Mieć czy być? Czy naprawdę musisz mieć to wszystko?

Lato to bardzo dobra pora, aby przyjrzeć się temu stosowi gratów, jaki zgromadziliśmy. W domu, w garażu, na strychu czy w piwnicy. O większości z nich pewnie całkiem zapomnieliśmy, ale kupujemy następne. Zastanówmy się, czy nie wpadamy w jakieś szaleństwo. Może lepiej przejść na zakupową dietę i wybrać minimalizm?

rzeczy Shutterstock.com
fot. Shutterstock

1. Czy wszyscy jesteśmy zakupoholikami?

Młodzi faceci coraz chętniej się zadłużają – wynika z raportu Krajowego Rejestru Długów. KRD obecnie ma w swoim rejestrze 152 tys. osób w wieku 18-25 lat, podczas gdy rok wcześniej było ich 110 tys. Ich zadłużenie wynosi obecnie 535 mln. Najwięcej jest osób, które pożyczają na drogie zachcianki czyli ekskluzywne wakacje, markowe ubrania, drogi sprzęt elektroniczny, samochody, motocykle. Spłata ratalna czy za pomocą karty kredytowej czyni te zakupy mniej bolesnymi w pierwszej chwili.

Dopiero po pewnym czasie przychodzi twarde lądowanie w postaci komorniczego nakazu zapłaty, bo okazuje się, że nie stać nas na regularne spłaty tylu rat. Nic w tym w sumie dziwnego ani nowego. Zewsząd jesteśmy bombardowani reklamami i obrazami rzeczy, ubrań, gadżetów, które nas kuszą. Chcemy je mieć, pożądamy ich. Jesteśmy gotowi dużo za nie zapłacić.

ZOBACZ TEŻ:7 plag XXI wieku

"Posiadanie rzeczy stanowi naszą psychologiczą potrzebę – mówi Beata Dżugaj, psycholog. – Mamy wrodzony instynkt posiadania. Wystarczy poobserwować bójki trzylatków o łopatkę w piaskownicy, żeby wiedzieć, że to nie przelewki. Zaczyna się już od najmłodszych lat". My chcemy mieć na własność różne rzeczy, bo dzięki temu czujemy się bardziej sobą. Tak jakby nasza tożsamość rozciągała się też na rzeczy, które posiadamy. Im jest tego więcej, tym nas jest więcej.

To dlatego jesteśmy gotowi walczyć na śmierć i życie o naszą własność. I dlatego też w klasztorach, więzieniach czy w wojsku nie możemy mieć własnych rzeczy, dzięki czemu tracimy do pewnego stopnia indywidualność i łatwiej nas "urobić". W dawnych czasach rzeczy, ubrania, naczynia, ozdoby i zwierzęta były drogie. Nie każdy mógł sobie na nie pozwolić. Dzisiaj w dobie masowej produkcji każdy praktycznie może sobie pozwolić na pewien nadmiar rzeczy. I naturalnie ułatwiają to nam banki z ich łatwymi pożyczkami i kartami kredytowymi. Nasza chęć posiadania może być łatwo zaspokojona, więc dlaczego się mamy powstrzymywać?

Prawie wszyscy jesteśmy do jakiegoś stopnia zakupoholikami, kupując pod wpływem impulsu rzeczy, na które nas nie stać i których wcale nie potrzebujemy. Katarzyna Kucewicz, psycholożka, w swojej książce "Zakupoholizm. Jak uwolnić się od przymusu kupowania?" wyjaśnia, że istota tego zjawiska jest zbliżona do innych nałogów. Kupujemy, bo mamy problem z opanowywaniem impulsów. Chęć posiadania rodzi w nas napięcie, które rozładowuje się po zakupieniu pożądanej rzeczy.

ZOBACZ TEŻ: Czy warto być sławnym i bogatym?

Łudzimy się, że po nabyciu tego gadżetu będziemy szczęśliwsi, ale oczywiście radość nie trwa długo – zastępuje ją głód kolejnych zakupów. Inną formą manii jest też kolekcjonerstwo. Zaczęliśmy zbierać coś absurdalnego, kompletnie niepotrzebnego (a czasem nawet pięknego i interesującego) i nie możemy przestać, bo włącza się nam przymus bycia konsekwentnym. I nie ma zmiłuj. Zagracamy otoczenie, wkurzamy rodzinę i wcale nie czujemy się lepiej.

rzeczy Shutterstock.com
fot. Shutterstock

2. Zasady oszczędzania

Najważniejsza zasada jest prosta jak budowa cepa: trzeba po prostu wydawać mniej niż się zarabia. W tym celu warto przedsięwziąć pewne kroki.

