Trąba powietrzna
Tunel aerodynamiczny do indoor skydivingu jest pionowy. Nic dziwnego – odtwarza warunki, jakie masz, spadając swobodnie przy skoku spadochronowym (jeszcze przed otwarciem czaszy), a grawitacja działa w dół. Pierwsze tunele powstały w latach 60. w USA na potrzeby szkolenia wojsk specjalnych, ale dzisiejsze rozwiązania mają z tamtymi niewiele wspólnego.
We Flyspot strumień powietrza porusza się w obiegu zamkniętym w jednym kanale, turbiny generują strumień o prędkości do 320 km/h (dla porównania: zeszłoroczna nawałnica w północnej Polsce osiągnęła prędkość 151 km/h), a specjalne kierownice stabilizujące sprawiają, że strumień ten jest jednorodny, bez żadnych zawirowań, a przez to bezpieczniejszy. I to bezpieczeństwo, w odróżnieniu od skoku w tandemie na spadochronie, czułem od samego wejścia do tunelu. Ale od początku.
Na recepcji, po podpisaniu odpowiedniego oświadczenia, otrzymujesz kombinezon (warto mieć ze sobą sportowe buty i bieliznę sportową), kask, gogle i zatyczki do uszu. Ze względów bezpieczeństwa trzeba zdjąć wszelką biżuterię i zegarek. A potem krótkie szkolenie na sucho: nauka trzech podstawowych gestów spottera, czyli osoby pilnującej, byś w tunelu nie latał jak numerek lotto.
Gesty te oznaczają: wyprostuj nogi, głowa do góry, wyluzuj się. Potem próba przyjęcia podstawowej pozycji, czyli czegoś na kształt kołyski: biodra do przodu, nogi, ramiona i głowa do góry. Utrzymanie tej pozycji przez kilkadziesiąt sekund nie jest łatwe, ale Łukasz Gamułkiewicz, który był moim spotterem, powiedział, że w tunelu jest łatwiej i na szczęście nie oszukiwał. A potem już czas na pierwszą rundę z grawitacją.
(Sprawdź też: Flyboard - czy da się tego nauczyć w 15 minut?)
Komentarze
~Jasiek, 2019-03-04 11:21:09
Potwierdzenie zgłoszenia naruszenia regulaminu
Czy zgłoszony wpis zawiera treści niezgodne z regulaminem?