Piersi Jamesa Price'a były nabrzmiałe i bardzo bolały. Wyglądały tak, jakby pod sutki wszczepiono mu małe, gumowe piłeczki. Dla emerytowanego oficera armii USA, wysokiego i żylastego faceta, takie zmiany oznaczały więcej niż brak komfortu fizycznego. Zwłaszcza że przeobrażeniu ulegało całe jego ciało.
"Wyglądało na to, że zacząłem upodabniać się do kobiety" - opowiada Price.
Stracił włosy na klatce piersiowej, ramionach i nogach. Zarost na twarzy rósł mu wolniej, a rankiem nie budził się już z erekcją. Więcej - jego penis stał się tak wiotki, że wydawał się bardzo mały w porównaniu z tym, jak wyglądał wcześniej. Zmiany dotyczyły również emocji - Price przestał odczuwać popęd seksualny.
Początkowo zdiagnozowano u niego ginekomastię, ale kolejne badania wykazały, że poziom estrogenu w jego krwi był aż 8 razy wyższy niż u normalnego faceta. Był nawet większy niż u przeciętnej, zdrowej kobiety. Żaden z badających go lekarzy nie potrafił tego przekonująco wyjaśnić.
Dopiero gdy dokładnie przeanalizowano jego dietę, okazało się, że w ciągu dnia wypija prawie 3 litry mleka sojowego. Zaczął je pić z powodu nietolerancji laktozy, a z czasem stało się jego ulubionym napojem, świetnie gaszącym pragnienie w gorącym słońcu Teksasu. Niestety, było również przyczyną jego problemów.
Dwie strony soi
Soja pochodzi ze wschodniej Azji, ale obecnie uprawia się ją przede wszystkim w USA, Brazylii oraz Argentynie. Ekologiczne organizacje alarmują, że w Brazylii pod uprawy soi błyskawicznie wycinane są lasy tropikalne, ale ich apele na niewiele się zdają, bo zapotrzebowanie na soję jest ogromne i wciąż wzrasta, dzięki czemu rosną zyski państwa.
Spożycie soi w Polsce jest jeszcze niewielkie, ale na świecie ta roślina i jej przetwory są niezwykle popularne, zwłaszcza w Azji i w USA. Trudno się dziwić, ponieważ soja jest świetnym źródłem białka (30-50%) i zawiera odpowiedni dla człowieka zestaw aminokwasów. Dodatkowo ma dużo tłuszczów (14-24%) i witamin z grupy B.
Potwierdzono także, że białko sojowe obniża poziom cholesterolu we krwi. Amerykańskie Biuro ds. Żywności i Leków zezwoliło wytwórcom produktów spożywczych, które zawierają co najmniej 6,26 g białka sojowego w jednej porcji, na umieszczanie na opakowaniu oświadczenia: "25 g białka sojowego dziennie, wraz ze stosowaniem diety z ograniczoną zawartością tłuszczów nasyconych i cholesterolu, może zmniejszać ryzyko chorób serca".
Soja zawiera jednak genisteinę i dadzeinę, należące do fitoestrogenów. Są to roślinne związki, które w organizmie ludzkim działają podobnie do estrogenów, czyli hormonów żeńskich.