  1. Przez miesiąc spisuj wszystkie swoje wydatki. Wymaga to pewnej dyscypliny, ale jest konieczne, żebyś miał świadomość, na co idą Twoje pieniądze i w którym miejscu następuje niekontrolowany wyciek (alkohol? za dużo jedzenia? ciuchy?).

  2. Stwórz budżet – albo w specjalnym programie, albo w zwykłym Excelu. Przychody vs wydatki z uwzględnieniem kwoty, którą chcesz co miesiąc zaoszczędzić. Ułatwi Ci to szablon na stronie internetowej http://jakoszczedzacpieniadze.pl/darmowy-szablon-budzetu-domowego
  3. Załóż konto oszczędnościowe i stałe zlecenie na jakąś kwotę. Twoim celem jest osiągnięcie płynności finansowej, dzięki której wypadki losowe (zepsuta lodówka, naprawa samochodu) nie będą powodowały, że musisz pożyczać pieniądze od przyjaciół albo rodziny. Chodzi też o tzw. poduszkę fi nansową, czyli o kwotę, która Ci pozwoli przeżyć co najmniej dwa miesiące, gdybyś na przykład stracił pracę (czego Ci nie życzymy, ale różnie bywa).

  4. Płać gotówką. Wydawanie brzęczącej gotówki jest bardziej bolesne, dlatego ludzie zazwyczaj wydają wtedy mniej. Wypłać pieniądze z bankomatu, schowaj kartę do szufl ady i zobacz, czy w Twoim przypadku to działa.

  5. Nie rób impulsywnych zakupów. Do centrum handlowego chodź z listą. A jeżeli zapragniesz kupić coś grubszego (na przykład droższego niż 200 zł), to wprowadź zasadę, że „prześpisz” się z tą myślą i kupisz to dopiero wtedy, gdy po 24 godzinach dalej będziesz uważał zakup za sensowny. Nie rób też zakupów na głodniaka – słabnie wtedy siła woli, i to nie tylko w spożywczaku. A już szczególnie unikaj robienia zakupów przez internet, kiedy jesteś po kilku drinkach.
rzeczy Shutterstock.com
fot. Shutterstock

3. Trochę mniej mieć, trochę bardziej być

Ponieważ świat jest tak skonstruowany, że jak coś się posuwa do absurdu, to następuje kontrakcja, to rzecz jasna w opozycji do konsumpcjonizmu pojawił się nowy nurt, czyli minimalizm. Występuje pod różnymi postaciami, np. slow life, w którym chodzi o to, żeby zamiast brać udział w wyścigu szczurów w pogoni za pieniędzmi na wciąż nowe rzeczy, skupić się na smakowaniu życia małą łyżeczką.

Istnieje też nurt eko, w którym chodzi już nie tylko o nasze osobiste samopoczucie, lecz o matkę Ziemię, bezlitośnie eksploatowaną w procesie produkcji nowych dóbr, a z drugiej strony zaśmiecaną milionami ton śmieci, składających się z rzeczy, które wyrzuciliśmy, żeby zrobić miejsce na następne. W minimalizmie chodzi o to, aby zamiast gromadzić dobra, skupić się na przeżyciach, czyli, krótko mówiąc – raczej „być”, a nie „mieć”. Bo przecież nie wszystko musimy mieć co się nam spodoba albo nawet co jest nam czasem potrzebne. Przecież możemy pożyczyć, prawda?

ZOBACZ TEŻ: Jak się wydostać z tonącego auta

rzeczy Shutterstock.com
fot. Shutterstock

4. Czy musisz mieć mieszkanie na kredyt?

Jeżeli chodzi o mieszkanie na własność, to jest to w Polsce pewnym fetyszem. Powszechnie uważa się, że lepiej wziąć kredyt hipoteczny i płacić bankowi raty, niż mieszkać w wynajętym mieszkaniu i płacić właścicielowi równowartość takiej raty. Poza tym na mieszkaniu nie można stracić, bo nieruchomości zawsze drożeją. Jak to bywa z każdą mądrością ludową, nie do końca i nie w każdym przypadku jest to prawda. Kredyty hipoteczne nie są tanie.

