Brud – reż. Jon S. Baird
Film twórców „Trainspotting” to bomba emocjonalna o rozbitym wewnętrznie facecie, który redukuje życie do jakiegoś debilnego awansu w edynburskiej policji. To najbardziej popieprzony, wulgarny, brutalny, ohydny i jednocześnie cholernie zabawny film ostatnich lat.
Główny bohater to facet przegrany, pijak, dziwkarz, narkoman, który podkopuje wszystkich kumpli, nie szanuje nikogo i niczego, krocząc w bełkocie ku zagładzie. W jakiś sposób go jednak lubimy, chociaż nikt z nas nie znajdzie w nim choćby kawałka siebie. Tak, tak, my tacy nie jesteśmy. Chyba, rzecz jasna.
Zaginiona dziewczyna – reż. David Fincher
Zdecydowanie to nie jest film dla Twojej partnerki. Zobacz go z kumplami, żeby później pomarudzić, jak to ten idealny związek robi się idealnie toksyczny, a w ukochanej dziewczynie drzemią demony, które przeraziłyby Putina. Znika dziewczyna byłego dziennikarza, a on wraz z upływem czasu staje się głównym podejrzanym.
Z zewnątrz zakochana para, oglądana przez nas pod lupą, zaczyna przypominać najbardziej niedobrane osobniki planety. Zawiedzione oczekiwania, codzienne problemy wkrótce eksplodują. Po seansie koniecznie zrób rachunek sumienia swojego związku.
Chappie – reż. Neill Blomkamp
Po realistycznych zmaganiach urzędników z obcymi w „Dystrykcie 9” Neill Blomkamp wraca do RPA, żeby na nowo przyjrzeć się robotom. To wcale nie muszą być policyjne psy, robotnicy w fabryce ani kelnerzy, którzy nie potrzebują napiwku. Młody naukowiec przy okazji seryjnej produkcji robotów wkłada jednemu zestaw ludzkich, pardon, zwierzęcych uczuć. Traktuje Chappie jak dziecko, które trzeba nauczyć pojmowania świata, kultury, sztuki, no i samoobrony.
To trochę niebezpieczne, bo przecież dzieci w końcu dojrzewają i buntują się przeciw rodzicom. Ale spokojnie, to nie horror o buncie maszyn, a naprawdę inteligentna i optymistyczna wizja naszego cholernego rozwoju. Gdy wokół zbierają się kurze wojny, warto przyjrzeć się tej lepszej stronie ludzkiej natury. Udało się odnaleźć ją w maszynie (dobrze, że w ogóle jest). Raczej nie zapraszaj na film dziewczyny z politechniki, bo narazisz się na wykład, z którego możesz niewiele zrozumieć. Byłoby trochę głupio, prawda?
MH 03/15
Komentarze