Piotr Stramowski i Kobiety mafii - trudna droga do formy

Cel był jasny. Piotr Stramowski, najpopularniejszy polski aktor, miał w dwa tygodnie wrócić do formy. Gdy o tym usłyszał, rzucił słuchawką. Ale ostatecznie podjął wyzwanie. Teraz Ty możesz skorzystać z jego metod i osiągnąć podobny rezultat.   

Piotr Stramowski
"Treningi siłowe strasznie mi pomogły. To wentyl bezpieczeństwa, Pozwala oczyścić głowę".

Cel był jasny. Piotr Stramowski, najpopularniejszy polski aktor, miał w dwa tygodnie wrócić do formy. Gdy o tym usłyszał, rzucił słuchawką. Ale ostatecznie podjął wyzwanie. Teraz Ty możesz skorzystać z jego metod i osiągnąć podobny rezultat.   Drobna blondynka w workowatych dresach rozplątuje liny treningowe. Szpakowaty facet w obcisłym stroju ciska piłką lekarską. Między nimi przechodzi Piotr Stramowski w smokingu.

Gdyby to był kolejny film Vegi, pewnie wyjąłby z kieszeni Glocka i posłał kilku gangusów na drugi świat. Ale nic takiego się nie dzieje. Dziewczyna raz za razem uderza linami o gumową podłogę, gość od piłki lekarskiej łapie oddech. Sesja dla Men’s Health trwa dalej. Nikogo nie dziwi obecność aktora w siłowni, w końcu ostatnio pojawiał się w niej codziennie. Tylko jego strój nie pasuje. Piotr po chwili zrzuca eleganckie ciuchy i zakłada zestaw do ćwiczeń.

Z innej beczki: Piotr Stramowski o roli w Pittbulu

Mało kto wie, że jeszcze 2 tygodnie wcześniej przypominał raczej studenta pierwszego roku niż „Majamiego” z „Pitbulla”. „Potraktowałem to jak wyzwanie – przyznaje. – Ludzie pamiętają aktorów z filmów, w których wcielają się w konkretną postać. Ale przecież nie wyglądamy tak na co dzień. Wychodzimy z roli, musimy odpocząć".

Do czasu, gdy pojawi się kolejne wyzwanie. Wtedy po prostu wracają do diety i zabierają się za ćwiczenia. Efekty możesz zobaczyć na zdjęciach. Spokojnie, tych ze smokingiem nie mamy, ukradły nam je koleżanki z Women’s Health. „Każdy, kto wcześniej ćwiczył, jest w stanie osiągnąć podobne rezultaty – mówi trener aktora Jacek Franke. – Pamięć mięśniowa robi swoje”.

Auto w pakiecie

Cofnijmy się o parę lat. Piotr nosi długie, sięgające do ramion włosy. Wygląda jak zięć, którego chciałaby mieć każda matka. Gra nawet w serialu Polsatu „2XL” o kobietach borykających się z nadwagą. W wyniku zbiegu okoliczności dostaje zaproszenie na wykład Jacka Canfi elda. „Wszyscy motywatorzy mówią podobne rzeczy – zauważa trzeźwo. – Ale czasami pomagają spojrzeć na życie w innym świetle. Jedno zdanie szczególnie do mnie trafiło: »Tyle samo kosztuje marzenie o wielkich, jak i o małych rzeczach«”.

Nie lubisz coachów i ich złotych rad? Nie szkodzi, Stramowski szybko przechodzi do konkretów. Canfield kazał całej grupie zapisać na kartce, co chcieliby mieć. „Pomyślałem, kurde, chciałbym jeździć fajnym, nowym BMW – przyznaje ze śmiechem. – Miałem wtedy starego golfa, więc takie BMW to był szczyt marzeń. Co się dzieje z człowiekiem, że auto może stać się tak silnym bodźcem?”. Ale najlepszy jest koniec. Dwa i pół roku później zaczął się wozić nowym Mercedesem. „Nie wydarzyło się to według założonego wcześniej planu, po prostu nagle w moim życiu pojawiły się szybkie samochody – zauważa. – Gdyby ktoś powiedział mi o tym parę lat wcześniej, pewnie bym go wyśmiał”.

Wykorzystana szansa

„Podobnie jest z aktorstwem – kontynuuje Stramowski. – Na początku bałem się mówić głośno, że marzę o Hollywood. A zagrałem już z Jimem Carreyem, latam do Stanów, poznaję ludzi. Granice często są w naszej głowie, a treningi siłowe pomogły mi sobie z nimi radzić”. Wszystko zaczęło się od głównej roli w „Pitbullu. Nowych porządkach”. Został obsadzony, choć wcześniej znali go przede wszystkim miłośnicy Teatru Polskiego w Bydgoszczy.

