Góry w lecie są dostępne praktycznie dla wszystkich – wystarczy podstawowy sprzęt, nieco doświadczenia i trochę oleju w głowie. Zimą sytuacja zmienia się diametralnie i zapotrzebowanie na każdy z wyżej wymienionych składników rośnie wykładniczo.
Twoimi przeciwnikami będą lawiny, oblodzone szlaki, kapryśna pogoda i wcześnie zapadający zmrok, a nagrodą widok na ośnieżone szczyty i świadomość, że jesteś w ekskluzywnej grupie osób, które widziały je z góry, a nie z dołu.
Pod śniegiem
Lawiny zagrażają pieszym bardziej niż narciarzom. "Idąc, penetruje się głęboko pokrywę śnieżną i mocniej się ją obciąża" – ostrzega Grzegorz Bargiel, ekspert z Biura Przewodników Wysokogórskich Salewa. Dlatego, wychodząc w góry, musisz dysponować tzw. trójcą lawinową: detektorem, sondą i łopatą.
Często mówi się o czwórcy, ponieważ sam sprzęt to nie wszystko: musisz umieć się nim pewnie i szybko posługiwać. Taką umiejętność zdobędziesz na specjalnych kursach. Są spore szanse na uratowanie zasypanego człowieka, jeśli znajdzie się go w ciągu 15 minut. Ratownicy raczej nie mają szans dotrzeć w tym czasie na miejsce wypadku i musisz zrobić to sam.
Ucz się od najlepszych
Lawinowa trójca to niejedyny sprzęt, którego będziesz potrzebować zimą. Dochodzą do niego czekany, raki, liny, uprząż. To one odpowiadają za Twoje bezpieczeństwo na stromych, oblodzonych stokach, a umiejętności ich używania niestety nie wyssałeś z mlekiem matki.