Omega na ratunek oceanom

Jeśli nic się nie zmieni i do mórz i oceanów śmieci będą trafiałby w tempie, które utrzymujemy obecnie, już w 2050 roku masa odpadków dryfujących po wodach świata będzie ważyła więcej niż wszystkie ryby na naszej planecie.

Omega Omega

Na taki obraz sytuacji duży wpływ ma fakt, że śmiecimy na potęgę, głównie plastikiem. Statystyczny mieszkaniec najbogatszych regionów naszego globu – Ameryki Północnej i Europy – rocznie wytwarza aż 100 kg śmieci, które trafiają później do mórz i oceanów. Najgorsze jest jednak to, że prognozy są jeszcze gorsze. Za 4 lata ma to być już 140 kg śmieci. A przecież nie tylko mieszkańcy najzamożniejszych krajów zarzucają wszechocean wszelkiej maści badziewiem. Jest wprost przeciwnie. Aż 90% zanieczyszczeń morskich pochodzi z 10 rzek, z których 8 to rzeki azjatyckie.

śmieci, zanieczyszczeniashutterstock.com

Jest to o tyle zatrważające, że zgodnie ze statystykami przeciętna torebka plastykowa służy nam średnio 12 minut, natomiast w oceanie rozkłada się przez 15-20 lat. A butelek tylko przybywa – na całym świecie co minutę sprzedaje się ich ponad milion. I zdecydowana większość z nich już po chwili ląduje w koszu na śmieci. A przecież butelki to tylko części wszystkich plastikowych odpadów.

Problem byłby mniejszy, gdybyśmy prowadzili mądrą politykę recyklingową, ale liczby pokazują, że daleko nam do tego. Bardzo rzadko plastikowe śmieci wędrują do recyklinu – w skali całego globu tylko 9% z nich zostaje poddana recyklingowi, a 12% trafia do spalarni. Co się dzieje z większością? Dobrze się domyślasz – trafia na wysypiska, zanieczyszcza dziką przyrodę lub, o zgrozo, jest wyrzucana bezpośrednio do rzek.

Nic zatem dziwnego, że eksperci przewidują, że już niedługo wszystkie akweny na ziemi staną się jednym wielkim pływającym śmietnikiem. I nie jest to czcze gadanie. Wystarczy rzucić okiem na bardzo obrazowe dane. Co minutę do wody trafia ilość śmieci, która wypełniłaby przeciętną śmieciarkę. Czyli podczas przeczytania tego tekstu aż kilka wirtualnych śmieciarek wysypie swoją zawartość bezpośrednio do wód.

W efekcie możemy zaobserwować zjawiska takie jak Wielka Pacyficzna Plama Śmieci. To olbrzymia masa unoszących się na wodach północnego Oceanu Spokojnego śmieci, które w 99% składają się z tworzyw sztucznych. Badacze szacują, że waży ona nawet 130 tys. ton, co i tak jest zaledwie promilem wszystkich śmieci w Pacyfiku, których łączna masa może wynosić nawet 100 milionów ton.

Zresztą nie jest to jedyna tego typu plama na świecie. Podobne łatwo znaleźć na wodach Atlantyku, a okresowo powstają one nawet na powierzchni Morza Śródziemnego. To wszystko nie pozostaje oczywiście bez wpływu na środowisko naturalne i zwierzęta, których z powodu zanieczyszczenia wód plastikiem ginie 2 miliony rocznie.

śmieci w morzuOmega

Na szczęście ludzkość zaczyna powoli się budzić i powstaje coraz więcej inicjatyw mających na celu zmianę tego ponurego krajobrazu. Warto tutaj wspomnieć oczywiście o Ocean Clean Up Project, czyli prywatnej krucjacie holendra Boyana Slata, która ma zająć się zlikwidowanie wspomnianej już plamy śmieci na Pacyfiku. Jest to niestety charakterystyczna rzecz dla prób ratowania mórz z zanieczyszczeń – wywodzą się one z sektora prywatnego.

Na szczęście Holender nie jest sam na froncie wojny ze śmieciami. Z odsieczą morskim falom przybywa coraz więcej instytucji badawczych a nawet firm. Dobrym przykładem jest tutaj Nekton, czyli organizacja non-profit zarejestrowana w Wielkiej Brytanii, której jedynym celem jest ochrona i badanie wód wszechoceanu. Organizacja ma już na koncie kilka bardzo udanych programów, jak choćby Weddell Sea Expedition z 2019 roku.