„Przez kilka dni narzekałem Kaśce [Warnke, jego ówczesnej dziewczynie, a teraz żonie – dop. red.], że to się nie uda – przyznaje szczerze aktor. – A potem wziąłem się w garść. Czułem, że taka szansa już się nie powtórzy”. „Nowe porządki” w pierwszy weekend przyciągnęły do kin 211 tysięcy widzów. Kolejną część cyklu – „Niebezpieczne kobiety” – zaraz po premierze obejrzało rekordowe 835 tysięcy, a „Botoks” – 711 tysięcy. W sumie kilka milionów ludzi kupiło bilety, by zobaczyć Stramowskiego w akcji. „Wskoczyłem na falę – przyznaje Piotr. – Ale utrzymanie się na niej wymaga jeszcze większego wysiłku i skupienia”.

Mały sekret

Gdy MH rzuciło mu wyzwanie, czy jest w stanie odzyskać sportową sylwetkę w dwa tygodnie, z początku nie chciał podjąć rękawicy. Ale w końcu dał się namówić. Każdy dzień zaczynał od 35-minutowego spaceru na czczo. Potem był trening na siłowni i interwały. „Do tego doszła jeszcze rehabilitacja. Mam kilka przepuklin w odcinku szyjnym i lędźwiowym kręgosłupa” – zdradza aktor.

Dlatego nie może pochwalić się rekordem w martwym ciągu, bo go po prostu nie wykonuje. „Wracającym do formy chciałbym przypomnieć, że nad brzuchem pracujemy w kuchni” – dodaje od siebie trener Jacek Franke. W przypadku Stramowskiego sprawdziło się pięć posiłków dziennie. Pierwsze trzy składały się z białka, warzyw (pomidory, rzodkiewki, zielone ogórki) oraz dobrych tłuszczów (oliwa z oliwek, orzechy). W ostatnich pojawiało się po 50 g ryżu.

Przeczytaj też: Trening Piotra Stramowskiego

W sumie w ciągu dnia Piotr serwował sobie ok. 2 g białka na kilogram masy ciała. „Nagrodą po dobrze wykonanej robocie są 2 dni jedzenia hamburgerów i pizzy – mówi Piotr. - Potem wracam do diety i co najwyżej raz w tygodniu będę robił cheat meal”.

Walka w klatce

Ostatnio Stramowski spotkał dawno niewidzianego kolegę ze szkoły teatralnej. „Cieszył się, że mi się udało – wspomina. – A ja pomyślałem: »Udało? To, co chciałbym osiągnąć, jest jeszcze hen, hen daleko«”. Dlatego już przygotowuje się do kolejnego projektu. Będzie nim „Klatka” – pierwszy polski film o MMA, w którym zagra także Eryk Lubos i Kasia Warnke.

Partnerem przedsięwzięcia zostało KSW. Producenci mają dostęp do zaplecza popularnych gal, zawodników oraz sal ćwiczeń. A że Polacy pokochali mieszane sztuki walki, szykuje się kolejny rekord kasowy. Zanim tak się stanie, Piotr musi nauczyć się bić niczym profesjonalny zawodnik. Był już kilka razy na treningu. Na razie rozciągać ścięgna i pracować nad motoryką.

„Ćwiczymy, a nagle z klatki dochodzi przeraźliwy krzyk. Chłopak leży blady, trzyma się za kolano. Wszyscy wzruszają ramionami. Pytam, o co chodzi – opowiada. – Mój trener Karol Kosak rzuca na to: »Nie ma czterech wiązadeł i dalej się tłucze. Mówiłem mu, że to bez sensu, ale on nie chce czekać w domu na operację«. Tutaj to norma.

Nikt się nie użala, a już w szczególności nad sobą”. Sam Piotr czuje, że mógłby się oddać temu sportowi. Jednak opowie o tym następnym razem, gdy spędzi na sali trochę czasu. Teraz kończy się sesja. Po szpakowatym mężczyźnie nie ma już nawet śladu. Drobna blondynka idzie do szatni. Piotr również zbiera rzeczy, patrzy na trenera. „Daj mi dwa dni przerwy, a potem wracamy do pracy” – mówi. Bo ciągle ma ochotę na więcej.

Zobacz również:
REKLAMA