George Clooney nie gra zbyt wielu komedii, a "The Rock" jak ognia unika dramatów psychologicznych. Wahlberg natomiast równie dobrze radzi sobie z bronią, co z ironią. Dzięki temu mogłeś go oglądać w "Ted 2".
"Myślę, że druga część jest jeszcze lepsza od pierwszej – mówi. – A to niełatwe, w końcu "Ted" był jak skok wiary. Przecież sam pomysł jest niedorzeczny. Facet rozmawia z pluszowym misiem, ale ten miś jest spoko, bo przeklina i pali trawę. To nie dla mnie. Jednak agent powiedział, żebym przeczytał scenariusz. Po 30 stronach zapomniałem, że chodzi o pluszaka. To po prostu jeden z najlepszych filmów o przyjaźni".
Z przygotowaniem do "Teda" nie miał żadnego problemu. Inaczej sprawa wyglądała w przypadku "Władzy". "Reżyser chciał, żebym był tak chudy, jak to możliwe. A potem wcielałem się w kulturystę w »Sztandze i cashu«, dlatego musiałem przypakować".
Wahlberg dobił do 91 kg, wypracowując tym samym prawie 18 kg masy mięśniowej w dwa miesiące. Ciskał żelastwem i jadł 12 razy dziennie. Wszystko pod opieką trenerów, lekarzy oraz dietetyków. Potem jeszcze kilka razy musiał na przemian zrzucać (doszedł do 62 kilogramów) i przybierać na wadze. Dzięki temu na jednym i na drugim zna się doskonale.
Myślisz o zrzuceniu kilku centymetrów w pasie? "Płynna dieta i skakanie na skakance – mówi aktor. – Przede wszystkim skakanie".
Komentarze