Uzależnienie od gadżetów - nałóg XXI wieku

Poświęcasz długie godziny na poszukiwaniu najnowszej wersji Androida, która od poprzedniej różni się tylko drugą cyferką po kropce? Masz na nadgarstku zegarek z pulsometrem, krokomierzem i pokazujący czas w 6 stolicach świata? Czy aby nie jesteś uzależniony od gadżetów?  

gadżety fot. Wiesław Jurewicz
fot. Wiesław Jurewicz

Co to takiego ten nieszczęsny gadżet?

Podobno samo słowo "gadget" pochodzi od nazwy firmy Gaget, Gauthier & Cie, która wykonała miedziany płaszcz Statui Wolności. Później firma ta sprzedawała miniaturki Statui – czyli piękne, ale zupełnie bezużyteczne przedmioty, które akurat były modne.

Inna z kolei teoria mówi, że gadżet to słowo-wytrych, mniej więcej tak samo precyzyjne, jak określenie "dynks". Coś, co nie należy do żadnej znanej kategorii. Podobno majtkowie na żaglowcach określali mianem gadżetu wszystkie te instrumenty i urządzenia, których nazw nie potrafili spamiętać.

A dziś? Dziś gadżet kojarzy nam się głównie z nowinką technologiczną, czymś, co jest niewielkie, ale efektowne, i nawet jeśli nie jest przesadnie użyteczne, to jednak warto to mieć, choćby po to, by wzbudzić zazdrość kolegów. Każdy zna kogoś, kto zawsze ma przy sobie dwa telefony, iPada w torbie, iPoda w uszach i wielofunkcyjny zegarek z kompasem, żeby nie zgubić się w drodze z pracy do domu.

Nie ma w tym nic złego, jeżeli wszystkie te zabawki pomagają mu w życiu. Problem zaczyna się, gdy zamiast pomagać – zaczynają dominować. Dotyczy to nie tylko urządzeń elektronicznych. Gadżetem może być wszystko – sprzęt rowerowy, sprzęt do wspinaczki, narzędzia... Wystarczy, że będzie błyszczące, najnowocześniejsze i z takimi funkcjami, które jeszcze kilka lat temu były tylko w filmach o Jamesie Bondzie. I – co równie ważne – musi być markowy.

Marka teoretycznie gwarantuje, że sprzęt będzie niezawodny i nie zepsuje się po roku czy dwóch. Tym argumentem posługują się gadżeciarze, nie zauważając, że tempo rozwoju technologii jest takie, że dzisiejsza nowość za dwa lata jest już zabytkiem, z rozwiązaniami, których nikt już nie stosuje. Właśnie dlatego, że moda i technologia zmieniają się tak szybko, od gadżetów można się uzależnić.

Uzależnienie?

"O uzależnieniu możemy mówić, gdy zaczyna się niepohamowany przymus podejmowania jakichś czynności lub przyjmowania substancji psychoaktywnych oraz gdy całe życie danej osoby jest zorientowane na takie właśnie zachowania" – mówi dr Jacek Radzik, psychiatra zajmujący się uzależnieniami.

Uzależnienie od alkoholu, od narkotyków, seksu... OK, to jest jasne i zrozumiałe. Ale od gadżetów? Czym to się może objawiać? Na przykład zaskakującymi wyborami. Czy mając do wyboru figlowanie z partnerką w łóżku lub bawienie się smartfonem, wybrałbyś to drugie? Nie? Ale są tacy, co i owszem.

Według prof. Nady Kasadebe z Northampton University aż 87% tzw. młodych profesjonalistów zabiera ze sobą urządzenie przenośne do łóżka, a 35% przyznało, że gdyby musieli wybierać, czy spać z żoną, czy ze swoim PDA – wybrałoby gadżet!

Zdaniem profesor Kasadebe o uzależnieniu od gadżetów możemy mówić, gdy wstajesz w nocy, żeby sprawdzić, czy nikt nic do Ciebie nie napisał, jeżeli odmawiasz spotkania z rodziną lub przyjaciółmi tylko dlatego, że wolisz pobawić się swoją zabawką, i wtedy, gdy odcięcie od gadżetu wywołuje w Tobie bliżej nieokreślony lęk.