Jeżeli kupiłeś mieszkanie za 500 tysięcy, biorąc kredyt na lat 30, to najprawdopodobniej realnie będzie Cię ono kosztowało prawie 1 mln złotych. Nie mówiąc już o tym, że wpędza Cię to w pewnego rodzaju niewolę. Raty są wysokie jak na zarobki młodego człowieka. Musisz pilnować swojej roboty, bo z bankiem nie ma żartów; nie odsprzedasz łatwo takiego zadłużonego mieszkania, jeżeli nagle strzeli Ci do głowy zamieszkać z żoną na Tobago.

Twoje mieszkanie może tracić na wartości, bo za 15 lat może się okazać, że Twoja ulica nie jest taka dobra, bo właśnie niedaleko wybudowali obwodnicę. No dobra, ale za 30 lat stajesz się posiadaczem mieszkania. Chłopie, za 30 lat to może być koniec świata!

Miesięczny koszt

  • Wynajmowanie: 2000 zł
  • Własne z kredytem: 2700 zł
zakupy przez internet Shutterstock.com

5. Po co gromadzić gadżety?

Pożycz je od innych Mój kolega ma w domu pięć wiertarek. Zaczął od skromnej, z niskiej półki, jeszcze jak był biednym studentem, ale jego ostatnia młotowiertarka kosztowała już chyba 700 zł. O ile pamiętam, jego jedyne majsterkowanie w życiu to była kratka na bluszcz na balkonie, do przymocowania której należało wywiercić 4 otwory.

A przecież mógł przyjść do mnie i pożyczyć jedną z moich pięciu wiertarek. Ale tak poważnie, to w sieci działa sporo serwisów opierających się na zasadzie „sharing economy”, czyli ekonomii dzielenia się, na przykład serwis Lenbo.pl (od angielskich słów lend i borrow). Na podobnej zasadzie działa Blablacar, Airbnb czy Couchsurfing. Pożyczamy coś na tak długo, ile nam jest potrzebne, i oddajemy. Twoja dziewczyna może nawet pożyczyć sobie torebkę Chanel. Nie kosztuje to wiele, czasami nawet są to śmieszne pieniądze. A wypożyczalnia elektronarzędzi działa w każdym większym mieście.

Szlifierka kątowa Bosch GWS 1400

  • Wynajęcie: 20 zł dziennie
  • Kupno: 443 zł

6. Czy naprawdę potrzebujesz nowego samochodu?

W naszym kraju (pewnie nie tylko w naszym) auto jest wyznacznikiem statusu. I powiedzmy sobie szczerze, na ogół tym najdroższym. Czy masz pojęcie, ile Cię kosztuje samochód? Tak naprawdę? Zróbmy przykładową kalkulację. Kupuję auto za 60 000 zł i zamierzam nim jeździć przez 8 lat. Po ośmiu latach może je sprzedam za 20 tysięcy. Wychodzi na to, że rocznie kosztuje mnie 5 tys. Do tego dochodzi ubezpieczenie – 2 tys. Na paliwo wydaję średnio 4 tys. Serwis, przeglądy, opony, naprawy – powiedzmy, że 1 tys. zł. Na parkowanie w mieście wydaję ok. 600 zł, myjnia – 500 zł.

To może być trochę szokujące dla kogoś, kto widzi to po raz pierwszy, ale wychodzi na to, że auto kosztuje mnie 13,5 tys. rocznie, czyli 1125 miesięcznie (37 zł dziennie). Zaznaczam, że nie mam bardzo daleko do pracy, nie mam garażu i nie cuduję, jeżeli chodzi o wyposażenie. Do tego dochodzą jeszcze koszty niematerialne, czyli nieustanne wkurzanie się w korkach oraz podczas szukania miejsca parkingowego. Gdybym nie kupował auta, tylko jeździł komunikacją miejską, od czasu do czasu taksówką, a na wakacje i weekendy wypożyczał auto, to o ile byłbym do przodu? Policzmy: taksówka 5 razy w miesiącu – 250 zł. Bilety – 150 zł/mies., wypożyczenie auta – 120 zł.

Miesięczny koszt

  • Życie bez auta: 520 zł
  • Samochód: 1125 zł
REKLAMA