Freediverzy nie są szaleńcami, którzy zapuszczają się na dno oceanów w poszukiwaniu śmierci. To mit. Dla nich wyzwaniem jest poprawianie metr po metrze wgłąb, sekunda po sekundzie na bezdechu własnych rekordów i przesuwanie powoli granicy swoich możliwości. Do tego nie musisz być pływakiem atletą, żeby zostać freediverem. Tu bardziej od szerokich barów i umięśnionych nóg liczy się panowanie pod wodą nad umysłem i ciałem. Bez treningu człowiek potrafi wstrzymać oddech na około minutę, no dwie, jak się uprze, a freediverzy mogą nie oddychać nawet przez 8-9 minut.
Trening powoduje, że zwiększa się tolerancja organizmu na CO2, bo to jego stężenie, a nie brak tlenu każe nam łapczywie zaczerpnąć powietrza. Trening powoduje także zwiększenie czynnej powierzchni płuc, czyli aktywizuje obszary dotąd nieużywane przy oddychaniu. Płuca jednego znajlepszych freediverów świata, Toma Sietasa, mają 8 litrów podczas wdechu i 12 litrów po „dopakowaniu”, czyli po zastosowaniu technik oddechowych pozwalających zaczerpnąć więcej powietrza.
Technika ta stosowana jest jedynie przez doświadczonych freediverów i to zwielką ostrożnością. Ciekawostką jest, że podczas nurkowania na głębokość kilkudziesięciu metrów nawet tak potężne miechy mogą skurczyć się wgłębinach do wielkości jabłka. Zalewa je wtedy osocze, dzięki czemu ciśnienie wody nie miażdży płuc i klatki piersiowej. Tak naprawdę nikt nie zna granicy wytrzymałości ludzkiego organizmu.
Jeszcze w 1999 roku rekord wkategorii „no limits” wynosił zaledwie 150 metrów. Lekarze i naukowcy pukali się wczoła, a inni przecierali oczy ze zdumienia, że człowiek może wytrzymać takie ciśnienie i wieszczyli, że to już kres możliwości. Dziś Herbert Nitsh potrafi zejść na głębokość ponad 200 metrów iwypłynąć żywy.
Najlepsze głębie
Kultowym miejscem dla freediverów jest Blue Hole koło miejscowości Dahab na półwyspie Synaj w Egipcie, Taormina na Sycylii, okolice chorwackiej wyspy Hvar i wybrzeże Sardynii. W Polsce freediverzy nurkują w jeziorze Wdzydze, Hańcza, w Powidzu i w Łagowie. Polskie jeziora są jednak ciemne i mętne. Dlatego coraz częściej freediverzy zapuszczają się na treningi do niemieckich kamieniołomów w miejscowości Prelle, Horka i Sporoitz lub czeskich Swobodnych Hermanic.