Łysy mnich przelatuje tak blisko, że słyszę furkot jego pomarańczowej szaty. Spada na kamienną posadzkę jakieś dwa metry dalej, błyskawicznie skacze na nogi i miauczy coś po chińsku.
Patrzę w stronę, z której nadleciał. Kilka kroków ode mnie stoi grupka ogolonych nastolatków w kolorowych podkoszulkach, którzy z zapałem biją brawo.
"Hello, mister - uśmiecha się jeden z nich, nie przestając klaskać. - Ty cieć ucić się tajemnica kung-fu?"
Oczywiście. W końcu po co miałbym przyjeżdżać do legendarnego klasztoru Shaolin, najstarszej i najlepszej na świecie szkoły walk Wschodu?
Dla mnichów żyjącyh w klasztorze Shaolin kung-fu to praktyka religijna. Nie są sportowcami, lecz strażnikami klasztoru.
W silnym ciele silny duch
Klasztor Shaolin w górach Song w prowincji Henan został wybudowany w 495 roku przez cesarza Xiaowendi z dynastii Wei dla mnicha Batuo. W roku 527, w czasie panowania dynastii Liang, buddyjski książę Da Mo przybył do klasztoru w celu głoszenia nauk religijnych. Wkrótce przekonał się, że wielu mnichów było chorych i słabych.
Jak głosi legenda, po 9 latach medytacji napisał dwa traktaty: "Shi Sui Ching" - o kultywacji buddyjskiego ducha oraz "Yi Gin Ching", który nauczał sztuki wzmacniania ciała. Ten drugi zaczął być powszechnie stosowany w klasztorze - pozwalał zwiększyć siłę mięśni, a także to, co jest określane mianem siły wewnętrznej. Dzięki treningowi mnisi byli w stanie bronić się przed złodziejami i rabusiami.
Z czasów dynastii Tang pochodzi legenda o tym, jak bandyci zaatakowali klasztor i zostali odparci przez mnichów. Pojawia się też historia o 13 mnichach, którzy pomogli Li Shiminowi w walce z innym pretendentem do tronu, która jest kanwą słynnego filmu "Klasztor Shaolin" z Jetem Li w roli głównej.
W roku 1760, po zniszczeniu klasztoru przez Mandżurów, nie odzyskał on już swojej dawnej świetności. Ale rozproszeni mnisi zaczęli nauczać swojego systemu zwykłych ludzi. Nauki te szeroko się rozprzestrzeniały i doprowadziły do powstania wielu dzisiejszych stylów walki. Ale jeszcze 12 lat temu, by dostać się za mury tego szacownego przybytku, musiałbym czekać miesiącami na liczne pozwolenia i przepustki.
Sekrety na sprzedaż
Dzisiejszy klasztor nie jest tak magicznym miejscem, jakie zbudował w naszych głowach przemysł filmowy. Nie trzeba spędzać kilku dni przed murami, by zostać wpuszczonym do środka. Wystarczy kupić bilet i przejść przez kołowrotek. I chociaż komercja pozbawia klasztor jego magii, to sprawność mnichów niezmiennie budzi zachwyt. Za pieniądze można też zobaczyć, jak mnisi łamią cegły, kładą się na ostrych palach, medytują, wisząc na taśmach owiniętych wokół głowy lub popisują się swoją sprawnością.