Gdy patrzę na niego niepewnie, nie rozumiejąc, wyjaśnia: "Stając u podnóża ściany, masz jakiś zasób wytrenowanej siły. Nie ma na świecie człowieka, który pokonałby taką wysokość tylko dzięki sile mięśni. Dlatego priorytetem jest, by jak najbardziej oszczędzać siły, a do tego niezbędne jest doświadczenie i dokładne planowanie trasy" – mówi Tomaszewski.
Pomaga także odpowiednia technika, która pozwala zyskiwać wysokość przy minimalnym obciążeniu mięśni.
"Wystarczy skręcić ciało, żeby sięgnąć ręką wyżej bez wydatkowania siły. Każda drobna oszczędność przemnożona przez tysiące ruchów ostatecznie przekłada się na wielki efekt" – wyjaśnia Tomaszewski.
Podkreśla jeszcze trzy istotne elementy. Pierwszy to mocna praca nóg, które są o wiele silniejsze od rąk i pozwalają je odciążyć. Drugi to sztuka odpoczynku na wyprostowanych rękach, gdy planuje się kolejny ruch. Obserwuję to później, gdy Marcin Tomaszewski wspina się, pozując nam do zdjęć.
Rzeczywiście, często zwisa na wyprostowanej ręce, gdy wypatruje, który chwyt złapać w następnej kolejności. Ostatni element to zwyczajne obycie, chociaż Marcin określa je bardziej fachowym słowem: owspinanie.
"Im bardziej się boisz, tym mocniej trzymasz chwyt, a to oznacza niepotrzebną utratę sił. Trzeba chwycić go z minimalną mocą, potrzebną do utrzymania. Takie wyczucie zdobywa się latami, pokonując w pionie kolejne kilometry".
Po tym wykładzie dotyczącym oszczędności zagaduję go, w jaki sposób zbudował tak imponującą sylwetkę, skoro cały czas skupia się na oszczędzaniu – pewnie musi przerzucać sporo żelaza. Odpowiedź bardzo mnie zdumiała: "Odkąd zacząłem się wspinać, nie byłem na siłowni".
Komentarze
~Aeloo, 2018-11-18 22:45:17
~Damian Granowski, 2017-11-16 12:02:44
Potwierdzenie zgłoszenia naruszenia regulaminu
Czy zgłoszony wpis zawiera treści niezgodne z regulaminem?
Potwierdzenie zgłoszenia naruszenia regulaminu
Czy zgłoszony wpis zawiera treści niezgodne z regulaminem?