Czy musisz kupować?

Skąd się bierze takie uzależnienie? "Po pierwsze, kupowanie nowych gadżetów to wielka przyjemność – przypomina zdroworozsądkowo Tomasz Puścizna, psycholog z portalu psychospace.pl, zajmujący się terapią uzależnień. Już Marilyn Monroe mówiła, że »Pieniądze szczęścia nie dają, dopiero zakupy«.

Mało kto jest w stanie odmówić sobie rzeczy dla siebie atrakcyjnych, zwłaszcza gdy może dzięki nim poprawić sobie samopoczucie, a dodatkowo podkreślić swoją pozycję społeczną i materialną. Cóż w tym złego? Problem zaczyna się, gdy kupowanie staje się podstawowym sposobem na poprawienie sobie nastroju.

Dochodzi wtedy do tak zwanego mechanizmu nałogowej regulacji emocji. W uproszczeniu mówiąc, wygląda to tak: jest mi źle – kupuję sobie coś fajnego -> jest mi dobrze  -> po pewnym czasie mam wyrzuty sumienia, że kupiłem coś niepotrzebnego, zbyt drogiego -> jest mi jeszcze gorzej -> kupuję coś jeszcze fajniejszego -> jest mi dobrze -> po pewnym czasie wraca smutek i poczucie winy. Koło się zamyka".

gadżety fot. Wiesław Jurewicz
fot. Wiesław Jurewicz

Jak się uwolnić

W zamiłowaniu do gadżetów nie ma nic złego, o ile nie komplikuje Ci to życia. Gorzej, gdy zaczyna komplikować. Na przykład gdy Twoja sytuacja finansowa się pogorszyła, a Ty nadal nie potrafisz zrezygnować z nowych nabytków, chociaż wiesz, że chwilowo Cię na nie nie stać.

Tu eksperci są zgodni. Przed wszystkim trzeba sobie uświadomić problem, a następnie wprowadzić ograniczenia. "Trzeba wyznaczyć sobie sztywny reżim chodzenia na zakupy. Umów się sam ze sobą, że np. na zakupy (nie licząc tych niezbędnych) będziesz chodził tylko raz na dwa tygodnie" – mówi dr Radzik.

"Albo wyznacz sobie limit kwotowy – dodaje Tomasz Puścizna. – To może być np. kilkaset złotych miesięcznie albo większa suma na kilka miesięcy, w zależności od zasobności portfela". Następnym, znacznie trudniejszym krokiem jest trzymanie się wyznaczonego reżimu.

Jeśli będziesz miał kłopoty, sięgnij po metodę "trzy P". Jeśli to nie pomoże i nadal będziesz się łapał na tym, że gadżety zabierają Ci za dużo czasu i pieniędzy, poszukaj pomocy

Zasada 3P

Gdy masz problemy z powstrzymaniem ochoty na zakupy, zastosuj wymyśloną przez Tomasza Puściznę zasadę 3xP.

Przeczekaj kryzys

Na początku nie będzie łatwo, bo pozbawienie się przyjemności powoduje spadek nastroju, a spadek nastroju zazwyczaj rekompensowałeś sobie zakupami. Pamiętaj jednak, że z czasem potrzeba kupienia nowego gadżetu będzie mniejsza. Świadomość, że będzie lepiej, pomoże Ci przetrwać najtrudniejsze chwile.

Przypomnij sobie cel

W razie kryzysu przypomnij sobie, dlaczego postanowiłeś nie kupować już kolejnych gadżetów. To nie jest tylko kwestia pieniędzy – gra toczy się również o Twój czas i Twoich najbliższych, bo często to ich kosztem robisz przyjemność sobie.

Przelicz pieniądze

Policz sobie, co naprawdę przydatnego będziesz mógł kupić za pieniądze, których nie wydasz na zbędne gadżety. 

MH 05/2011

Zobacz również:
REKLAMA