Zima może jak co roku zaskoczyć drogowców, ale na pewno nie surferów. "Czekamy na nią przez cały rok, bo to właśnie wtedy warunki do pływania na Bałtyku są najlepsze" – mówi Krzysztof Jędrzejak, surfer i fotograf z Trójmiasta.
"Arktyczne prądy pobudzają wody, które przez resztę roku są dość leniwe, dzięki czemu tworzą się długie, równe fale, dające warunki możliwie bliskie do tych, jakie można spotkać na oceanie" – wyjaśnia Jędrzejak. Takie warunki zdarzają się najwyżej kilkanaście razy w ciągu roku, bo Bałtyk to mocno chimeryczny akwen. I cała sztuka polega na tym, żeby ich nie przegapić.
Dlatego surferzy ślęczą codziennie przy komputerowych monitorach, sprawdzając prognozy pogody, przygotowywane przez specjalistyczne serwisy.
"Na morskich mapach wypatrujemy danych dotyczących tzw. swelli, które wyrażają energię wody. Ta bowiem przekłada się na obecność i jakość fal. Mają one trzy parametry: wysokość, kierunek i okres, czyli czas, co jaki pojawia się kolejna. Jeśli wszystkie trzy się zgrają, wiemy, że kolejnego dnia musimy ruszać na wodę" – dodaje Krzysztof Sikora, kolejny z grupy trójmiejskich surferów.