Internet jest genialnym wynalazkiem. W sieci można znaleźć niemal każdą informację. Każdą! Co oznacza, że oprócz tych prawdziwych bardzo często trafi amy na niesprawdzone lub niezrozumiałe.
O ile szukasz sposobu na odstraszanie komarów, ewentualne skutki pomyłki są jedynie swędzące, o tyle, gdy próbujesz dowiedzieć się, co Ci dolega, często możesz niepotrzebnie najeść się strachu, albo – przeciwnie – uśpić czujność i zlekceważyć poważny objaw. Powiedzmy, że często boli Cię głowa.
Wpisujesz w googla „ból głowy” i zaczynasz czytać wyniki. Jako pierwszy po linkach reklamowych wyskakuje link do internetowej przychodni, w której znajduje się obszerna informacja o rodzajach bólów głowy i jego najczęstszych przyczynach. Przebiegasz szybko po tych nudnych, oczywistych szczegółach i zatrzymujesz się dopiero na widok frazy „guz mózgu”.
Słowa takie, jak rak, nowotwór, guz działają na nas jak znak stop na drodze – nie sposób ich przegapić. Od tej pory zaczyna w Tobie kiełkować lęk. Może to właśnie dlatego tak boli mnie głowa? Może mam raka?
Postanawiasz szukać dalej, więc wpisujesz „objawy guza mózgu”. Bingo! Właśnie wpadłeś w pułapkę. Bo rzeczywiście, często jednym z pierwszych objawów nowotworu mózgu jest silny ból. A Twój jest przecież silny! Wszystko zaczyna Ci się układać w na pozór spójną całość. W całej liście objawów znajdujesz jeszcze parę, które też się zgadzają. Strach już na dobre zadomawia się w Twojej głowie.
Pojawiają się klasyczne w tej sytuacji dylematy – iść do lekarza czy lepiej nie wiedzieć? Często trwa to miesiącami, czasami latami. A wystarczyłaby jedna wizyta w tradycyjnej przychodni, żeby rozwiać wątpliwości lub, chociaż to zdarza się jedynie w 0,002% przypadków – potwierdzić diagnozę i od razu rozpocząć leczenie.
Nie przeceniaj się
Ufamy wyszukiwarkom internetowym. Zazwyczaj, gdy szukamy jakiejś informacji, dane dostarczone w wynikach są wiarygodne i użyteczne. Chcesz się czegoś dowiedzieć o słuchawkach, które zamierzasz kupić – kilka chwil i już masz dostęp do specyfikacji, zdjęć i opinii użytkowników.
Musisz naprawić cieknący kran? Raz dwa znajdujesz na YT filmik z dokładną instrukcją krok po kroku, jak to zrobić. Nic dziwnego, że używasz tego samego schematu, gdy niepokoi Cię coś w tak ważnej dziedzinie, jaką jest Twoje zdrowie. Tu jednak napotykasz na masę problemów, z których najważniejsze są dwa: pierwszy to problem wiarygodności źródła.
Gdy szukasz informacji o –powiedzmy – telefonie komórkowym, zdajesz sobie sprawę, że na stronie producenta może być on przedstawiony w nieco zbyt dobrym świetle.
Z drugiej strony potrafisz ocenić, czy negatywna opinia gimnazjalisty, który narzeka, że „ten fonik ma lipny głośnik i nie można przy nim urządzić imprezy”, ma dla Ciebie jakiekolwiek znaczenie. Z medycyną jest jednak inaczej.
Pamiętasz swoją podstawówkę? Który z Twoich kolegów poszedł na medycynę? Nie ci, którzy mieli trudności ze zrozumieniem twierdzenia Pitagorasa, prawda? Żeby zostać lekarzem, trzeba się przez 6 lat intensywnie uczyć, aby dokładnie poznać organizm człowieka.
Po skończeniu studiów trzeba... nadal się uczyć i zdobywać doświadczenie praktyczne, bo człowiek człowiekowi nierówny i żeby postawić diagnozę, trzeba go po prostu zobaczyć, dotknąć, czasem ukłuć lub uderzyć młoteczkiem albo wsadzić do tuby rezonansu.
Ciągle jako ludzie nie mamy jeszcze portu diagnostycznego, takiego jaki znajdziesz pod kierownicą swojego samochodu, więc kontakt z żywym lekarzem jest niezastąpiony.