ZOBACZ TEŻ: Joga vs medytacja - co lepsze?
I zupełnie jak sztanga jest podstawą treningu siłowego, tak medytacja jest podstawą treningu uważności. Dlatego też z zapałem trenowałem swoją uważność, rozpoczynając każdy dzień od seansu medytacji. I nie potrzebowałem do tego pozłacanego posągu Buddy – wystarczyło ściągnąć darmową aplikację na Androida, usiąść wygodnie i spróbować skupić się na własnym oddechu. I wtedy zaczęła dziać się magia.
A po co to komu?
Regularne – słowo klucz – podróże poza zasięg własnych myśli zaowocowały w moim przypadku zdecydowanie lepszą jakością snu, redukcją stresu i zwiększoną pewnością siebie w codziennych sytuacjach. Pozwoliły mi też lepiej dostrzegać rzeczy i osoby, które są źródłem radości w moim życiu i za które mogę być wdzięczny losowi. Przestałem się również zamartwiać sytuacjami z przeszłości, które ciągle rozgrywałem gdzieś w swojej głowie. I, zrozum mnie dobrze, nie była to spektakularna zmiana, ale odczułem, że idzie to w dobrą stronę.
Rozpoczął się pewien proces. Moje obserwacje potwierdza wieloletnia praktyka cytowanej wcześniej specjalistki: „Medytacja poprawia sen, podnosi odporność psychofizyczną, zmniejsza poziom lęku i niepokoju, pomaga w wielu dolegliwościach: przemęczeniu, wypaleniu zawodowemu, uzależnieniach. Podnosi zdolność radzenia sobie z trudnymi emocjami, myślami, niepokojem. Prowadzi do pogłębienia empatii, a co za tym idzie – służy lepszym relacjom ze sobą i z innymi. Zwiększa poczucie szczęścia i dobrostanu”. A żeby sięgnąć po to wszystko, wystarczy usiąść na tyłku we własnym salonie. I nic nie robić. Choć przez chwilę.
To nie religia
Nie bez przyczyny wspomniałem wcześniej o tym złotym posągu. Medytacja, a przez to i mindfulness, jest bowiem w Polsce często kojarzona z praktyką religijną. Tymczasem nie musi tak być. „Podstawą mindfulness są świeckie techniki medytacji, czyli uważnego obserwowania rzeczywistości w chwili bieżącej i świadomego kierowania uwagi. Nie musimy określać tego medytacją. Po prostu obserwujemy siebie, swoje ciało, umysł, emocje i reakcje. Możemy nazwać to treningiem umysłu” – podsumowuje Lidia Żurawowicz.
Wyższy poziom
Tak jak w treningu siłowym dobrze jest zapytać o radę trenera personalnego, tak w przypadku treningu uważności warto zwrócić się po pomoc do profesjonalistów – przynajmniej jeśli chcesz zacząć czerpać z tego źródła pełnymi wiadrami. „Pod okiem trenera łatwiej poradzić sobie z trudnościami, zniechęceniem i demotywacją” – wyjaśnia doświadczona trenerka. I dobrze mówi, bo i ja w pewnym momencie stanąłem przed ścianą – nauczony ciągłej krzątaniny nie mogłem wysiedzieć w miejscu dłużej niż kilkanaście minut. Dopiero medytacja pod czujnym okiem trenerki umożliwiła pokonanie bariery godzinnej medytacji.
SPRÓBUJ!
Nie musisz jednak od razu zapisywać się na zajęcia medytacji, mindfulness czy jogi. Wystarczy że zaczniesz, jak ja, od kilku minut koncentracji na własnym oddechu. Lidia Żurawowicz dodaje: „Proste ćwiczenia uważności można wykonywać samemu, według instrukcji z książki czy odpowiedniej aplikacji. Mindfulness praktykują sportowcy, naukowcy, uczniowie i studenci, lekarze i pacjenci, psychoterapeuci i psychologowie oraz ich klienci, kadry zarządzające oraz pracownicy firm i korporacji, politycy, starsi i młodsi, kobiety i mężczyźni”. Skoro potrafisz kilka godzin w tygodniu katować klatę, dlaczego miałbyś nie poświęcić kilkunastu minut dziennie na trening, hmm, umiejętności lepszego życia?
Komentarze
~Ww, 2019-09-06 23:43:07
Potwierdzenie zgłoszenia naruszenia regulaminu
Czy zgłoszony wpis zawiera treści niezgodne z regulaminem?