Rozwój sztucznej inteligencji – a co z naszą? [Felieton]

Czy wy też macie gęsią skórkę, gdy słyszycie o inteligentnych domach, inteligentnych kuchenkach, lodówkach czy autach, które już nie wymagają podstawowej inteligencji od użytkownika?

sztuczna inteligencja, AI Shutterstock.com

Mam niejasne wrażenie, że te zachwyty nad sztuczną inteligencją są mocno przesadzone. Oto na przykład Facebook z dyscypliną seryjnego mordercy od dwóch tygodni katuje mnie reklamami pod zbiorczym hasłem: Co musisz wiedzieć, zakładając pasiekę? Naprawdę. Jestem mieszczuchem z dziada pradziada, pasiekę to może widziałem raz w życiu na koloniach, a miodu w ogóle nie jadam, więc o co kaman? I nie mówcie mi, że musiałem zdradzić się jako miłośnik pszczół, wklepując coś w wyszukiwarkę – otóż, nie. Wiem, co klepię, i skądinąd to nawet się cieszę, że Google z Facebookiem nie dopasowują reklam do wszystkich wyników moich wyszukiwań (if you know what I mean). Zresztą, co mieliby niby dopasować do pytania „Czy delfin jest smaczny?” lub „Gdzie kupić gulasz z pandy?”. Nic pewnie nie mogli wymyślić, to mszczą się teraz pszczołami, Zuckenbergi jedne.

ZOBACZ: Czy seks-roboty to przyszłość relacji?

Kolejnym przyjemniaczkiem, który myśli, że jest mądrzejszy ode mnie, jest mój telefon. Ma wprawdzie użyteczną funkcję wyświetlania opisów przy nadchodzących, nieznanych połączeniach, np. podejrzenie oszustwa, podejrzenie spamu, telemarketer, automat, ale samodzielnie dopisał do swojej listy ostrzeżeń call-center mojej kliniki okulistycznej, więc kilka wizyt trafił szlag, bo oczywiście nie odebrałem. Inna użyteczna sprawa to włączanie telefonu przez rozpoznawanie twarzy – fajny patent. Tzn. byłby fajny i użyteczny, gdyby działał. Teraz już się przyzwyczaiłem i stukam PIN, ale ten pierwszy raz, kiedy po całonocnym szlajaniu się szlakiem hańby z kolegami wyświetlił mi się rano komunikat „Brak twarzy”, pamiętam do dziś. Dojmujące przeżycie. Czułem się jak Borys Szyc w „Sztosie 2”, który na kacu zapomniał, jak ma na imię.

Przeczytałem niedawno ogłoszenie pewnego dewelopera, który reklamował swoje mieszkania hasłem: „Dla rodzin z dziećmi, które cenią sobie bliskość”, i też podejrzewam, że stoi za nim sztuczna inteligencja, bo niemożliwe, żeby prawdziwa. Mieszkania mają od 35 do 39 metrów kwadratowych, więc z jednym dzieckiem wychodzi po około 12 m na osobę, a jeszcze gdy odliczy się metraż łazienki z wc i przedpokoju, to pewnie zrobi się 8 m – bliskość faktycznie gwarantowana, że hej! W piekle deweloperzy na pewno będą mieli osobne klitki, w których będą się cieszyć bliskością w nieskończoność – tak to widzę.

PRZECZYTAJ: 7 plag nowoczesnego świata

Wydaje się, że naszym głównym problemem jest nie tyle przeszacowywanie sztucznej inteligencji, ile niedocenianie tej własnej, wrodzonej. Sami siebie zwalniamy z myślenia, sami rezygnujemy ze zdrowego rozsądku i jeszcze pozwalamy innym, aby traktowali nas jak niepełnosprawne owce. A finał może być taki, jak w humoresce E. Kishona, gdzie nowo wynaleziona maszyna do ziemniaków sama kopie grządki, sama sadzi, pieli, opryskuje, sama podlewa, sama zbiera, myje je i na końcu sama je zjada. Genialny wynalazek!

Zobacz również:
REKLAMA