Jodły porastające gęsto zachodnie wybrzeże USA są niezwykle łatwopalne. Bywa, że płomień ogarnia całe drzewo, od korzeni po sam czubek, w ciągu sekund. Colussi twierdzi, że w obliczu takiego żywiołu trudno zachować spokój, jednak strażacy – o dziwo – przeważnie nie wyglądali na przerażonych. „Kiedy nie wiedziałem, czy mam się bać, rzucałem okiem na twarze strażaków. Gdy wyglądali na zdenerwowanych, mnie również skakało ciśnienie. Jeśli zachowywali spokój, zakładałem, że wszystko jest pod kontrolą, nawet jeśli akurat staliśmy zaledwie 10 m od ściany ognia wysokiej na 35 m. Widocznie takie rzeczy w ich świecie po prostu się zdarzają” – opowiada Colussi.
Zmiany klimatyczne powodują pożary
Opisywany patrol miał miejsce w 2014 roku. Od tamtej pory Colussi monitorował pożary w USA i obserwował, jak sytuacja stopniowo się pogarsza. W 2018 roku w USA spłonęło ponad 3,5 mln hektarów lasów (dla porównania: powierzchnia Polski to ponad 31 mln hektarów). Na skutek tych pożarów zginęło 85 osób, a spowodowane przez nie straty szacuje się na 3,5 mld dolarów. W czasie jednego z nich, określanego jako najgorszy w historii Kalifornii, w ciągu każdej sekundy spalał się obszar wielkości boiska do piłki nożnej.
Rok 2019 zapowiada się jeszcze gorzej. Zmiany klimatyczne nasilają proces pustynnienia Kalifornii, wydłużając okres, w którym najczęściej zdarzają się pożary (do tej pory to było późne lato i jesień). Problem nie dotyczy jednak wyłącznie tego stanu, ma zasięg ogólnokrajowy. Szacuje się, że w całych USA z ogniem walczy 25 tysięcy mężczyzn i kobiet.
Przeczytaj też: Reportaż o pracy polskich kontrterrorystów
Colussi jakiś czas temu przeprowadził się z Nowego Jorku do stanu Kolorado. Gdy jego samolot podchodził do lądowania na lotnisku w Denver, razem z innymi pasażerami jak zahipnotyzowany wpatrywał się w milczeniu na rozciągające się poniżej pogorzelisko: wypalone do gołej ziemi łańcuchy górskie Parku Narodowego Gór Skalistych.
W nowej okolicy stał się świadkiem praktycznie nieustannej walki z pożarami okolicznych lasów. Dzień w dzień obserwował wyjeżdżającą w góry ekipę tych samych ludzi, którzy niestrudzenie starali się powstrzymać płomienie. Wtedy Colussi zdecydował, że ich historię trzeba opowiedzieć i zgłosił się do Służby Leśnej Stanów Zjednoczonych z prośbą o zgodę na dołączenie do ekipy Roosevelt Hotshots.
Komentarze