Z okazji dwusetnego numeru Men's Health (05/2021) zebrało nam się trochę na wspominki. Wybaczcie, ale okazja naprawdę zacna. Wróciliśmy więc do kilku dżentelmenów, którzy pojawili się na naszych łamach w czasach smartfonów z ekranem rozmiaru 4,3-cala i rozdzielczości 480 x 800 pikseli.
Mieliśmy graniczące z pewnością podejrzenia, że skoro teraz te urządzenia mają wyświetlacze wielkości kinowych ekranów, to i oni pewnie nie stali w miejscu. I po mniej więcej 10 latach są bogatsi o wiele doświadczeń związanych ze sportem, treningiem i szeroko pojętym zdrowym stylem życia. No i nie pomyliliśmy się.
Okazało się, że Panowie mają naprawdę sporo do powiedzenia. W magazynie byliśmy niestety ograniczeni objętością stron, więc nie wszystko udało nam się tam zmieścić. Dlatego spotykacie się z nimi tutaj. Miłego!
Tomasz Brzózka
42 lata, dyrektor klubu sportowego, jeden z trzech zwycięzców pierwszego konkursu „Czytelnik na okładkę MH” z 2008 roku

Na pytanie, co zmieniło się u niego przez te kilkanaście lat, Tomasz odpowiada: „Wszystko”. Na szczęście potem wyczerpująco rozwija tę krótką ripostę. „Sport to mój przyjaciel i towarzysz przez całe życie, jednak na różnych jego etapach mój stosunek do niego się zmieniał”.
Zaczęło się od naturalnej dla dziecka potrzeby ruchu, która z czasem przekształciła się w fascynacje sprawnym i silnym ciałem. Słowem kluczem jest tutaj sprawność, na której Tomkowi bardzo zależało. Dlatego nie poszedł w kierunku tradycyjnego budowania mięśni w kulturystycznym stylu, tylko postawił na fitness gimnastyczny, w którym oprócz sylwetki liczą się elementy siłowe i akrobatyczne.
I w tej dyscyplinie osiągnął duże sukcesy sportowe - z wicemistrzostwem Polski, występem w finale mistrzostw Europy i półfinale mistrzostw świata włącznie. Później jednak poczuł, że musi coś zmienić: „Utrzymywanie sylwetki z tkanką tłuszczową na poziomie 6% jest na dłuższą metę bardzo uciążliwe, to prawda, ale przede wszystkim chodziło mi o nowe wyzwania. Potrzebowałem spróbować czegoś innego, żeby móc dalej cieszyć się sportem”.
Nowe wyzwania
I tak Tomasz został triathlonistą. Sześciokrotnym ironmanem (raz nawet podwójnym) o bardzo nietypowej sylwetce, bo ważącym ok. 84 kg przy wzroście 179 cm. „Umięśniona sylwetka zupełnie mi nie przeszkadzała. Mocna psychika i baza wydolnościowa, wypracowana przez lata uprawiania sportu na wysokim poziomie, umożliwiły mi bezproblemowe wejście do dyscypliny o zupełnie innym charakterze” - tłumaczy.
Nie mniej istotna była zmiana podejścia. Tym razem nie chodziło już bowiem o walkę o najwyższe lokaty. „Liczyły się dla mnie nie zmagania z innymi zawodnikami na trasie, tylko z samym sobą i własnymi słabościami. Dzięki temu mogłem czerpać radość z udziału w wyścigu nawet wtedy, gdy zajmowałem miejsce odległe od podium” - tłumaczy.
Przy okazji triathlonu pojawiły się najpierw biegi maratońskie (10 na koncie, z czego 4 w stroju Spartanina w ramach współpracy z fundacją „Spartanie dzieciom”), a potem zadaniowe, jak Bieg Morskiego Komandosa, Grom Challenge i Katorżnik. W międzyczasie był jeszcze futbol amerykański, w który Brzózka grał przez kilka lat.
