Dżentelmen powinien mieć swój klub, w którym regularnie bywa. To fakt, ale, sądząc po wynikach ankiety, ta reguła wymaga rozwinięcia. Otóż, niekoniecznie musi być to klub z gołymi tancerkami.
Zwabieni zachęcającymi napisami „Club Prestige” lub „GoGo VIP” i – nie oszukujmy się – świetnymi czasem dziewczynami, 31% z naszych ankietowanych facetów spędziło noc (lub wiele) w takim klubie. Zazwyczaj jest tam rura (piszemy to dla tych 69%, którzy nigdy tam nie byli), jakiś podest do pokazów, jaccuzi do mokrych występów, VIP-owski salonik, bar pełen alkoholi, parę twarzy, których nazwiska w prasie będą pisane kiedyś tylko jedną, dużą literą i kilka nieodległych pokoików, w których amatorzy tańca mogą spokojnie omówić z dziewczyną tajniki choreografii.
Bez względu jednak na różnice w wystroju, jedno jest niemal pewne: O dilerce narkotyków nie wspominamy. Zrozummy się dobrze: świat się nie zawali od jednej wizyty i pogapienia się na gibkie ciała, ale dobrze jest mieć świadomość, że dokładamy swoją cegiełkę do budowania półświatka ze skrywaną przemocą, haraczem zwanym gwarancją ochrony i forsą zarabianą na nierządzie. Ten estetyczny aspekt może skłaniać do refleksji.
Tymczasem pytani o powody odwiedzin odpowiadający aż w 40% stwierdzili: „Nigdy się nad tym nie zastanawiałem”. Może jednak już najwyższa pora? By być prawdziwym mężczyzną, nie trzeba wszystkiego w życiu spróbować, a poza tym dżentelmen nie tylko ma klub, w którym stale bywa, ale przede wszystkim ma klub, w którym nie bywa nigdy.
Komentarze
~Igo, 2018-06-11 07:36:50
~Mati, 2016-10-15 22:59:06
Potwierdzenie zgłoszenia naruszenia regulaminu
Czy zgłoszony wpis zawiera treści niezgodne z regulaminem?
Potwierdzenie zgłoszenia naruszenia regulaminu
Czy zgłoszony wpis zawiera treści niezgodne z regulaminem?