1. Czy wszyscy jesteśmy zakupoholikami?
Młodzi faceci coraz chętniej się zadłużają – wynika z raportu Krajowego Rejestru Długów. KRD obecnie ma w swoim rejestrze 152 tys. osób w wieku 18-25 lat, podczas gdy rok wcześniej było ich 110 tys. Ich zadłużenie wynosi obecnie 535 mln. Najwięcej jest osób, które pożyczają na drogie zachcianki czyli ekskluzywne wakacje, markowe ubrania, drogi sprzęt elektroniczny, samochody, motocykle. Spłata ratalna czy za pomocą karty kredytowej czyni te zakupy mniej bolesnymi w pierwszej chwili.
Dopiero po pewnym czasie przychodzi twarde lądowanie w postaci komorniczego nakazu zapłaty, bo okazuje się, że nie stać nas na regularne spłaty tylu rat. Nic w tym w sumie dziwnego ani nowego. Zewsząd jesteśmy bombardowani reklamami i obrazami rzeczy, ubrań, gadżetów, które nas kuszą. Chcemy je mieć, pożądamy ich. Jesteśmy gotowi dużo za nie zapłacić.
ZOBACZ TEŻ:7 plag XXI wieku
"Posiadanie rzeczy stanowi naszą psychologiczą potrzebę – mówi Beata Dżugaj, psycholog. – Mamy wrodzony instynkt posiadania. Wystarczy poobserwować bójki trzylatków o łopatkę w piaskownicy, żeby wiedzieć, że to nie przelewki. Zaczyna się już od najmłodszych lat". My chcemy mieć na własność różne rzeczy, bo dzięki temu czujemy się bardziej sobą. Tak jakby nasza tożsamość rozciągała się też na rzeczy, które posiadamy. Im jest tego więcej, tym nas jest więcej.
To dlatego jesteśmy gotowi walczyć na śmierć i życie o naszą własność. I dlatego też w klasztorach, więzieniach czy w wojsku nie możemy mieć własnych rzeczy, dzięki czemu tracimy do pewnego stopnia indywidualność i łatwiej nas "urobić". W dawnych czasach rzeczy, ubrania, naczynia, ozdoby i zwierzęta były drogie. Nie każdy mógł sobie na nie pozwolić. Dzisiaj w dobie masowej produkcji każdy praktycznie może sobie pozwolić na pewien nadmiar rzeczy. I naturalnie ułatwiają to nam banki z ich łatwymi pożyczkami i kartami kredytowymi. Nasza chęć posiadania może być łatwo zaspokojona, więc dlaczego się mamy powstrzymywać?
Prawie wszyscy jesteśmy do jakiegoś stopnia zakupoholikami, kupując pod wpływem impulsu rzeczy, na które nas nie stać i których wcale nie potrzebujemy. Katarzyna Kucewicz, psycholożka, w swojej książce "Zakupoholizm. Jak uwolnić się od przymusu kupowania?" wyjaśnia, że istota tego zjawiska jest zbliżona do innych nałogów. Kupujemy, bo mamy problem z opanowywaniem impulsów. Chęć posiadania rodzi w nas napięcie, które rozładowuje się po zakupieniu pożądanej rzeczy.
ZOBACZ TEŻ: Czy warto być sławnym i bogatym?
Łudzimy się, że po nabyciu tego gadżetu będziemy szczęśliwsi, ale oczywiście radość nie trwa długo – zastępuje ją głód kolejnych zakupów. Inną formą manii jest też kolekcjonerstwo. Zaczęliśmy zbierać coś absurdalnego, kompletnie niepotrzebnego (a czasem nawet pięknego i interesującego) i nie możemy przestać, bo włącza się nam przymus bycia konsekwentnym. I nie ma zmiłuj. Zagracamy otoczenie, wkurzamy rodzinę i wcale nie czujemy się lepiej.