryto, występowały też w dużo mniejszym stężeniu.
Mirosław Dworniczak mówi: "W pomieszczeniu, w którym ktoś używa e-papierosa, ilość nikotyny w powietrzu jest niższa niż próg wykrywalności. Jest jej co najmniej 30 razy mniej niż w przypadku analogów, a prawdopodobnie nawet sto razy mniej. W 1 m3 chmurki z e-papierosa jest mniej nikotyny niż w 100 gramach bakłażana (10 μg/100 g), a ilość ta jest porównywalna z małym kalafiorem". Słyszałeś kiedyś, żeby ktoś odradzał jedzenie kalafiorów lub bakłażanów? No właśnie.