Skok ze spadochronem: 60 sekund odlotu

Pierwszy skok z 4000 metrów będziesz pamiętał do końca życia. Żaden ze sportów nie daje większej koncentracji adrenaliny we krwi, niż skydiving, podczas którego mkniesz ku ziemi z prędkością ponad 200 km/h.

Red Bull Photofiles/Tim Kemple
Odważyłbyś się skoczyć? (fot. Red Bull Photofiles/Tim Kemple)

60 sekund - około tyle swobodnie spada się z 4000 metrów, zanim otworzy się spadochron i poszybujesz bezpiecznie kolejne 5 minut na ziemię. To będzie najdłuższe 60 sekund w Twoim życiu. Lecisz z prędkością ponad 200 km/h, przebijając się przez chmury i próbując nerwowo złapać oddech. Adrenalina pomieszana ze strachem i euforią dają piorunującą mieszankę doznań, których nie sposób porównać z niczym innym. Ale zanim wyskoczysz sam z samolotu, spróbuj poszybować w tandemie z instruktorem - to pierwszy krok, żeby zostać wniebowziętym.

Pierwszy krok w chmurach

Nie musisz przechodzić specjalistycznych badań w Instytucie Medycyny Lotniczej, miasteczku gwiezdnym pod Moskwą czy NASA, żeby skoczyć w tandemie. Wystarczy Twoje oświadczenie, że jesteś zdrowy. Przed skokiem instruktor objaśni Ci w kilka minut, jak zachować się w samolocie i w czasie lotu.

Przez pierwsze 15 sekund strach ściska Ci krtań. Spadasz coraz szybciej i szybciej, przez moment doświadczasz, jak naprawdę działa grawitacja, jaka jest mocna. Ale jest bosko!

"Musisz po prostu zawierzyć instruktorowi, rozluźnić się i nawet jeśli zapomnisz instrukcji, co się często zdarza, to wyratuje on wasz tandem z każdej opresji - mówi Robert Jurczak, instruktor spadochronowy i tandem pilot z wrocławskiego teamu Olimpic-Skydive, który ma na swoim koncie ponad 1700 skoków. - Załóż wiązane buty, bo spadając z prędkością około 220 km/h łatwo je zgubić. W powietrzu możesz robić niemal wszystko, co podpowiada Ci ułańska fantazja, ale przenigdy nie łap za ręce instruktora - one w powietrzu są święte, bo to dzięki nim steruje waszym tandemem i otwiera spadochron".

DLA ODWAŻNYCH: Skydiving - helikopter w śniegu

Robert przypomina jeszcze, żeby oddychać zaraz po opuszczeniu samolotu. Niby banalna sprawa, ale skok adrenaliny jest tak gigantyczny, że wiele osób zaraz po skoku ma tak sparaliżowane ciało, że jakoś zapomina lub boi się zaczerpnąć powietrza.

Joggie Botma 2008/shutterstock.com
Żeby wykonywać takie ewolucje, musisz mieć "kilka" skoków na karku.

Jak się spada z 4000 metrów

"Przez pierwsze 15 sekund strach ściska Ci krtań... Niewiele z tego pamiętasz! Potężna siła ciągnie Cię mocno w dół. Spadasz coraz szybciej i szybciej, przez moment doświadczasz, jak naprawdę działa grawitacja, jaka jest mocna - mówi fotografik Jacek Heliasz. - Przelatując przez mleczne chmury widzisz, jak naprawdę szybko spadasz, odłamki zamrożonej wody w powietrzu wbijają Ci się w twarz. Pęd powietrza zatyka usta, wgniata gogle w twarz. Szok, strach, totalna adrenalina... ale jest bosko! Po otwarciu czaszy spadochronu wszystko się uspokaja. Bezpiecznie lądujesz na ziemi".

Tylko dla orłów - skydiving AFF

Żeby samodzielnie szybować w powietrzu, spadając z 4000 m, musisz ukończyć kurs AFF (Accelerated Freefal l). Cały patent polega na tym, że zaraz po kursie teoretycznym wsiadasz do samolotu i wyskakujesz w towarzystwie instruktora lub dwóch doświadczonych instruktorów. Pomogą Ci w powietrzu utrzymać odpowiednią pozycję ciała, a z czasem nauczą kilku trików. Ważne, żeby na początku przez cały czas utrzymywać z nimi w powietrzu kontakt wzrokowy i wykonywać polecenia.

PRZECZYTAJ TEŻ: Jaki sport powinieneś uprawiać?

Teoria kosztuje ok. 300 zł, a praktyka, czyli 7-9 skoków, około 4-5 tys. zł. W cenie masz także: szkolenie na spadochronach szybujących, wypożyczenie sprzętu spadochronowego i ubioru skoczka. Szkolenie trwa od 1 do 2 weekendów i składa się kolejno z siedmiu stopni, po których posiądziesz umiejętności poruszania się w powietrzu. Po zakończeniu szkolenia dostajesz licencję A-USPA. Uprawnia Cię do wykonywania skoków bez nadzoru instruktora poza granicami kraju. Bilet w jedną stronę kosztuje około 70 zł.

Zobacz również:
REKLAMA