Człowiek, który nie rozumie, że sport – podobnie jak rozumienie dowcipów, gotowanie na parze, czytanie książek, filatelistyka i wirtualny seks – odróżnia nas od świata zwierząt, jest osobnikiem przypadkowo wypiętrzonym na szczyty ewolucji i nie ma dla niego ratunku - dywan będzie w sam raz.
My zaś w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku wobec ludzkości usiądziemy przed telewizorami, by – jak mawiają klasycy naszej komentatorki – „mieć więcej z gry”. Temu numerowi MH patronuje oczywiście mundial (a co niby miało patronować – szachy?!), ale naprawdę trudno ominąć to największe medialne wydarzenie świata.
Obejrzy go więcej widzów niż ślub Meghan i Harry’ego – to tak na marginesie, gdyby trzeba było obłaskawić wkurzoną strażniczkę domowego ogniska w drugim tygodniu mistrzostw. Doświadczenie podpowiada, że wtedy właśnie następuje kryzys, bo w pierwszym tygodniu większość z nich doskonale udaje, że się świetnie bawi.
A obłaskawiać warto, bo przed Tobą jeszcze kolejne dwa tygodnie do finału i warto go doczekać w zdrowiu i spokoju ducha. Tym bardziej że wszyscy wiemy, która drużyna w tym finale zagra i wygra, prawda? A ty, w tym dywanie, nie drzyj japy, bo dostaniesz drugi knebel. No.
Piotr Makowski
Komentarze