Zastępca dowódcy Samodzielnego Pododdziału Antyterrorystycznego Policji (SPAP - kwietnia 2019
roku powołano Służbę Kontrterrorystyczną, co pociąga za sobą zmianę nazewnictwa.
Żeby nie wprowadzać zamieszania, będziemy w tekście używać starych nazw– SPAP i antyterroryści.) we Wrocławiu oznajmia, że lepiej, bym nie znał szczegółów. Wręcza mi tylko kask, który mam założyć, kiedy zostanę zakładnikiem, a potem obraca się na pięcie i znika. Siedzę więc na kanapie w lobby hotelu Gołębiewski w Karpaczu i czekam, aż zostanę porwany. Niedługo później w drzwiach pojawiają się sylwetki dwóch zamaskowanych mężczyzn, a hol wypełnia się hukiem wystrzałów ze ślepej amunicji.
ZOBACZ TEŻ: Jak trenują Navy SEALs?
Telefony komórkowe hotelowych gości grzeją się, nagrywając niespodziewaną atrakcję. Tak bardzo skupiam się na chwili, w której mam założyć kask, że przegapiam moment, gdy zespół operatorów SPAP wchodzi do lobby i wymienia ogień z jednym z porywaczy. Na podłogę wali się jeden z policjantów i przestępca. Wtedy drugi dopada do mnie i podrywa z kanapy. Zaciska na szyi ramię i przystawia pistolet do głowy. Od tej pory wszystko dzieje się tak szybko, że trudno mi ogarnąć sytuację. Z drugiej strony lobby pojawia się kolejny zespół antyterrorystów.
Porywacz miota się, zwracając się w stronę raz jednej, raz drugiej najeżonej lufami grupy operatorów. Obaj ciężko dyszymy, kaski ograniczają dopływ tlenu, ale emocje też robią swoje. To tylko ćwiczenia, ale kwiatem lotosu na tafli jeziora łatwo być przed ekranem komputera, a nie w epicentrum realistycznie odgrywanych wydarzeń. Operatorzy są bardzo blisko, mam wrażenie, że ich krzyki rozlegają się zewsząd. Nagle porywacz kieruje broń w ich stronę i wtedy padają strzały. Lecimy obaj na podłogę, z której podrywają mnie silne dłonie policjantów.
Ku mojemu zdziwieniu kilka metrów dalej ląduję na kolanach i zostaję skuty. „Na tym etapie w wielu przypadkach nie wiemy jeszcze do końca, kto jest kim, więc musimy zachować wręcz przesadną ostrożność” – wyjaśnia mi później Serniak. No nic, najważniejsze, że jestem wolny.
Ratownicy
Uratowali mnie funkcjonariusze wrocławskiego SPAP-u, jednego z 17 oddziałów tego typu w Polsce (każde województwo ma jednostkę antyterrorystyczną, w Warszawie mieści się też jednostka centralna – Biuro Operacji Antyterrorystycznych). Przeważnie mówi się o nich operatorzy (tym słowem określa się członka zespołu bojowego), zapożyczając termin używany w wojskach specjalnych. Rzeczywiście, obwieszeni sprzętem wyglądają jak komandosi, ale to powierzchowne podobieństwo.
„Gdyby chcieć znaleźć jedno słowo, które będzie najlepiej łączyć wszystkie nasze zadania, można powiedzieć, że jesteśmy ratownikami. Naszym głównym celem, w tej czy innej formie, jest ratowanie zdrowia i życia ludzi. Temu są podporządkowane nasze szkolenie i taktyka” – mówi komisarz Serniak. Jego ludzie czynią to na wiele sposobów. To oni staną na pierwszej linii, gdy dojdzie do zamachu terrorystycznego.
PRZECZYTAJ: Tak działa centrum treningowe amerykańskich marines
To oni będą odbijać zakładników, zatrzymywać najgroźniejszych przestępców (zwanych złymi) i konwojować ich do sądu, a potem ochraniać rozprawę, przewozić świadków koronnych, rozbrajać bomby, wypatrywać zagrożenia z dachu przez lunetę karabinu snajperskiego podczas wizyty znanego polityka, ratować ludzi chcących popełnić samobójstwo, szukać pod wodą narzędzia zbrodni albo ludzkich szczątków, a w czasie klęski żywiołowej ewakuować ludzi z dachów budynków. Długa lista, co? A przecież i tak niekompletna.
Ja, ja, wybierz mnie!
Przy takiej ilości zadań nic dziwnego, że telefon z Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu, podrywający ich do działania, odzywa się często. „My sami nie szukamy sobie roboty, to ona szuka nas” – mówi Pady, specjalista dowodzący jednym z zespołów bojowych. I znajduje ich średnio raz w tygodniu. „Rekordem był dzień, w którym wyruszyliśmy na zaplanowaną realizację, a po drodze niespodziewanie dostaliśmy nagle kolejne zgłoszenie. Kiedy udało mi się ogarnąć sytuację, przyszło następne” – wspomina Bogdan Serniak.
To spiętrzenie świetnie oddaje najważniejszą regułę wyznaczającą tryb pracy antyterrorystów: nie ma żadnej reguły. Zespół musi być gotowy do działania w każdej chwili, co oznacza, że operatorzy są uwiązani do telefonów. Myślałem, że rozmowa z komisarzem od razu pójdzie w stronę konstatacji, jak bardzo utrudnia to planowanie prywatnego życia, ale najpierw zboczyła w nieoczekiwanym kierunku.
Okazało się, że operatorzy tak starają się układać to ostatnie, żeby nie przeszkadzało im w pracy. Imieniny u szwagra? Trudno, robota czeka. Urlop w lipcu? Kochanie, wolę w sierpniu, w lipcu zabezpieczamy szczyt klimatyczny. „Nie mam problemu z zebraniem ludzi do akcji, tylko z ich nadmiarem. Wszyscy chcą jechać, nikt nie chce odpuścić” – stwierdza Serniak, a ja czuję w jego głosie dumę.
Komentarze
~Maro, 2021-02-09 10:53:39
~Daro, 2021-02-09 10:51:10
~ZOLNIERZ, 2021-01-11 15:48:01
~Radas, 2019-06-09 14:56:35
~Pkp, 2019-06-09 13:32:09
~d, 2019-06-09 01:24:57
~konrad, 2019-06-08 19:15:09
~kamil, 2019-06-07 22:42:32
Potwierdzenie zgłoszenia naruszenia regulaminu
Czy zgłoszony wpis zawiera treści niezgodne z regulaminem?
Potwierdzenie zgłoszenia naruszenia regulaminu
Czy zgłoszony wpis zawiera treści niezgodne z regulaminem?
Potwierdzenie zgłoszenia naruszenia regulaminu
Czy zgłoszony wpis zawiera treści niezgodne z regulaminem?
Potwierdzenie zgłoszenia naruszenia regulaminu
Czy zgłoszony wpis zawiera treści niezgodne z regulaminem?
Potwierdzenie zgłoszenia naruszenia regulaminu
Czy zgłoszony wpis zawiera treści niezgodne z regulaminem?
Potwierdzenie zgłoszenia naruszenia regulaminu
Czy zgłoszony wpis zawiera treści niezgodne z regulaminem?
Potwierdzenie zgłoszenia naruszenia regulaminu
Czy zgłoszony wpis zawiera treści niezgodne z regulaminem?
Potwierdzenie zgłoszenia naruszenia regulaminu
Czy zgłoszony wpis zawiera treści niezgodne z regulaminem?