O ryzyku. Taktyka ryzyka? Kiedy przegrywaliśmy, a do końca zostało tylko 15 minut, całą taktykę diabli biorą. Nie ma już żadnego systemu. W polu karnym przeciwnika mamy pięciu zawodników, pomocnicy przesuwają się na pozycje napastników. Warto ryzykować, kiedy stawką jest wygranie meczu. Bo lepiej wygrać niż przegrać. Więc ryzykujemy.
O recepcie na sukces. Ludzie czasem pytają mnie: Jak Ty to robisz, że stale odnosisz sukcesy? Odpowiadam: Ciężko na nie pracuję. Tylko tyle? – dziwią się. – To takie proste? Nie – odpowiadam – ciężka praca przez całe życie to wcale nie jest proste.
O stresie. Nie wiem, co to jest stres. Słyszałem wprawdzie o menedżerach czy prezesach, którzy posiwieli czy wyłysieli ze stresu. Ja ciągle nie jestem siwy, raczej szpakowaty. Nie nadużywam alkoholu, nie palę. Jakoś mi się udało. Myślę, że ludzie różnie reagują na stres. Różnie go odczuwają. Są tacy, którzy widząc niezapłacony rachunek za gaz opiewający na 12 funtów, strasznie się martwią. Inni nie zwrócą nawet na to uwagi. To kwestia charakteru człowieka.
O kondycji i szacunku. W tym zawodzie, żeby przeżyć, trzeba mieć predyspozycje. Być zdrowym, dbać o formę i mieć dużo energii. Dzięki Bogu, mnie nie brakuje niczego. Ale nie można się też miotać i co chwila czegoś zmieniać. Najważniejsza jest konsekwencja. A w stosunku do innych – jasne reguły. Białe jest białe, a czarne – czarne. Jeśli któryś z zawodników zrobi coś źle – nieważne kto to jest – reaguję tak samo. Błąd jest błędem. Nie ma wyjątków. To ważne. Myślę, że właśnie za to mnie szanują. Mogą się ze mną nie zgadzać, ale mnie szanują.