Nie miała żadnego wyczuwalnego guzka i moje dociekliwe oględziny jej biustu bardziej ją bawiły niż przejmowały. Naukowe badania piersi zakończyliśmy zupełnie nienaukowym seksem, ale jednak z postanowieniem, że Agata jutro maszeruje do ginekologa na przegląd. To było mniej więcej 3 lata temu.
Przez kilka dni nie poruszaliśmy tematu, ale już tydzień później znaleźliśmy się w świecie miliona decyzji, które w gruncie rzeczy musieliśmy podejmować w ciemno. Dostaliśmy wyniki mammografii. „Coś znaleźli”– powiedziała przez telefon. Jej głos był spokojny i rzeczowy.
Grom z jasnego nieba
Nie wiedziałem, co powiedzieć. Żadnego przypadku raka piersi w jej rodzinie. Żadnych istotnych czynników ryzyka. Ostatnio robiona mammografia – rok temu. To nie mogła być prawda. Kiedy przyjechałem do niej do szpitala, zobaczyłem sześć zdjęć rentgenowskich na podświetlanym ekranie. Radiolog pokazał mi podejrzaną zmianę.
„Ma około 1,5 cm” –powiedział. „Stosunkowo mała.” Niepokoiło go jeszcze jedno miejsce. „Musimy też sprawdzić te zwapnienia.” Nie od razu powiedzieliśmy dzieciom. Nie ma co robić paniki, kiedy jeszcze nic nie wiadomo. Musieliśmy jednak oboje mieć nietęgie miny, bo choć nasz 11-letni syn niewiele miał do powiedzenia, to 15-letnia córka przycisnęła nas do muru. I wtedy się zaczęło. Czy mama wyzdrowieje? Ile to potrwa? Czy to znaczy, że ona też będzie miała raka? Czy mamie grozi operacja?
Udawaliśmy rozsądnych i rzeczowych, próbując ją uspokoić, a przy okazji uspokajaliśmy sami siebie. Ogarnęła nas dziwna obojętność, dystans do tej nierealnej historii. Lekarz Agaty, z którym spotkaliśmy się kilka dni później, powiedział, że nowotwór jest prawdopodobnie złośliwy, ale pewność będzie miał dopiero po biopsji. Powiedział też, że Agata nadaje się do „leczenia oszczędzającego”, co jest eufemizmem częściowej mastektomii.
Oznacza to usunięcie guza i części otaczającej tkanki. Potem pacjentka poddawana jest radiochemioterapii, która ma zniszczyć resztki komórek rakowych. Chociaż pierś nie jest usuwana, zostaje często zniekształcona. Inna możliwość to, wyjaśnił, „mastektomia z rekonstrukcją”. Cała pierś jest usuwana i na jej miejscu tworzy się nową. Agata wciąż wyglądałaby dobrze w ubraniach i nie potrzebowałaby protezy, ale z pewnością z tą nową piersią nie wyglądasz i nie czujesz się jak z prawdziwą.
„A co by pan zrobił, gdyby Agata była pańską żoną?” –zapytałem lekarza w tajemnicy. „Co wtedy by pan zaproponował?” Nie odpowiedział. Powiedział, żeby zaczekać na wyniki biopsji. Dostaliśmy je tydzień później. Agata miała 1,5-centymetrowy złośliwy guzek, podejrzewano też istnienie dodatkowych mniejszych guzków w kanalikach mlecznych. Zabieg resekcji segmentarnej, czyli usunięcia zaatakowanej części piersi – za 10 dni.
Komentarze