Wówczas pod sztandarami Nekton zgromadzili się czołowi glacjolodzy, biolodzy morscy, oceanografowie i archeolodzy morscy, którzy na pokładzie SA Agulhas II, jednego z największych i najnowocześniejszych statków polarnych na świecie, wyruszyli w celu zbadania szelfów lodowych wokół Morza Weddella, a w szczególności szelfu lodowego Larsen C, z którego w lipcu 2017 roku oderwała się gigantyczna góra lodowa.

Podczas wyprawy badacze chcieli udokumentować bogate i mało zbadane życie morskie w zachodnim ekosystemie Morza Weddella oraz podjęli próbę zlokalizowania i zbadania wraku statku Sir Ernesta Shackletona „Endurance”, który został uwięziony i zmiażdżony przez lód i zatonął w Morzu Weddella w 1915 roku.

OmegaOmega

Takie eskapady nie byłyby możliwe bez odpowiedniego wsparcia. Na szczęście Nokton może liczyć na pomoc nie byle kogo, bo tuzy świata prestiżowych zegarków – marki Omega. Firma wspiera organizację w jej kolejnej bardzo istotnej misji - „First Descent”. Jest to seria wypraw badawczych mających na celu eksplorację i zachowanie ekosystemów Oceanu Indyjskiego, która wystartowała w 2019 roku i zakończy się w 2021 roku.

Każda wyprawa wymaga od jej uczestników zaawansowanej technologii i zaangażowania społecznego. To podejście szczególnie cenione przez Prezydenta i Dyrektora Generalnego Omegi, Raynalda Aeschlimanna, który zauważa wyraźne podobieństwa pomiędzy organizacją Nekton, a firmą zegarmistrzowską, której przewodzi.

OmegaOmega

Żeby przypieczętować partnerstwo i wspólne wartości, marka stworzyła nawet specjalny model Seamaster Diver 300M. Legendarny już Seamaster to zresztą symbol zaangażowania Omegi w sprawy ratowania czystości mórz i oceanów. Świadomy tego dziedzictwa zespół Nekton nazwał swój podwodny okręt badawczy Seamaster 2.

Model Nekton Edition wyposażono w tarczę z czarnej ceramiki zdobioną techniką ablacji laserowej, z matowym wykończeniem i polerowanym, wypukłym, falistym wzorem. Obracający się w jednym kierunku bezel powstał z tytanu 5. stopnia, a wypukłą skalę nurkową uzyskano tą samą techniką ablacji laserowej.

W uznaniu dla ważnej pracy fundacji dekiel koperty zdobi medalion z wytłaczanym wizerunkiem łodzi podwodnej Nekton. Uzupełniają go grawerowane napisy NAIADLOCK, DIVER 300M oraz oznaczenie wodoszczelności zegarka.

We wnętrzu Nekton Edition pracuje kaliber Master Chronometer 8806 ze specjalnym, luksusowym wykończeniem – arabeskowym paskiem genewskim na rodowanych wahniku i mostach. Certyfikowany przez METAS mechanizm jest odporny na oddziaływanie pól magnetycznych o sile do 15000 gausów.

Dostępne są dwie wersje modelu. Jedna z nawiązującym do czarnej, ceramicznej tarczy, zintegrowanym, paskiem z czarnej gumy ze sprzączką o polerowanych i szczotkowanych powierzchniach oraz druga, z bransoletą ze stali szlachetnej, która nadaje nurkowi bardziej elegancki charakter.

OmegaOmega

 

Omega Nekton Edition z certyfikatem Master Chronometer to stylowy sposób na wsparcie bardzo szczytnej sprawy. Każdy zakup zegarka to kolejna cegiełka w w budowie systemu ochrony oceanów. I nie tylko ich. To też po prostu ochrona własnego zdrowia. Bowiem cząstki mikroplastiku są obecne praktycznie we wszystkich systemach wodnych na świecie, czyli potokach, rzekach, jeziorach i morzach. Wszędzie tam, gdzie bywamy. Mało tego, 83% testowanej wody kranowej z różnych światowych metropolii było zanieczyszczone cząsteczkami plastiku. Dlatego warto promować produkty i firmy, które nie mają tego gdzieś. 

OmegaSeamaster Diver 300M Nekton Edition
REKLAMA