„Nie byłem mocnym zawodnikiem i nie grałem w drużynie pierwszych skrzypiec. To mi jednak zupełnie nie przeszkadzało. Znalazłem swoje miejsce w ekipie, której pomagałem nie tylko na boisku, ponieważ byłem trenerem przygotowania fizycznego chłopaków” - mówi Brzózka. I chyba radził sobie w swojej roli nieźle, skoro jego drużyna zdobyła mistrzostwo Polski w odmianie futbolu amerykańskiego rozgrywanej w ośmioosobowych drużynach na mniejszych boiskach.
Umięśniony maratończyk
Mimo zaangażowania w dyscypliny wytrzymałościowe Tomasz Brzózka utrzymuje masę mięśniową na mniej więcej stały poziomie. Wszystko dzięki periodyzacji, która jest efektem wielu lat zbierania doświadczeń i poznawania możliwości własnego ciała.
„Od stycznia do maja szykuję się intensywnie do startu w triathlonie, który wypada przeważnie na czerwiec. Potem na krótko przechodzę do CrossFitu i biorę udział w zawodach. Raz udało mi się nawet zająć trzecie miejsce na Medieval Games. Sierpień to z kolei miesiąc biegów zadaniowych. A od września wracam na siłownię i pracuję nad odbudową masy mięśniowej, która siłą rzeczy w pierwszej połowie roku nieco spada. Grudzień to miesiąc odpoczynku, w którym odpuszczam treningi i ładuję akumulatory, żeby od początku kolejnego roku wrócić do mocnych treningów” - opisuje Tomasz Brzózka.
Taki harmonogram pozwala nie tylko dbać o mięśnie, ale również unikać kontuzji, które do tej pory Brzózkę omijały. Najważniejsze jednak, że w połączeniu z podejściem bez presji na osiągnięcia, o którym już wspominaliśmy, pozwala 42-latkowi wciąż cieszyć się sportem, ruchem i aktywnością. „Jestem nie tylko sportowcem, ale również, a wręcz przede wszystkim, partnerem, ojcem, pracownikiem. To mrzonki, że wszędzie można dać z siebie 100%. Trzeba więc wybierać, gdzie odpuścić. I ja wybrałem opcję, żeby w sporcie realizować się przez różnorodność, a nie wyniki. Ścigam się wyłącznie ze sobą, a na obecnym etapie życia realizuję się w innych obszarach. Dlatego sport daje mi siłę, zamiast ją odbierać” – wyjaśnia Brzózka.
Radość ze sportu
Dodaje, że umiejętność odpuszczenia i korzystania wyłącznie z dobrych emocji, które przynosi sport (bo przecież mogą być i złe) uważa za najważniejsze doświadczenie, które zdobył wraz z wiekiem. „Nie można za mocno pójść w rywalizację, ponieważ wtedy łatwo stracić kontakt z samym sobą. Zapomnieć, po co tak naprawdę jest ten cały sport. A jest po to, żeby dawać nam radość i sprawiać, że stajemy się coraz bardziej świadomymi i pewnymi siebie ludźmi. I nie trzeba do tego wielkich zwycięstw. Wystarczą nawet małe. Choćby to, że udało mi się wstać na poranny trening, chociaż tak bardzo mi się nie chciało” - przekonuje Tomasz Brzózka.
Rozmowę kończy tym, że każdy musi znaleźć własny maraton. On, mimo sporych sukcesów na tym polu, wciąż nie ustaje w poszukiwaniach. Stąd kamizelka treningowa, w której widzisz go na zdjęcia. Na swoje 42 urodziny wymyślił sobie bowiem nietypowe wyzwanie.
Zamierza pokonać dystans 42 km i wykonać w czasie biegu 195 pociągnięć w kamizelce o masie 10 kg. Sam bieg też będzie nietypowy, ponieważ zostanie podzielony na odcinki po 6 km, które Tomasz będzie pokonywał z różnorodnym sprzętem treningowym, np. workiem bułgarskim. To naprawdę nie będzie lekka przebieżka...