Powiedzieć, że Michael B. Jordan jest w formie, to jakby nie powiedzieć nic. Ten gość wypracował sylwetkę doskonałą, a prążki na barkach, żyły na bicepsach i klatka piersiowa w wersji 3D to główne jej składowe. „Kolejna hollywoodzka bajeczka: 10 kg mięśni w pół roku”. Przyznaj, pomyślałeś tak? Aby znaleźć się w tym miejscu, Michael przepracował w branży 19 lat. Od 1999 roku regularnie pojawiał się na ekranie, ale dopiero hitowy „Creed: Narodziny legendy” okazał się dla niego – nomen omen – początkiem wielkiej kariery.
Mając przed sobą tak ogromną szansę, chyba każdy z nas sięgnąłby po najgłębsze pokłady motywacji. „Znalazłem się w miejscu, o którym zawsze marzyłem. Znajomi mówią mi: »Zwolnij trochę«. Ale w tym momencie po prostu nie ma takiej opcji. Dopiero co się tu znalazłem i zamierzam cisnąć jeszcze mocniej” – wyjaśnia Jordan. Jego forma jest efektem ubocznym takiego podejścia do pracy. Efekty nie są zadowalające?
Przeczytaj też: Trening na większe bicepsy
Pracuj ciężej, więcej i dłużej. Imię i nazwisko tak bardzo zbliżone do legendy koszykówki stało się jego głównym motorem napędowym. „Sport i rywalizacja towarzyszyły mi przez całe życie. Wbiłem sobie do głowy, że z takim nazwiskiem nie mogę być średni lub dobry. Chciałem być najlepszy, zawsze i wszędzie” – zdradza Michael. Ten etos pracy jest w czasach szybkiej gratyfikacji bardzo ważną lekcją dla wszystkich, którzy oczekują natychmiastowych rezultatów. Nie istnieje magiczna pigułka, która odwali za Ciebie brudną robotę: jesteś tylko Ty i Twój upór w dążeniu do celu.