Popsułem się
Przekonany, że problem bezsenności może dotyczyć wszystkich, tylko nie mnie, zacząłem nadużywać swojego mechanizmu zasypiania o dowolnej porze. Siedziałem do późna, a właściwie do wczesna, bo w nocy najlepiej mi się pisze, bo książka była wciągająca, bo przyszedł kolega, a jak wiadomo, "kolega jest od tego...”, ostatnio zaś odkryłem Netflixa i wciągnąłem się w parę seriali.
Nagle coś się we mnie popsuło. Kładłem się, jak zwykle, powiedzmy o trzeciej, czwartej nad ranem i... nic. Sen nie przychodził. Leżałem z szeroko otwartymi oczami do szóstej, czasami do siódmej czy ósmej. I dopiero wtedy zasypiałem na godzinkę, by obudzić się wypluty.
ZOBACZ TEŻ: Czy można się wyspać w 90 minut?
Następnej nocy myślałem, że skoro poprzednia była bezowocna, to już zasnę jak niemowlak. Ale nic z tego: historia się powtarzała. W końcu pojawił się stres: kładąc się spać, zacząłem patrzeć, ile godzin mi zostało i co chwila sprawdzałem, o ile mniej. Taka obserwacja upływającego czasu nie
Sen na raty
Według niektórych uczonych wcale nie potrzebujemy spać 8 godzin na dobę w jednym bloku. Znacznie ważniejsze jest, żeby przesypiać nieprzerwanie co najmniej dwa pełne cykle. Jeden cykl zajmuje mniej więcej 90 minut, można więc podzielić dawkę 7–8 godzin na dobę na mniejsze części. Tak też zrobiłem. To działa! jest niczym przyjemnym. I – zapewniam – nie pomaga zasnąć.
Old school
Zmęczony tą sytuacją próbowałem tradycyjnych "męskich” sposobów. Dwa piwa wieczorem, później mocniejsze trunki – to nie działało. Wprawdzie po wypiciu pół butelki whisky zasypiałem, ale po godzinie się budziłem. Trzeźwy i całkowicie rozbudzony. Próbowałem też ratunkowego seksu, bo przecież "facet po seksie zawsze zasypia”. Działało tak jak alkohol – na godzinę.
Komentarze
~kulinka, 2018-06-18 20:00:34
Potwierdzenie zgłoszenia naruszenia regulaminu
Czy zgłoszony wpis zawiera treści niezgodne z regulaminem?