Tomek podchodzi do kamienia - upatrzył go już wcześniej, bo, jak mówi, ma ładną linię. Skałę będzie rozgryzał wielokrotny mistrz Polski w boulderingu i wspinaniu się na czas Tomek Oleksy.
"Dlaczego wybrałeś akurat ten piaskowiec?" - pytam.
"Zobacz, ma odjazdowe dziury, sople i nacieki. Nie jest to gładka skała".
Kamień ma 4 metry wysokości i budzi respekt, dlatego trzeba się z nim zaprzyjaźnić, dotknąć go i poznać jego powierzchnię. Wspinacz miękką drucianą szczotką oczyszcza go z mchów i porostów, potem zaczepia ją na malarskiej tyczce i czyści wyższe partie. Miejsca potencjalnych chwytów osusza magnezją i znowu czyści wybrane miejsca szczotką.
Łatwe trudnego początki
Praca nad czyszczeniem to wstęp do rozgrzewki, ponieważ pracują ręce, obręcz barkowa i palce. Po kilkuminutowej rozgrzewce całego ciała Tomek rozkłada crashpad, czyli specjalną matę, która chroni przed upadkami. Sprawdza, gdzie będzie lądował w razie odpadnięcia od skały.
"Spróbuję go zdobyć najpierw najprostszą drogą, żeby jak najmniejszym nakładem sił wykonywać kolejne przechwyty" - wyjaśnia.
Smaruje ręce magnezją i przywiera do skały niczym Spider-Man. Wszystkie mięśnie i ścięgna pracują na maksymalnych obrotach. Po kilku zaplanowanych wcześniej ruchach pojawia się trudne miejsce. Chwila zastanowienia i atak. Próba przechwytu, ale prawa ręka ześlizguje się ze skały. Wspinacz odpada od kamienia. W ułamku sekundy zręcznym ruchem przekręca ciało w locie na bok i amortyzuje upadek ręką.
"Odpadnięcie to normalka - nie jest łatwo wytyczyć nową drogę" - mówi Tomek.
Teraz musi odpocząć. Mięśnie muszą się zregenerować - inaczej nie da rady. W przerwach między próbami główkuje, jak pokonać kamień. Po dłuższej przerwie postanawia inaczej balansować ciałem. Następna próba. Przed trudnym momentem kilkusekundowa przerwa. Rusza. Przechwyt i precyzyjnie dostawienie stopy. Jest! Udało się! Droga na miniszczyt otwarta. Nie było łatwo, ale mistrzowie lubią, kiedy skała poddaje się dopiero po zaciekłej walce.
Czas boulderowania
Dobry okres, żeby zacząć przygodę z boulderingiem, to jesień i zima, ponieważ wysokie temperatury latem dają się wspinaczom ostro we znaki, a spocone ręce ześlizgują się ze skały. Równie dobra jest wczesna wiosna, kiedy nie jest jeszcze bardzo ciepło. Niskie temperatury nie odstraszają wspinaczy - wystarczy się tylko cieplej ubrać, a energia, którą wytworzy Twoje ciało, sprawi, że nie będzie Ci zimno w palce. Poza tym, temperatura +5-15 stopni Celsjusza zapewnia najlepszą przyczepność rąk do kamieni.